Translate


Poniżej zebrany materiał miał posłużyć jako baza merytoryczna do powstania książki opisującej Jemen. Niestety sytuacja polityczna jaka powstała po Arabskiej Wiośnie w tym kraju w szczególności wzmożona działalność Al Kaidy, praktycznie uniemożliwiły mi podróż do Arabii Szczęśliwej w trakcie, której miałem zweryfikować zebrany materiał, poszerzyć go o stosowne opisy, wrażenia i a przede wszystkim zdjęcia.

Nie chcąc zmarnować miesięcy pracy postanowiłem podzielić się z zainteresowanymi swoją wiedzą popartą bogatą bibliografią oraz rozmowami z osobami, które w różnych okolicznościach miały okazję odwiedzić Jemen.

Podane informacje mogą być czasami zaskakujące, nawet dla fachowców. Starałem się wyszukać jak największą ilość tzw. ciekawostek. Aktualność materiału opowiada stanowi z początku 2011 roku. Dołożyłem też wszelkich starań żeby wszystko co się tylko da jak najdokładniej zweryfikować. Brakuje tylko osobistych wrażeń. Materiał jest moją bazą merytoryczną, wymagającą jeszcze "doszlifowania". Jednak na potrzeby blogu uznałem, że aktualna postać powinna być wystarczająca – lepiej taka niż żadna.


Oczywiście cała zawartość tego bloga jest chroniona prawem autorskim.


Miłej lektury. Jerzy Opoka


PISOWNIA

PISOWNIA


Język arabski, a w szczególności jego jemeńska odmiana (dialekt) w większości przypadków nie posiada oficjalnej transkrypcji na alfabet łaciński i co za tym idzie na język polski. Z tego powodu postanowiłem wprowadzić pewne zasady przy posługiwaniu się miejscowymi nazwami zarówno geograficznymi, jak i nazwami własnymi, a także przytaczając w lokalnym dialekcie nazwy miejsc, przedmiotów, potraw czy też ewentualne zwroty i pojedyncze słowa. System ten pomimo swojej niedoskonałości, powinien być szczególnie pomocny dla osób nie znających języka arabskiego i nie będących orientalistami.

Nazwy geograficzne i nazwiska:

W Jemenie na różnego rodzaju tablicach informacyjnych, a nawet przy np. nazwach hoteli obok nazw pisanych w języku arabskim, podawane są ich odpowiedniki w alfabecie łacińskim. Niestety nie obowiązują przy tych transkrypcjach żadne ścisłe zasady, a niejednokrotnie zapisywane są zgodnie z logiką pisowni arabskiej tzn. z pominięciem samogłosek, co znającym nasz alfabet miejscowym Arabom nie przysparza najmniejszych kłopotów, natomiast nas może wprowadzić w pewne zakłopotanie, i tak np. nazwa miejscowości Sa'dah może być błędnie zapisana jako Sd (dodawanie "h" na końcu jest zwykle manierą występujących w transkrypcjach angielskich).

Najbardziej popularne nazwy geograficzne podałem w powszechnie obowiązującej formie. Natomiast mniej znane nazwy podałem w najczęściej spotykanych transkrypcjach na alfabet łaciński (w nawiasach) oraz w formie spolszczonej, w miarę możliwości oddającej oryginalne brzmienie w lokalnym, jemeńskim dialekcie za pomocą fonetyki języka polskiego. Zabiegiem takim chciałem umożliwić zainteresowanemu czytelnikowi lokalizację opisywanych miejsc oraz lepsze wczucie się w atmosferę orientu przez poznanie zbliżonego do oryginalnego brzmienia.

Pozostałe nazwy i zwroty:

Podałem tylko w formie spolszczonej, w miarę możliwości oddającej oryginalne brzmienie w lokalnym, jemeńskim dialekcie za pomocą fonetyki języka polskiego.

INFORMACJE MERYTORYCZNE

INFORMACJE MERYTORYCZNE


Zbierając materiały do swojej książki spotkałem duży i powszechny problem z potwierdzeniem wiarygodności informacji merytorycznych. Szczególnie problematyczne okazało się określenie co niektórych dat i liczb. Źródła jemeńskie w tej kwestii niejednokrotnie bywają nieścisłe, celowo przesadzone bądź nie doszacowane. Na informacje uzyskane od przewodników nie należy zbyt liczyć, ponieważ bywają często całkowicie fantastyczne. Przewodnicy chyba wolą powiedzieć cokolwiek niż przyznać się do braku odpowiedniej wiedzy. W takich przypadkach, gdy mam jakiekolwiek wątpliwości podaje także informacje o alternatywnych danych, pochodzących z innych źródeł. Zabieg ten pozwoli uniknąć przekłamań i da świadomość czytelnikowi o ew. rozbieżnościach z jakimi może się spotkać w innych źródłach informacji gdyby zechciał do nich sięgnąć.



HISTORIA

Zapomniana kolebka cywilizacji, legendarna baśniowa kraina, obecnie jeden z najbiedniejszych krajów arabskich, a jednocześnie jeden z szybciej rozwijających się, gdzie na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci dokonał się skok rozwojowy, który innym krajom zajmował stulecia. Fotograficzny raj, jakim jest al-Dżumhurijja al-Jamanijja (Republika Jemenu) to kraj dla ludzi unikających komercyjnych kurortów, szukających niebanalnych propozycji na spędzenie urlopu, alternatywy dla spędzania czasu w enklawach hotelowych, dla których nie są priorytetami wielogwiazdkowe resorty i są w stanie znieść pewne niewygody. Kraj blisko 1,5 razy większy od Polski, gdzie jedyną rzeczą, której wydaje się nie brakować mieszkańcom jest czas i wiara w Allaha. Ludność Jemenu licząca 22-28 mln mieszkańców jest bardzo młodym społeczeństwem, w którym blisko połowa obywateli nie ma ukończonych 14 lat!

Pomimo, że Jemen jest jednym z biedniejszych krajów świata, to dzięki więzom plemiennym i wsparciu rodzin nie widać tu skrajnej nędzy - w każdym razie mniej niż można by się spodziewać - jest bieda, niesamowity brud (szczególnie porównując do europejskich standardów) i prostota - ale nędza i żebractwo, wbrew stereotypom nie występuje w zmasowanej formie, (choć w niektórych miejscach są odpowiedniki slumsów). Może "brak" widocznej nędzy wynika z faktu, że prawie całe społeczeństwo żyje bardzo biednie i w związku z tym nie rzucają się w oczy duże kontrasty w zamożności społeczeństwa.

W kraju nadal obowiązują bardzo silne podziały plemienne (z wyjątkiem niektórych rejonów nadmorskich). Na czele plemion stoją obieralni szejkowie – primus inter pares - "pierwsi wśród równych". Są oni na swoim terenie praktycznie panami życia i śmierci jednak w granicach obowiązującego kodeksu prawa zwyczajowego.

Występuje znaczny podział etniczny, a jedną z ciekawszych mniejszości są Beduini, budzący skrajne uczucia wśród reszty populacji (antagonizmy pochodzą jeszcze z czasów konfliktów pomiędzy nomadami, a prowadzącymi osiadły tryb życia mieszkańcami). Uchodzą oni za ludzi porywczych, zdradzieckich, mściwych i złodziei, ale jednocześnie cenieni są za gościnność, hojność i wielką honorowość, która nakazuje im stanąć w obronie swojego gościa bez względu na jego pochodzenie czy religię, a powierzonych ich opiece rzeczy będą strzec lepiej niż swoich. Pamiętać jednak należy, że pustynna tradycja nakazuje opiekować się gościem (żywić go) tylko przez trzy dni i tylko od dobrej woli lub lokalnych zwyczajów zależy czy czas ten będzie przedłużony. Wśród tej nacji wyróżniają się górale z Szarki, najbardziej wierni swoim zwyczajom "staro beduińscy rycerze", którzy swoje życie starają się podporządkować swoistego rodzaju rycerskiemu etosowi, gdzie najważniejsze elementy to męstwo, wierność, szczodrość, obowiązek zemsty i gościnność, a zdrada i łamanie umów są najcięższymi wykroczeniami.

Jemeńczycy, podobnie jak większość Arabów mają tendencję do wyolbrzymiania i koloryzowania. Charakteryzują się też legendarną gościnnością, uchodząc za jeden z najbardziej wyróżniających się pod tym względem narodów na świecie.

Kobiety jemeńskie prezentują odmienny typ urody niż ich północno-arabskie siostry. Przez całe życie zachowują szczupłą figurę, co mile widziane w naszym kręgu kulturowym, u Arabów nie jest niczym atrakcyjnym. Tam ideał kobiecości powinien być "biały, okrąglutki i piękny". Niestety wraz z poprawą zamożności społeczeństwa, coraz powszechniejsze i łatwiej dostępne stają się słodycze, którymi Jemenki lubią objadać się bez opamiętania, skutkiem, czego coraz częściej zaczynają występować zbędne według naszej estetyki krągłości.

Gospodarka kraju głównie opiera się na wydobyciu gazu, ropy i rolnictwie oraz rybołówstwie, ale znacznym źródłem dochodów jest też praca Jemeńczyków za granicą, szczególnie w Arabii Saudyjskiej. Źródła ropy choć niewspółmiernie mniejsze niż u sąsiadów z Zatoki Perskiej przynoszą krajowi pokaźne zyski. Zostały one odkryte przez amerykański koncern, którego współwłaścicielem jest klan Bushów (tych "prezydenckich" Bushów) i który czerpał z nich największe zyski. Jednak po pewnym czasie rząd znacjonalizował przemysł naftowy co prawdopodobnie było przyczyną powstania na rynkach międzynarodowych plotki jakoby zasoby tego surowca były już na wyczerpaniu.

Mało kto zdaje też sobie sprawę, że Jemen słynie z jakości poławianego u jego wybrzeży tuńczyka, którego łowisk zazdrośnie strzeże przed obcymi armatorami (także polskimi).


Istnieją różne teorie pochodzenia nazwy Jemen. Według jednej z popularniejszych i bardziej prawdopodobnych w początkach islamu, muzułmanie podzielili zajmowane przez siebie ziemie na leżące na północ (na lewo) od Mekki (szamal) i na te leżące na południe (na prawo) tj. jamin, co oznacza mniej więcej "prawy", "szczęśliwy". Południowa Arabia była też określana, jako Eudaemon Arabia i Arabia Felix tj. Arabia Szczęśliwa, jak nazwali ją anonimowy grecki marynarz w I w n.e. oraz Rzymianie. Określenie to funkcjonowało już w czasach biblijnej królowej Saby i wynikało z położenia na szlaku dochodowych karawan jak również ze względów klimatycznych, wyjątkowo przyjaznych według standardów Półwyspu Arabskiego.


Jemen jest jednym z najstarszych regionów zamieszkanych na świecie. Jest też regionem, którego historia, mimo że bogata nie jest dobrze udokumentowana i nadal spotkać w niej można wiele nieścisłości oraz odmiennych interpretacji. Jego obecne terytorium było niegdyś podzielone pomiędzy pomniejsze królestwa i państwa. Tutaj rozkwitały takie najbogatsze starożytne królestwa jak Main (państwo minejskie ok. XII-VII w p.n.e., a według innych źródeł od ok. X w p.n.e do 115 r. p.n.e. kiedy to zostało pokonane przez plemię Himjarytów), Saba (od ok. X w.p.n.e. do 115 r.p.n.e.), Hadramaut i Kataban (później nazywany królestwem himjaryckim), który do II w p.n.e. zdołał zająć całą południowo-zachodnią część Półwyspu Arabskiego. Królestwo Saby swój rozkwit i dobrobyt uzyskało między innymi dzięki rozbudowanemu systemowi irygacyjnemu ze słynną tamą w Marib na czele, która powstała już w VIII w p.n.e. (niektóre źródła podają, jako początek budowy rok 2050 p.n.e. – być może mylona jest z mniejszą, pomocniczą tamą Jufaina) i przetrwała aż do roku 570 (bądź 542 wg innych źródeł) czyli do "chwili" przed narodzinami Mahometa, kiedy to ostatecznie, wskutek braku właściwej konserwacji została przerwana, zmuszając dziesiątki tysięcy ludzi do migracji. Budowla ta była jednym z najwyższych osiągnięć inżynieryjnych ludzkości swoich czasów i liczyła ok. 600 m długości.

Udokumentowana historia Jemenu sięga tysięcy lat p.n.e. Wzmianki dotyczące tych terenów znajdują się zarówno w Starym Testamencie jak i Koranie, gdzie upamiętniona została legendarna królowa Saby Bilkis, władczyni jednego z królestw obejmującego w pradawnych czasach okolice dzisiejszego miasta Marib (pierwszym znanym z nazwiska Europejczykiem, który zawitał do Maribu był Francuz Thomas Arnaud w 1843 roku). W (tych) Starych Księgach opisujących m.in. wizytę pradawnej Bilkis u Salomona, przedstawiona jest ona, jako władczyni bardzo urodzajnego i bogatego "państwa", która wielkością swoich darów wręcz oszołomiła króla. Stare podania głoszą też, że syn królowej Saby Menelik (wg świętej księgi Etiopczyków "Kebra Nagast" był on owocem poprzedniej wizyty władczyni w Jerozolimie), ponownie odwiedził Salomona, który chciał go zatrzymać, jednak ten zbiegł do dzisiejszej Etiopii unosząc z sobą Arkę Przymierza, która to od tego czasu tam się ma znajdować. Zresztą wielu historyków nie jest do końca pewnych czy królestwo Saby nie obejmowało także części dzisiejszej Etiopii zwanej w pradawnych czasach Aksum i biorącej swój początek od faktorii handlowych założonych przez Jemeńczyków, choć to mogą być zbyt daleko idące spekulacje. Tak czy inaczej królestwo to istniało przez 14 wieków od ok. X w p.n.e. To między innymi tędy przechodziły szlaki karawan przewożących kadzidło i mirrę oraz towary z dalekiej Azji takie jak cynamon i korzenie z Indii, jedwabie z Chin, drogie kamienie i inne dobra dostarczane do arabskich portów, a następnie do krajów śródziemnomorskich. Pomimo konkurencji w postaci stopniowo rozwijającego się handlu morskiego, handel karawanowy utrzymywał się przez ok. 1500 lat, wzbogacając wszystkie miejscowości znajdujące się na jego trasie. Monopol na handel z Dalekim Wschodem Arabowie utrzymywali do początków naszej ery, kiedy to Grecy i Rzymianie rozwiązali "zagadkę funkcjonowania monsunów" i wkroczyli na rynek. Był to znaczący cios w dobrobyt regionu, dodatkowo pogłębiony przez liczne wojny pomiędzy lokalnymi królestwami, które nasiliły się po rozpowszechnieniu w tym rejonie konia na początku n.e.


Na skutek wielkiej popularności produktów kadzidlanych w Imperium Rzymskim w 24 r.p.n.e. Rzymianie chcąc opanować szlak handlowy, wysłali pod wodzą Aeliusa Gallusa ekspedycję składającą się z 10 tys. żołnierzy, która miała podbić Arabię Szczęśliwą. Jednak trudny klimat, malaria, pustynni rozbójnicy i nieprzyjaźnie nastawieni tubylcy spowodowali klęskę wyprawy, dzięki czemu Jemen nie stał się kolejną prowincją cesarstwa.


W IV w n.e. w wyniku działalności misyjnej biskupa Teofila, wysłanego na czele poselstwa Konstantyna II, na terenie dzisiejszego Jemenu zaczęło rozpowszechniać się chrześcijaństwo. Pierwszy kościół powstał w ówczesnym Zafarze a następny w Adenie już w roku 342 n.e. W należącym wówczas do Jemenu (a właściwie Himjaru - państwa Himjarytów) Nadżranie w V w. istniało nawet biskupstwo. W owych czasach głównym rywalem chrześcijaństwa na tych terenach był judaizm. Konflikt między religiami podsycały Bizancjum i Persja dążąc do osiągnięcia jak największych wpływów w regionie. Po wstąpieniu w 522 roku na tron, wyznającego judaizm króla Zu Nuwas Jusufa (Zu Nuwas) rozpoczęły się krwawe konflikty na tle religijnym - wręcz eksterminacja chrześcijan, o której wzmianki znaleźć można nawet w Koranie). Między innymi te poczynania władcy spowodowały interwencję chrześcijańskiej Etiopii i sił Bizancjum, które pokonały królewskie wojska. Od tego czasu Jemen był pod silnym wpływem Etiopii zwanej też Abisynią. W roku 570 lub 571 rządzący Jemenem król wysłał przeciwko Medynie nieudaną ekspedycję w skład, której wchodziły m.in. słonie. Był to rok narodzin Mahometa i w historii zapisał się jako rok słonia. Pod koniec VI w n.e. wojska etiopskie zostały wyparte z Jemenu za sprawą Persów, którzy na krótko utworzyli tu swoją satrapię. W roku 628 perski satrapa przyjął wiarę Mahometa, rozpoczynając tym samym szeroko zakrojoną islamizację kraju, która oczywiście nie przebiegała bez oporów. Jemeńczycy uważali się za prawdziwych Arabów uznając północne nacje, jako tylko zarabizowane ("Musta'rab”), dlatego też chcieli "grać pierwsze skrzypce" w nowopowstałej religii. Nie chcieli podporządkowywać się Mahometowi z dalekiej Mekki do tego stopnia, że mieli nawet własnych proroków al-Aswada i Kajsa. Jednak niebawem musieli ulec prężnie działającemu ogólnemu nurtowi stając się jednymi z jego najgorętszych i najskuteczniejszych propagatorów.


W czasach wczesnoislamskich, w ramach wielkiej ekspansji arabskiej, oddziały jemeńskie (szczególnie z terenów Hadramaut) stanowiły jedną z głównych sił armii arabskich, które podbijały Afrykę Północną i Półwysep Iberyjski. Jemeńczycy wysłali też 20 tys. żołnierzy do służby w armii kalifa Abu Bakra, a następnie kalifa Omara (Umar ibn al-Khattab), którzy rozprzestrzenili islam także na terenach dzisiejszej Syrii i Iraku. Wojska jemeńskie szerzące mieczem islam dotarły aż do okolic Barcelony, a jedna z armii zajęła na krótko francuskie Bordeaux. Wiele miejsc swoje nazwy wywodzi od jemeńskich plemion i ich wodzów. Pierwsze sukcesy ekspansji arabskich wynikały częściowo z polityki prowadzonej przez kalifa Omara, który zabronił Arabom posiadania zdobytych ziem, przez co byli cały czas mobilną, prącą na przód armią, utrzymywaną z danin "charadż" ściąganych z podbitych krajów (stąd dzisiejsza określenie haracz).


W IX w. wybuchł wewnętrzny konflikt pomiędzy dominującymi w górach jemeńskimi konfedracjami plemion Haszid i Bakil. Zgodnie z panującym zwyczajem, o rozstrzygnięcie sporu został poproszony z Medyny Szejk (poprawniej fonetycznie byłoby szejh) al-Hadi Jahja ibn al-Husejn al-Kasim ibn ar-Rassi (Sajjid). Był on założycielem najdłużej panującej dynastii w Jemenie oraz imamatu zajdyciego (forma sprawowania władzy oparta na prawach islamu szyickiego), który utrzymał się aż do roku 1962, czyli do końca panowania imama al-Badra (panował on tylko kilka dni, następnie na skutek przewrotu wojskowego wyemigrował do Arabii Saudyjskiej). Po śmierci pierwszego imama do Jemenu ściągnęły kolejne rodziny sajjdów aż ich liczba wzrosła do kilku tysięcy. Prowadziło to niekiedy do nawet krwawych waśni o prawo do przewodnictwa tzn. do ogłoszenia się imamem. Nie zawsze bowiem tytuł ten był dziedziczny. Najważniejszym kryterium było pochodzenie. Imam musiał być potomkiem Mahometa od strony jego córki Fatimy.


W XVI i XVII w. Jemen był pod pierwszą okupacją turecką. Z tych czasów pochodzą charakterystyczne rozwiązania architektury obronnej, jakie można spotkać w miastach Kaukaban, Thila i Hadżdża. Dzięki między innymi militarnym zdolnością imama al-Kasima i skutecznym działaniom takich gniazd oporu jak Szahara Turcy zostali wyparci z kraju w roku 1636. Jeszcze na przełomie XIX i XX w. próbują (Turcy) zająć południowo-zachodnią część kraju, jednak liczne powstania skutecznie ich do tego zniechęcają i w 1919 rok ostatecznie wycofują się z Jemenu.


Wiek XVII i XVIII to rosnące znaczenie gospodarcze Jemenu ze względu na jego pozycję, jaką zajmował w handlu kawą.


W połowie XVIII w. odwiedziła Jemen pierwsza prawdziwie naukowa ekspedycja zorganizowana pod patronatem króla Danii. Wyprawa ta od samego swojego początku trapiona była przez rozliczne nieszczęścia w znacznej mierze wynikające z konfliktów spowodowanych niewłaściwym składem personalnym. Mimo, jakby się mogło wydawać możliwie najlepszego przygotowania, na sześciu Europejczyków (Duńczycy, Szwedzi i Niemiec), którzy wzięli w niej udział po 7 latach podróży, żywy wrócił tylko jeden Carsten Niebuhr, który notabene w drodze powrotnej spotkał się z królem Stanisławem Poniatowskim w czasie 10-dniowego pobytu w Warszawie. Wyprawa była tak pechowa, że odkrycia, diariusze i rozliczne inne materiały ujrzały niejednokrotnie światło dzienne po kilkudziesięciu dopiero latach, natomiast zbiory botaniczne spotkał jeszcze gorszy los, gdyż w znacznej mierze uległy bezpowrotnemu zniszczeniu w... magazynach, oczekując na okazanie im właściwego zainteresowania. Tak, że wysiłek naukowców opłacony ich życiem został zmarnowany przez ignorancję urzędników.


W połowie XIX w. na skutek działań zbrojnych i za sprawą porozumień z szejkami plemiennymi, południowa część kraju stała się częścią Brytyjskiego Protektoratu Arabii Południowej, który to stan utrzymywał się do roku 1967, dając początek Republiki Ludowej Jemenu Południowego - państwa o orientacji komunistyczno-socialistycznej.


W pozostałej części kraju po śmierci w zamachu imama Jahji, który w walnym stopniu przyczynił się do izolacji i zahamowania rozwoju Jemenu Północnego władzę przejął jego syn Ahmet ibn Jahja, rozpoczynając swe rządy od przeniesienia stolicy do Taizz. Rządy imama Ahmeta to rządy tyrana, przeciw, któremu co pewien czas próbowali buntować się Jemeńczycy. Powstania te były krwawo tłumione i powodowały jeszcze większe represje i okrucieństwa. Mimo wielkiego niezadowolenia społeczeństwa Ahmetowi udało się zejść z tego świata śmiercią naturalną bez ponoszenia konsekwencji swoich czynów w 1962 roku. Po nim władzę przejął jego syn Sejf al-Islam al-Badr ("Miecz Islamu Księżyc w Pełni"). Nie posiadał on już tak silnej osobowości, więc pomimo jego pozytywnych cech (w przeciwieństwie do ojca i dziadka) został on usunięty z jemeńskiego tronu przez wojskowych, którzy w kilka dni po przejęciu przez niego władzy dokonali zamachu stanu zmieniając formę rządów na republikańską i powołując po kilkuletnich walkach Jemeńską Republikę Arabską. Podjęcie decyzji o obaleniu imama ułatwiła wojskowym wielowiekowa tradycja mówiąca o prawie "iras" czyli odpowiedzialności syna za winy ojca. Mało kto zdaje sobie sprawę, że po stronie ówczesnych rojalistów (zwolenników imama, jako króla) służyło jako doradcy i najemnicy kilkudziesięciu cudzoziemców, w tym kilku Polaków. Opłacani oni byli przez Arabię Saudyjską (monarchię obawiającą się skutków rewolucji) i niejednokrotnie poza względami finansowymi ich działania miały podłoże ideologiczne. Nie walczyli jednak z miłości do Allaha, ale z nienawiści do sowietów, którzy licznie wspomagali przeciwną stronę konfliktu, zarówno doskonale wyszkolonymi pilotami, czołgistami, doradcami jak i swoim sprzętem. (Główne wsparcie wojska republikańskie otrzymały na początku wojny jednak od Egiptu, który też poniósł najliczniejsze straty w ludziach). Przy okazji, prawdopodobnie pierwszym cywilnym Polakiem, którego pobyt w Jemenie jest udokumentowany był Tadeusz Strójwąs, który z ramienia ONZ od 1970 roku przez dwa lata przebywał w tym kraju by po ponad 30 latach wrócić tam jeszcze raz ale w roli ambasadora RP.


Do końca panowania dynastii imamów kraj był bardzo odizolowany od reszty świata. Przywódcy znając kolonialne doświadczenia innych narodów ograniczali do minimum wpływy zamorskich mocarstw i firm. Nawet archeolodzy i poszukiwacze ropy nie mieli praktycznie wstępu do Jemenu. Sytuacja ta zaowocowała m.in. brakiem informacji o jakimkolwiek postępie w technice i nauce, jaki dokonał się przez dziesięciolecia, jeśli nie całe wieki na świecie. W Jemenie praktycznie nie było dróg asfaltowych (pierwszą drogę asfaltową wybudowali Chińczycy w 1961 roku), prąd posiadali tylko bardzo nieliczni z własnych generatorów, nowoczesny przemysł nie istniał, a jemeńska waluta nie występowała w formie papierowej. Ba, nawet eksport odbywał się często nadal za pomocą karawan. W całym kraju zaledwie ok. 100 osób posiadało wyższe wykształcenie! Obecnie Jemeńczycy pomimo przeróżnych trudności w ekspresowym tempie starają się dogonić resztę świata, szczególnie tego arabskiego.


W czasie powstawania niniejszego materiału Jemenem targały między innymi dwa konflikty oraz potyczki z ugrupowaniami terrorystycznymi. Pierwszy, mniej spektakularny i objawiający się głównie protestami i manifestacjami, z separatystami na południu kraju, którzy nadal nie uznają połączenia, pomimo upływu ponad 20 lat od zjednoczenia Jemenów północnego i południowego. Drugi z plemionami (rebeliantami Hutiego), w północno-zachodniej części kraju, który ujmując to w wielkim skrócie początkowo miał charakter wojny na tle religijnym (sunnici kontra szyiccy zajdyci) połączonej z chęcią utrzymania przez miejscowe klany niezależności i pozycji, lecz zbiegiem czasu przekształcił się w bardziej złożony konflikt, w którym nieoficjalnie udział biorą poza stroną rządową inne państwa, dążące do zdobycia bądź utrzymania wpływów w regionie jak Iran wspierający jako centrum szyizmu swoich współwyznawców czy Arabia Saudyjska, której król jest swego rodzaju przywódcą duchowym sunnitów (nosi nawet oficialny tytuł "strażnika świętych meczetów" w Mekce i Medynie). Rebelię tą rozpoczął w 2004 roku szejk Badr Edin al-Huti, który został zlikwidowany w tymże samym roku przez wojska rządowe. Władze oskarżają rebeliantów m.in. w zdradę interesów narodowych oraz o chęć przywrócenia imamatu. Rebelianci natomiast mają dodatkowy żal do prezydenta, że ten, wywodząc się z rodu zajdyckiego wspiera działania sunnitów czyli działa przeciw swoim współwyznawcom. Prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku. Historia walk plemiennych na terenie Jemenu jest stara jak historia tego kraju z różnymi stadiami natężenia. Wydaje się, że cała jego egzystencja oparta była i jest na zależnościach plemiennych. Częścią tej historii jest od dawien dawna funkcjonujący w tradycji tego regionu zwyczaj porywania ludzi i brania zakładników. Wiązało i wiąże się to z różnymi konsekwencjami dla wszystkich stron tego typu incydentów. Aktualnie najgroźniejsze są oczywiście porwania dokonywane przez Al Kaidę, bądź inne radykalne ugrupowania religijne. Niestety akty te przyjmują coraz brutalniejsze formy i częstokroć kończą się śmiercią zakładników. Ale bywają (kiedyś bardziej powszechne) porwania mające na celu wyegzekwowanie jakichś ustępstw ze strony władz na rzecz lokalnych społeczności np. zwolnienie z więzień przetrzymywanych współplemieńców. Czasami były to takie pozornie błahe rzeczy jak wybudowanie drogi, szpitala czy szkoły bądź wymuszenie spełnienia obietnic wyborczych. Porwani z takich powodów (obcokrajowcy bądź państwowi urzędnicy) byli ponoć bardziej traktowani jak goście danej wioski niż więźniowie i po uzyskaniu od władz stosownych ustępstw byli cało i zdrowo wypuszczani. Władze natomiast, za czasów imamtów praktykowały branie zakładników, głównie, jako gwarancji pokojowych zachowań poszczególnych plemion. Liczba zakładników z danej prowincji zależała od jej lojalności. Najwięcej brano z plemion beduińskich. Zakładnicy, którymi byli przeważnie młodzi chłopcy w czasach pokoju uczyli się czytania, pisania i czasem byli wypuszczani na przepustkę, ale w gorszych okresach bywało, że zakuwano ich w kajdany.

W wigilię 1996 roku na wschód od Sany porwano grupę polskich turystów. Mieli służyć jako karta przetargowa przy wyegzekwowaniu od rządu pomocy przy usuwaniu strat popowodziowych. Nasi rodacy byli traktowani jak goście honorowi wioski plemienia Beni Dżabr do tego stopnia, że wyrażali wielkie niezadowolenie po ich uwolnieniu, traktując ten incydent wręcz jako super atrakcję wakacyjną. Wg. moich nieoficjalnych źródeł w kręgach dyplomatycznych, swoją dezaprobatę wyrazili nawet w formie pisemnej skierowanej do naszego MSZ, którego to jednak faktu ministerstwo nie chciało mi skomentować. Sytuacja nie była jednak do końca taka romantyczna i sielankowa. W trakcie odbijania zakładników zginęło trzech jemeńskich żołnierzy.

W 2000 r. ofiarą porwania omyłkowo padł Ambasador RP Krzysztof Suprowicz. W trakcie wizyty u stomatologa w Sanie jego biała, dyplomatyczna limuzyna została zatrzymana przez plemiennych porywaczy, którzy zapytali go z jakiego jest kraju. "Poland" - usłyszeli odpowiedź. I jak to często bywa w krajach gdzie o naszej ojczyźnie mało kto słyszał, omyłkowo nazwa została zrozumiana jako "Holand" (identyczne przejęzyczenia spotykałem podczas podróży po Tajlandii i Birmie). Takim to sposobem przedstawiciel naszej dyplomacji stał się przedstawicielem bogatego, europejskiego kraju czyli łakomym kąskiem dla porywaczy. I dopiero gdy przejęzyczenie zostało sprostowane, a także na skutek negocjacji, porywacze po kilku dniach wypuścili naszego Ambasadora całego i zdrowego.

Jakby było mało wymienionych wcześniej problemów, tuż przed moją planowaną podróżą, w momencie gdy już wszystko miałem ustalone, na skutek wybuchających w krajach arabskich powstań i przewrotów, także i ludność jemeńska podniosła rękę na pełniącego ponad 30 lat rządy prezydenta. Protesty i zamieszki osłabiające władzę szybko wykorzystała Al Kaida, której udało się nawet przejąć kontrolę nad niektórymi rejonami kraju. Sytuacja stała się bardziej niebezpieczna z punktu widzenia obcokrajowca niż pozostałe konflikty razem wzięte ponieważ prezydent Ali Abdullah Saleh praktycznie stracił realną władzę nad większością kraju i nikt nie był w stanie zagwarantować mi bezpieczeństwa, co w "normalnych", dotychczasowych warunkach było już i tak dosyć iluzoryczne...


ARCHITEKTURA OGÓLNIE


Dzięki różnorodności stosowanych materiałów, połączonej z geniuszem miejscowych budowniczych w różnych regionach kraju mamy odmienne style architektoniczne unikalne w skali światowej. Np. w Sanie 9-piętrowe domy-wieże budowane są na podstawie bazaltowej nazwanej "hadżaj habasz" tj. kamieniem etiopskim (od koloru skóry przybyszów z Afryki) przechodzącej następnie w cegły (gliniane lub mułowe) i zdobione bogatą ornamentyką oraz płaskorzeźbami krytymi białym wapnem. Przy czym wapno "jemeńskie" ze względu na swoje właściwości ma dużo szersze niż u nas zastosowanie (nie brudzi i nie jest tak kruche jak nasze). Okna "takhkrim" lub jak wolą niektórzy "kamarjja" niegdyś wypełnione płytkami alabastru (zamiast szyb) dzisiaj wypełniają "witraże", dzięki którym po zmroku starówka wygląda jak zbiorowisko dużych, barwnych lampionów. Wysokość domów wynika poniekąd z chęci uniknięcia unoszącego się wokół kurzu, dlatego m.in. pomieszczenia na najwyższych kondygnacjach są najbardziej cenione. Ze względu na zbierający się przez wieki pył i różne inne osady, poziom ulic podniósł się miejscami o kilkadziesiąt centymetrów (podobnie jak w Krakowie), przez co wejścia do niektórych domów znajdują się poniżej tej wysokości.

W górach domy budowane są głównie z kamienia i często bez używania zaprawy. Grube belki podtrzymują stropy z wysuszonej gliny, a niekiedy spotykane białe zdobienia elewacji mają chronić przed złym urokiem. Czasami u podstawy domu można znaleźć podłużne szczeliny, które miały służyć w bardziej niespokojnych czasach do obserwacji i ew. odpierania ataku. Z tych samych względów związanych z bezpieczeństwem często okna pojawiają się dopiero na wysokości kilku metrów i im wyżej tym są większe. Usytuowanie domostw w ciasno zwartych grupach przeważnie na szczytach gór, na skałach i nad urwiskami wynika nie tylko z funkcji obronnych, ale i oszczędnościowych. Jemeńscy górale uważają za marnotrawstwo urodzajnej ziemi budowę osiedli na bardziej przyjaznych, płaskich terenach, które lepiej nadają się pod uprawy.

W Hadramaut głównie buduje się z mieszanki błota i słomy z wykorzystaniem drewnianych konstrukcji. Dodatkowo budynki zdobią rzeźbione okna a czasem i kolorowe elewacje. W Tihamie perełką architektoniczną jest Zabid - z bielonymi, ceglanymi budynkami, niespotykanymi w innych rejonach Jemenu.


CMENTARZ


Muzułmanie chowani są w pozycji leżącej na prawym boku i z twarzą zwróconą w kierunku Mekki. W tradycyjnych krajach muzułmańskich nie stosuje się trumien, a ciało owija się w prosty całun. Pogrzeb powinien się odbyć najlepiej jeszcze w ciągu pierwszej doby od chwili zgodnu, m.in. dlatego rzadko praktykuje się transportowanie i sekcje zwłok wśród wyznawców islamu. Przeciętny cmentarz jemeński (ale widziałem takie także w Egipcie) jest jakby przeciwieństwem tych występujących w naszej kulturze. Groby są nieoznakowane i właściwie dla niewtajemniczonego trudno rozpoznawalne. Tylko najbliżsi i rodzina są w stanie zidentyfikować miejsce pochówku danej osoby. Zwykle są to kupki pozornie bezładnie porozrzucanych raczej niewielkich kamieni, tak jakby ktoś rozgrabił po terenie odłamki z kamieniołomu. Dla muzułmanów rozmieszczenie kamieni jest wskazówką czy w danym miejscu pochowany jest mężczyzna, kobieta czy dziecko. Czasami na grobach bogatszych obywateli można spotkać kamień bądź skromną płytę z wyrytym nazwiskiem, a nawet datą. Inaczej wyglądają grobowce wyznawców Mahometa, którzy za życia cieszyli się wyjątkową estymą. Budowane są zwykle w kształcie widocznych z daleka majestatycznych, białych kopuł – kubbas. Z bliska jednak często są bardzo proste i pozbawione wszelkich ozdób poza wyrzeźbionymi wersetami Koranu. W środku przeważnie są bardzo ciasne, dysponując minimalną, niezbędną ilością miejsca na spacer wiernych wzdłuż sarkofagów. Podobne rozwiązania, choć na dużo większą skalę spotkałem w Bagan w Birmie, gdzie najbardziej majestatyczne posągi Buddy były po prostu obudowane murami świątyń.


KADZIDŁO I MIRRA


Powodzenie ekonomiczne dawnego Jemenu opierało się głównie na handlu. Szczególną rolę odgrywało w nim kadzidło i mirra, żywice drzew tekowych. W dawnych czasach były one tym, czym dzisiaj jest ropa dla krajów Zatoki Perskiej. Zapotrzebowanie było olbrzymie, używały ich w dużych ilościach największe cywilizacje, kultury, religie i imperia: Egipcjanie, Babilończycy, Hindusi, Rzymianie etc. Miały zastosowania religijne, kultowe, ale także, jako kosztowne "odświeżacze powietrza" – były dosłownie "artykułem pierwszej potrzeby".

Prawdopodobnie już w II tysiącleciu p.n.e. Egipt importował kadzidło z południowej Arabii. Niektóre źródła podają, jako początek ery pachnideł 4. tys. p.n.e. Pierwsze transporty do Egiptu odbywały się na osiołkach, i przebiegały często okrężną drogą przez Mezopotamię i wybrzeże Morza Śródziemnego. Dodatkowo ich czas się wydłużał przez ograniczenia wynikające z wytrzymałości i wydolności zwierząt. Rozpowszechnienie hodowli wielbłądów, których oswojenie datuje się na drugie tysiąclecie p.n.e. i pojawienie się karawan złożonych z tych wytrzymałych zwierząt zrewolucjonizowało handel w regionie. Dobry wielbłąd po "zatankowaniu wodą do pełna" potrafi wytrzymać bez picia trzy dni i pokonać w tym czasie nawet do 400 km i to latem! Karawany dromaderów przemierzały tzw. szlak wonności przebiegający z Jemenu do Egiptu wożąc produkty lokalne jak i z odległych Indii i innych krain azjatyckich. Początkowo były stale narażone na napady rozbójników, jednak z biegiem lat plemiona te zmieniły taktykę, wprowadzając rodzaj myta w zamian zapewniając bezpieczeństwo transportom, a groźni Beduini zostali zaangażowani, jako przewodnicy i ochrona karawan. Dzięki temu systemowi niektóre plemiona przekształciły się z ludów koczowniczych w nawet niewielkie miasta-państwa. Taki prawdopodobnie początek miały miasta w Ładi Hadramaut. Rozwój cywilizacji greckiej i Cesarstwa Rzymskiego dodatkowo wpłynął na wzrost zapotrzebowania na pachnidła, do tego stopnia, że karawany składały się nawet z kilku tysięcy wielbłądów, co oczywiście przynosiło znaczne zyski, a kupcy, którzy brali w nich udział mieli zapewniony dostatek i poważanie do końca swoich dni. Ponadto stopniowo asortyment powiększył się o towary sprowadzane z dalszych części Azji i Afryki, takie jak drogocenne korzenie, tkaniny, szlachetne metale i kamienie.

Aby utrzymać wysoką cenę produktu, uprawa i pielęgnacja drzew (kadzidła) była pilnie strzeżona i otoczona aurą religijnej tajemnicy. Tylko wybrane rodziny mogły zajmować się tą profesją, a dodatkowo obowiązywało wiele zakazów i nakazów związanych z tym procesem.

Dopiero rozwój chrześcijaństwa, w którym kadzidło i mirra odgrywają niewspółmiernie mniejszą rolę niż w dotychczasowych rytuałach spowodował stopniowe załamanie się rynku kadzidlanego i spadek zamożności związanych z nim królestw.

Kadzidło i mirra to substancje żywiczne. Obie substancje wydzielają przyjemny zapach w trakcie tlenia się (np. na węglach) z tym, że mirra ma ostrzejszą woń.

Kadzidło jest wytwarzane z żywicy dużego krzewu z gatunku "Boswellia sacra" lub bardziej drzewiastej odmiany "Boswellia carterii". Natomiast mirrę wytwarza się z drzewa "Balsamodendron myrrh". Z wymienionych roślin, przez nacięcia otrzymuje się żywicę, która po kilkumiesięcznym twardnieniu uzyskuję formę zbliżoną do kryształków-bursztynu w kolorach od bladocytrynowego do czerwonobrązowego.

Żywica kadzielnicza poza zastosowaniem w obrzędach religijnych była i jest stosowana w medycynie. Uchodziła także za skuteczny środek powstrzymujący krwotoki oraz jako antidotum na trucizny. Mirra natomiast dodatkowe zastosowania (poza religijnymi i leczniczymi) znalazła w produkcji kosmetyków.


Kupując kadzidło bądź mirrę trzeba pamiętać żeby zaopatrzyć się w specjalne naczynie do jego palenia (rodzaj kadzielnicy), które może być wykonane z różnych materiałów w tym drewna, miedzi i srebra.



KAT (khat, qhat, gat)


Kat (Catha edulis - czuwaliczka jadalna) jest to roślina występująca na terenach Afryki Wschodniej i Półwyspu Arabskiego. Występuje w postaci krzewów lub drzew, osiągających od 1,5 do ponad 10 metrów wysokości o wiecznie zielonych liściach długości 5-10 cm i szerokości 1-4 cm. Do Jemenu został prawdopodobnie sprowadzony z Etiopii między XIII a XV w., choć bywają źródla podające, że już w VIII w p.n.e. uprawiano tą roślinę w okolicach tamy w Marib. Najstarszy znany opis tej rośliny pochodzi z XI w. i jest autorstwa perskiego naukowca zajmującego się farmacją i biologią. Według niego był to dobry środek na problemy żołądkowe i wątrobowe. Niektórzy dopatrują się wzianek o tej roślinie już u strożytnych Egipcjan i w Nowym Testamencie.

Kat zawiera alkaloid o nazwie "cathinone", oddziałujący na organizm podobnie jak amfetamina – daje uczucie podniecenia, utraty apetytu i euforii. Niektórzy twierdzą, że uprzyjemnia życie tak samo jak ekstazy. Ma gorzko-cierpki lub kwaśny smak (różne są odczucia), dlatego czasami w trakcie jego zażywania jednocześnie ssie się np. cukier i często pali nargile. Szczytowy efekt działania uzyskuje się po ok. 15-30 minutach żucia, po których następują różne stadia działania od przypływu elokwencji i energii po refleksyjną zadumę, błogi spokój ducha. Osiągnięty stan euforii, przy zachowaniu pełnej świadomości umysłu potocznie nazywany jest "kef" i trwa stosunkowo krótko – czasem tylko kilkanaście minut. Niestety używanie katu (szczególnie długotrwałe), jak każdego narkotyku związane jest z ryzykiem wystąpienia skutków ubocznych takich jak: uszkodzenie czynności wątroby, anoreksja, trwałe przyciemnienie zębów (z zielonkawym odcieniem), podatność na wrzody, pojawienie się problemów psychologicznych (depresja, niepokój, rozdrażnienie, itp.), trudności z zasypianiem, zapalenie jamy ustnej (a także rak jamy ustnej) czy zmniejszenie popędu seksualnego. Jednak zauważono też pozytywne, medyczne skutki uboczne tej rośliny, która ponoć stosunkowo skutecznie przeciwdziała cukrzycy.


Światowa Organizacja Zdrowia klasyfikuje tą roślinę/używkę, jako narkotyk o właściwościach łagodnie lub umiarkowanie uzależniających psychicznie. Natomiast amerykański Krajowy Instytut ds. Narkotyków i Uzależnień uznał, że kat "nie wywołuje poważniejszych efektów ubocznych w sferze fizycznej lub psychicznej".

Tylko świeże liście mają właściwości stymulujące, dlatego jego zasięg jest bardzo ograniczony. Bywa też wykorzystywany w formie suszonej, jako rodzaj herbaty, jednak o znacznie słabszym działaniu.

Wykorzystywany jest głównie, jako "rekreacyjny" narkotyk, ale bywa, że w krajach gdzie rośnie, służy także robotnikom czy rolnikom, jako środek zmniejszający zmęczenie fizyczne lub uczucie głodu, a kierowcom i studentom do poprawy koncentracji. W niektórych krajach afrykańskich jest wykorzystywany, jako lekarstwo na kaca.

W Jemenie żucie katu jest codziennym rytuałem większości społeczeństwa. Stałymi konsumentami jest aż 80% mężczyzn nazywanych "muchazzinin" ( l.p. "muchazzin") i 45% kobiet (według innych źródeł w 70% gospodarstw domowych przynajmniej jedna osoba jest konsumentem tej używki). Istnieją nawet specjalne "salony" dla kobiet żujących kat. W trakcie sesji także i one palą nargile. Mogą one też uczestniczyć w sesji żucia ze swoimi mężami w weekendy. Istnieje swoista presja społeczna w regionach gdzie żucie jest popularne - osoby nieżujące są praktycznie w znacznym stopniu wyłączane z relacji społecznych, zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym.


Tradycja żucia katu ma duży wpływ na gospodarkę Jemenu. Uprawa tej rośliny zajmuje bardzo duże obszary rolne kraju, wypierając, jako bardziej dochodowa owoce i zboża. Dodatkowo uprawa tej używki wymaga dużych ilości wody – szacuje się, że zużywa nawet 40% zasobów wodnych kraju (przeznaczonych na nawadnianie upraw) i może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że w Jemenie praktycznie nie występują stałe rzeki i jest on jednym z pierwszych krajów na świecie, któremu realnie zagraża wyczerpanie zasobów wody pitnej.

Osoby biedne, których nie stać na zakup stymulantu, jako substytutu używają mieszaniny o nazwie "portugan", w której skład wchodzą korzenie, wapno i pewien rodzaj kamieni. Zamiennika tego nie dozuje się jednak garściami jak oryginału tylko umieszcza szczyptę w okolicach dziąseł. (sprawdzić)


W Polsce kat jest klasyfikowany, jako niedozwolony środek odurzający (posiadanie, sprzedaż, używanie bez specjalnego zezwolenia są karalne).



SAVOIR VIVRE


Powitanie:

Podawanie ręki, uściski, całowanie dopuszczalne jest w miejscach publicznych tylko w obrębie tej samej płci. Zdarza się, że tradycjonaliści mogą odmówić podania ręki niewiernemu cudzoziemcowi.

Beduini witają się potarciem nosów bądź uderzeniami prawych, otwartych dłoni z czasem ostentacyjnym cmokaniem.


Konwersacja:

Jemeńczycy lubią patrzeć prosto w oczy w trakcie rozmowy, a dodatkowo gestykulują i często podnoszą głos. Nie należy się tym przejmować – to wcale nie musi oznaczać złych intencji, lecz pomaga im w wyartykułowaniu swoich myśli, w sposób bardziej angażujący słuchacza. Wogóle wśród mężczyzn popularne jest podnoszenie głosu, odbierane przez nas jako krzyczenie.


Jedzenie:

Większość posiłków w Jemenie tradycyjnie spożywa się ręką bez użycia sztućców. Można używać wyłącznie prawej ręki, ponieważ lewa zarezerwowana jest do celów toaletowo-higienicznych. W niektórych sytuacjach dopuszczalne jest pomaganie sobie lewą dłonią, ale w żadnym przypadku nie można nią dotykać ust, czy wkładać za jej pomocą posiłku do nich. Sztućce często zastępowane są przez miejscowe pieczywo, którym nabiera się potrawę. Nie powinno się "poskubywać" trzymanej porcji, a całość spożywać za jednym razem, – czyli każdorazowo ilość chlebka i dodatków powinna zawierać jeden kęs. Oczywiście noże, widelce i łyżki bywają używane i można się z nimi zetknąć przy różnych okazjach.

Jeśli wysoko urodzony Jemeńczyk chce kogoś wyjątkowo wyróżnić w trakcie posiłku/uczty dosłownie odejmuje sobie dla takiego gościa jedzenie od ust tzn. nabiera większą porcję, częściowo ją sam zjada, a resztą częstuje wyróżnionego.

Niczym niestosownym, a wręcz nawet mile widzianym jest oddawanie wszelkich odgłosów fizjologicznych w trakcie posiłku. Zwykle odbierane jest jako dobre "przyjęcie się" pokarmu.

W Jemenie praktycznie niedostępna jest wieprzowina, które to mięso jest surowo zabronione przez religię.


Okazywanie uczuć:

Eksponowanie publiczne uczuć do osoby płci przeciwnej takie jak, przytulanie, całowanie czy trzymanie za rękę (mężczyźni między sobą często paradują trzymając się za rączki jak narzeczeni) jest w bardzo złym tonie, a czasem może nawet skutkować delikatną interwencją policji. W zasadzie zabronione są wszelkie czynności, które mogłyby stymulować uczucia i pragnienia seksualne.


Jak się poprawnie przedstawić po arabsku? Należy podać swoję genealogię. Np.:

Jerzy syn Jerzego syna Stanisława Opoki, czyli w arabskiej wersji

Jerzy ibn Jerzy ibn Stanisław Opoka.

Natomiast jeśli mamy dziecko (np. o imieniu Adam lub Jagoda), z którego jesteśmy dumni przedstawiamy się jako

ojciec Adama lub ojciec Jagody czyli po arabsku

Abu Adam lub Abu Jagoda.

Oczywiście w wersji potocznej używa się skróconych form np. Jerzy ibn Jerzy, Jerzy Opoka bądź Abu Adam.

Ze względu na mniejsze znaczenie kobiet w jemeńskim (arabskim) społeczeństwie, nie ma w zwyczaju podawania rozwiniętej geneaologii nawet przy przedstawianiu pełnej, oficjalnej formy nazwiska, ale ogólne zasady są podobne, i odpowiednio:

Bożena córka Jana to Bożena bint Jan, Bożena Opoka to Bożena bint Opoka (choć bardziej poprawnie byłoby używać nazwiska panieńskiego).

Kobieta może także przedstawiać się jako matka swojego dziecka np. matka Adama lub matka Jagody, czyli odpowiednio Umm Adam lub Umm Jagoda.


KAWA (dial. kahua)


Historia kawy ściśle związana jest z historią Jemenu. Kawowce są pochodzenia etiopskiego. Ok. 1430 r. została sprowadzona do Jemenu, jako napój wykorzystywany przez braterstwo/zakon Sufich w celu uniknięcia snu w trakcie długich ekstatycznych modlitw. Z Jemenu, podczas osmańskiej okupacji, kawa zawędrowała do Turcji skąd trafiła do Wenecji i reszty Europy, gdzie już w 1650 r. otwarto pierwszą kawiarnię w Oxfordzie w Anglii. Inne źródła, jako głównego propagatora tego napoju w Europie podają angielską Kompanię Wschodnio Indyjską. Do Polski duże ilości ziaren kawowca trafiły w formie łupu po odsieczy wiedeńskiej (1683 r.) w ręce króla Jana Sobieskiego, skąd nowy napój rozprzestrzenił się po naszym kraju i kontynencie w formie tureckiej. Motyw "łupu po odsieczy" jest też wymieniany, jako źródło i przyczyna powstania pierwszej kawiarni w Wiedniu, założonej przez Franciszka Kulczyckiego (to on rozpowszechnił zwyczaj dodawania do kawy mleka i cukru). Jeszcze inne źródła podają, że nasi rodacy poznali ją za sprawą panujących w Mołdawii Turków.


Popularność kawy (nazwa pochodzi od arabskiego słowa "kahwa") i rozwój związanego z nią handlu przyczyniły się do ponownego wzrostu znaczenia Jemenu na arenie międzynarodowej. Sytuacja ta utrzymywała się do czasu, kiedy to udało się wywieźć potajemnie krzaki kawowca z Jemenu i rozpowszechnić w całym kolonialnym świecie, co spowodowało załamanie się rynku w Południowej Arabii.


Oferowanego poczęstunku kawą nie powinno się odmawiać – to symbol gościnności w Jemenie. W tutejszej odmianie dodaje się też kardamon, szafran i czasem trochę wody różanej. Jemeńskie odmiany kawy uchodzą za najdroższe i najlepsze na świecie i nie bez powodu są nazywane "bordeaux wśród kaw". Niestety jej produkcja jest znikoma w stosunku do innych światowych gatunków tej rośliny i cały czas maleje m.in. ze względu na rozprzestrzeniające się w Jemenie uprawy katu, które "pożerają" plantacje kawy, są zdecydowanie mniej pracochłonne i bardziej zyskowne. Inną miejscową specjalnością jest napój z łupin kawowych czasem z dodatkiem cynamonu lub innych przypraw – tańszy zamiennik kawy o nazwie kiszr.


PASOŻYTY, GADY, DRAPIEŻNIKI


Komary

Odmiana roznosząca malarię (komar widliszek) różni się od innych tym, że kiedy siedzi, odwłok ma uniesiony mniej więcej pod kątem 45 st. w górę. Na skrzydłach posiada plamki (przeważnie 4). Komar widliszek jest także popularny w Polsce, jednak ze względu na warunki klimatyczne, zarazki malarii (pierwotniaki wywołujące tę chorobę) nie mogą być przez niego przenoszone – nie mają szans rozwojowych.


Skorpiony

W Jemenie najczęściej można spotkać dwie odmiany tych nieprzyjemnych pajęczaków. Większe czarne i mniejsze brunatne. Oba gatunki prowadzą raczej nocny tryb życia w dzień chowając się w różnych zakamarkach przed promieniami słońca. I jak to często w przyrodzie bywa, ten mniejszy gatunek jest dużo niebezpieczniejszy dla naszego zdrowia i życia. Będąc w Jemenie (ale także i innych krajach gdzie występują licznie te stawonogi) należy skrupulatnie zamykać np. namiot, wszelkie torby, wytrzepywać dokładnie koce, śpiwory i buty przed włożeniem i wogóle wykazać się większą czujnością. Szczególnie, że w przypadku problemów nie możemy liczyć zbytnio na lokalną służbę zdrowia. W wioskach zamieszkujących sąsiednią Afrykę miejscowi zaobserwowali, że skorpiony nie potrafią przemieszczać się po gładkich powierzchniach, dlatego też swoje chaty obkładają dookoła gładkimi płytkami. Jednak czy to działa czy tylko jest plotką? Na szczęście nie miałem okazji jak do tej pory sprawdzić. Wskazane jest mieć przy łóżku latarkę – w razie jakbyśmy przez sen poczuli coś niepokojącego, lub mielibyśmy ochotę po ciemku gdzieś się wybierać. W przypadku ugryzienia należy zachowywać się jak po ukąszeniu przez węża. Mój jedyny kontakt z tym zwierzątkiem ograniczał się jak do tej pory do sfery kulinarnej (w Tajlandii) – i nie zafascynował mnie swym smakiem – ot taka efektowna ciekawostka.


Skolopendry

Są to bardzo nieprzyjemne wije, występujące na prawie wszystkich kontynentach. Nawet w Europie, w basenie Morza Śródziemnego żyją osobniki dochodzące do kilkunastu centymetrów długości! Na szczęście w Jemenie nie występują śmiertelnie niebezpieczne gatunki i nie te największe – ich ciało składa się przeważnie z ok. 10 segmentów. Mimo wszystko i tak mogą zadać nam ból, wydzielanym przez siebie toksycznym jadem, a sam ich widok też nie jest najprzyejemniejszy, nie mówiąc już o ew. "tupocie" kilkudziesięciu nóżek na naszym śpiącym ciele. Środki bezpieczeństwa powinno się stosować podobne jak w przypadku węży i skorpionów i na odwrót.


Węże

W Jemenie występuję ok. 40 gatunków węży, w tym 7 niebezpiecznych. Środki ostrożności zachowaj takie jak przy skorpionach i skolopendrach. Dodatkowo uważaj jak zbierasz jakieś patyki czy zrywasz owoce. Wskazane jest też noszenie obuwia sięgającego za kostki. A jeśli już zdarzy się, że nas dziabnie to nie należy wysysać jadu jak na filmach. Ideałem jest wtedy ukatrupienie osobnika, żeby było wiadomo, co dokładnie ugryzło (zwykle jednak miejscowi po śladach ugryzienia mogą rozpoznać winowajcę) i jak najszybsze położenie się w takiej pozycji, żeby rana była poniżej serca. Jeśli masz taką możliwość przemywaj ranę zimną wodą lub obłóż lodem. Dobrze jest też ucisnąć, obwiązać miejsce powyżej ukąszenia. Wszystko to po to żeby zminimalizować rozprzestrzenianie się jadu, i żeby zyskać więcej czasu na zorganizowanie odpowiedniej pomocy lekarskiej.

Niegdyś niektóre plemiona żyjące na pustyni jako antidotum na ukąszenia stosowały opatrunek z wężowej skóry połączony z czytaniem Koranu. Metoda ta jednak nie wydaje się być zbyt skuteczna.


Kameleony

Kameleony jemeńskie należą do jednych z większych przedstawicieli tego gatunku, dorastających do nawet ok. pół metra długości. Występują przeważnie na drzewach i w zaroślach, niechętnie i rzadko je opuszczając. Właściwie nie przedstawiają żadnego zagrożenia chyba, że ktoś się boi gadów. Jednak samce w ostateczności potrafią dość boleśnie ugryźć – samiczki są bardziej pokojowo nastawione do życia.


Meduzy, ukwiały i inne morskie stwory

Jeśli się trafią parzące gatunki i nie uda nam się ich uniknąć to ból "pokontaktowy" pomagają zniwelować ocet i mocz oraz ew. jakieś miejscowe specyfiki. Jeśli wytrzymamy, to lepiej nie wychodzić z wody – tam mniej boli niż na powietrzu.


Rekiny

W pław przed nimi i tak nie uciekniesz. Nie wchodź do wody z otwartymi ranami – krew przyciąga te drapieżniki. Jak zbyt mocno zainteresują się twoją osobą nie panikuj (łatwo powiedzieć), nie szamocz się – to je tylko zachęca. Ponoć skuteczny jest cios w rekini nos. Dobrze jest mieć przy sobie jakąś "pałkę" żeby własnych kończyn nie narażać. Bardziej odważni i zręczni mogą spróbować wręcz złapać rekina za nos, co je jakby paraliżuje – być może ze względu na fakt, że do ich mózgów dociera nadmiar informacji z receptorów, którymi gęsto pokryta jest ta część ciała drapieżnika (proszę to czynić tylko na własną odpowiedzialność).

Gdy w trakcie organizacji programu mojej podróży zapytałem lokalnego agenta turystycznego jakie zabezpieczenia przed rekinami może mi zaproponować, odpowiedział, że będzie się modlił do swojego Boga o moje bezpieczeństwo ("i will pray to my god to keep you very safe, don't worry") – i z pewnością jest to jeden z środków bezpieczeństwa jakie możemy przedsięwziąć. Najskuteczniejszą metodą uniknięcia kłopotów jest jednak unikanie samego spotkania – lepiej nie kusić losu, to już nie są żarty. Tym bardziej, że w okolicach jemeńskich wybrzeży urzęduje kilka gatunków, które już nie raz udowodniły, że w swoim menu nie pogardzą pływakiem, choćby tylko w ramach skromnej degustacji.


Pawiany

Występują raczej w górach i raczej nielicznie już. Potrafią być agresywne – ugryźć, gdy przyjdzie im na to ochota (a mają czym). Jeść ludzi nie jedzą. Jadu nie mają. Ale jak coś je zainteresuje to mogą ukraść – czy to okulary z twarzy, czy też na chwilę pozostawiony plecak z dokumentami i pieniędzmi... i kłopot murowany.


JEMEŃSKA RODZINA


Według Koranu mężczyzna i kobieta są sobie równi, mają jednak ściśle określony podział swoich praw i obowiązków. W skrócie mężczyzna (mąż, brat czy też ojciec) ma obowiązek opiekowania się kobietami w swojej rodzinie, czuwać nad ich bezpieczeństwem i poprawnym, zgodnym z islamem prowadzeniem się, a w razie takiej potrzeby ma korygować niestosowne zachowania w ostateczności stosując nawet kary fizyczne, jednak takie, które nie pozostawiają trwałych śladów. Natomiast rolą kobiety jest prowadzenie domu, zarządzanie nim i odpowiednie wychowanie dzieci, przy czym chłopcy po obrzezaniu (jeśli ma miejsce w późnym wieku) przechodzą pod opiekę ojca. Dziewczynki w niektórych rejonach kraju też poddawane są rodzajowi obrzezania (ekscyzji) jednak w dużo wcześniejszym wieku niż chłopcy i nie przybiera ona aż tak drastycznych form jak w Afryce – nie usuwa się łechtaczki, choć o wymaganej sterylności nikt tu raczej nie słyszał bądź nie pamięta. W obu przypadkach obrzezanie nie pochodzi z wytycznych Koranu lecz ma wcześniejsze, bardziej Afrykańskie korzenie i prawdopodobnie podłoże higieniczne – usuwa się fałdy skóry, pod którymi w gorącym klimacie, przy ograniczonym dostępie do wody gromadzą się rozliczne bakterie. Nie ma wiarygodnych źródeł podających skalę tego zjawiska w Jemenie, jednak dla porównania, np. w dużo nowocześniejszym Egipcie do 2008 roku, czyli do czasu kiedy zabieg ten został prawnie zakazany, obrzezanych było ok. 90 % mężatek.


Muzułmańskie małżeństwa nie są sakramentami jak w przypadku chrześcijańskich, lecz cywilnoprawnymi umowami pomiędzy dwojgiem partnerów. Mają jednak jak wszystko w krajach kierujących się zasadami Koranu znaczenie religijne. Kierują się one odmiennymi zasadami od znanych nam zachodnich i nie do końca są one dla nas zrozumiałe. Często wynika to z niewiedzy i negatywnego nastawienia bądź uprzedzeń. Zwykle przedstawiane są, jako rodzaj więzienia dla kobiet, podczas gdy muzułmanki wychowywane od dziecka w swojej kulturze odbierać to mogą zgoła inaczej. W związkach tych nie muszą się one troszczyć o zapewnienie bytu materialnego rodziny – to wyłącznie rola męża, który powinien zapewnić im nie gorszy poziom życia niż miały przed ślubem. Mogą one iść do pracy, ale mąż nie może od nich tego wymagać ani ich do tego nakłaniać (oczywiście nie dotyczy to pracy np. we własnym gospodarstwie). Wszystkie pieniądze, jakie zarobią bądź dostaną są wyłącznie ich własnością i ani mąż ani ojciec nie mają do nich żadnego prawa. Różne inne przywileje mogą być zawarte w umowie małżeńskiej, która reguluje kwestie dotyczące funkcjonowania rodziny - czasem całkiem precyzyjnie i w bardzo szerokim zakresie. Kontrakt taki może też zawierać klauzulę, że mąż będzie miał tylko jedną żonę. W muzułmańskich małżeństwach nie występuje także wspólnota majątkowa a to oznacza, że to co żona wniosła do związku w dniu ślubu należy jej się także w dniu ewentualnego rozwodu i przez cały czas trwania związku są wyłącznie jej własnością.


Formalności małżeńskie są zawierane przeważnie za pośrednictwem mężczyzn reprezentujących strony w obecności sędziego ("kadi"). Następnie pan młody płaci rodzinie rodzaj wykupnego ("mahr"), z którego znaczna część trafia do panny młodej w postaci kosztowności, sukien etc. Wesele trawa kilka dni (zwykle ok. 3) i w trakcie jego mężczyźni i kobiety bawią się osobno i w różnych miejscach. Na zabawy weselne składają się: duży posiłek, żucie katu, występy ludowych muzykantów i pieśniarzy, tradycyjne tańce zarówno z dżambiją jak i brzucha, ale także zabawa przy zachodniej muzyce dyskotekowej. Po weselu panna młoda jest odprowadzana przez swoich krewnych do domu pana młodego i od tego czasu uważa się, że należy do jego rodziny. W bardziej tradycyjnych regionach dodatkowo według zwyczaju po nocy poślubnej przed drzwiami domu powinno zostać wywieszone zakrwawione prześcieradło, jako dowód wychowania panny młodej zgodnie z obowiązującymi zasadami. A ponieważ sprawa dotyczy honoru całej rodziny ("szaraf"), bywa i tak, że rodzina panny młodej, szczególnie pochodząca z prowincji, bardzo naciska na wyegzekwowanie tegoż dowodu. Sprawa bywa czasem problematyczna, jeśli weźmie się pod uwagę wiek niektórych mężatek - czasami nawet poniżej 10 lat. Według przepisów teoretycznie współżycie powinno się zacząć dopiero po pierwszej miesiączce, lecz niektórzy krewni przedkładają rodzinny honor nad kondycję psychofizyczną dziewczynki. Od zwyczaju wywieszania prześcieradeł w "nowocześniejszych" rejonach kraju już się odchodzi uznając go za niesmaczny i nieestetyczny. Ale ponieważ honoru jakoś trzeba bronić, dlatego teraz częściej po prostu stosuje się ostentacyjną zmianę bielizny po lub w trakcie nocy poślubnej.


Może dlatego, że małżeństwa są aranżowane, może dlatego, że młodzi rzadko kiedy mają możliwość poznania się przed ślubem (co najwyżej uda się kawalerowi zobaczyć twarz wybranki, i to tylko w bardzo sprzyjających okolicznościach), w każdym razie rozwody są stosunkowo częste i nieskomplikowane. Pomimo, że hadisy na ten temat nie wypowiadają się zbyt pochlenie głosząc "jedną z najwstrętniejszych rzeczy dozwolonych jest rozwód" to jednak kogo na to stać, skwapliwie z tego przywileju korzysta, jeśli ma ku temu powody. Bywają przypadki, że małżonek rozwodzi się i żeni kilkakrotnie z tą samą kobietą. Spełniony musi być wtedy dodatkowy warunek – pomiędzy kolejnymi związkami, musi ona być żoną kogoś innego.

Praktykowane bywają małżeństwa (zabronione już od czasów kalifa Umara wśród sunnitów), które można by nazwać "kontraktami krótkoterminowymi" ("muta") mającymi zapobiec demoralizacji i kończące się szybkim, z góry planowanym rozwodem. I tak np. można wziąć ślub na czas długiej podróży, w odległym mieście. A w bogatszych rodzinach żeniono czasem, co bardziej jurnych młodzieńców najpierw ze starszymi kobietami (zwykle rozwódkami bądź wdowami), żeby zapobiec ew. moralnym skandalom. Małżeństwa muta można też zawierać na jedną noc i nie jest wtedy wymagany rozwód w celu ich unieważnienia – to takie obejście prawne "skoku w bok".

Inaczej sytuacji wygląda w chwili pojawienia się dziecka. Wtedy rozwody stają się już rzadkością – można by rzec związek zostaje przypieczętowany mimo, że z punktu prawnego rozwód jest nadal dopuszczalny. Dużą rolę odgrywa tu miłość ojcowska i związane z nią społeczne oczekiwania.

O ile mężczyzna może właściwie bez podawania powodu zażądać rozwodu (musi tylko wywiązać się z zawartych w umowie małżeńskiej zobowiązań finansowych), o tyle kobieta powinna dowieść winy męża żeby uzyskać rozwód (dobrym powodem jest np. zdrada).

Pewne ograniczenia w kwestiach rozwodowych mają imamowie - po przyjęciu tego zaszczytnego tytułu nie powinni się już rozwodzić. Przykładem wyjątku od tej reguły był imam Ahmet, który rozwiódł się z jedną ze swoich żon (Bedreddiną) wskutek sugestii... wróżbitów. Z tym małżeństwem wiązała się też inna ciekawa historia. Otóż, mimo, że trwało blisko 20 lat małżonkowie osobiście spotkali się tylko raz – dzień przed rozwodem.

Mężowi przysługuje też prawo wyrzeczenia się żony, jeśli ma podstawy do stwierdzenia jej bezpłodności.


Jemeńskie kobiety poza szpitalem rodzą w pozycji przykucniętej, podtrzymywane z tyłu przez osobę pełniącą funkcję położnej. Zwyczajowo do nogi mają przywiązany amulet. Chłopcy po pewnym czasie są obrzezani, najczęściej przez miejscowego balwierza, co jest świętowane w trakcie wydawanego przez ojca przyjęcia.


W Jemenie dla dziecka ojciec zdaje się być ważniejszy niż matka. Ojcowie chętnie zajmują się swoimi pociechami, zwykle są z nich dumni (bez względu na płeć dziecka) i ich rola jest we wczesnych latach dzieciństwa znacznie większa niż w naszej kulturze. Często można spotkać "groźnych" Arabów z malutkimi dziećmi na rękach. Dzieci są kochane, jednak nie należy tego mylić z rozpieszczaniem. Bardzo wcześnie osiągają dojrzałość psychiczną i są traktowane jak dorośli. Jeśli nie chodzą do szkoły to wcześnie też zaczynają pracę, za którą dostają takie samo wynagrodzenie jak dorośli wykonujący te same zajęcia.


Muzułmanie mogą posiadać do 4 żon (także chrześcijanki i żydówki), pod warunkiem, że stać ich na to (nie licząc konkubin) co miało swoje uzasadnienie społeczne w czasach gdy przepis ten powstawał. Tylko prorok Mahomet był uprawniony do posiadania większej ilości żon. Dobrze też jest, gdy żony się chociaż tolerują – w przeciwnym razie mężczyzna ma istne piekło w domu. Chyba, że stać go na opłacenie osobnych mieszkań partnerkom. Mimo możliwości posiadania kilku żon, w sprawach "łóżkowych" zdecydowanie preferowane i powszechne są układy 1+1.

Cytat z Koranu (Sura IV, w. 3)

"Żeńcie się więc z kobietami,

które są dla was przyjemne,

– z dwoma, trzema lub czterema.

Lecz jeśli się obawiacie,

że nie będziecie sprawiedliwi,

to żeńcie się tylko z jedną,

albo z tymi, którymi zawładnęły

wasze prawice.

To jest dla was odpowiedniejsze,

abyście nie postępowali niesprawiedliwie."

Idealne muzułmańskie małżeństwa to mężczyzna mający 3-4 żony w różnym wieku. Najstarsza pełni rolę przyjaciółki, powierniczki i intelektualnej towarzyszki. Średnia zajmuje się prowadzeniem domu, natomiast najmłodsze zaspokajają potrzeby seksualne pana domu.

Przy okazji: kobieta może posiadać tylko jednego męża i musi być on muzułmaninem.


Islam jest stosunkowo otwarty na sprawy związane z seksem. Małżonkowie, jeśli tylko oboje mają ochotę mogą oddawać się wymyślnym igraszkom. Dozwolone są środki antykoncepcyjne, jako analogia stosunku przerywanego, jaki stosował Mahomet. Dozwolona jest też masturbacja i miłość francuska. Zakazane natomiast są grupowe zabawy, nawet w gronie własnych współmałżonków oraz seks analny. Zakazem objęte są też praktycznie wszystkie niedozwolone także w świecie Zachodnim zachowania jak np. zoofilia, nekrofilia etc., ale ponadto homoseksualizm i wszelkie zabawy fetyszami. Ba, nawet nudyzm jest traktowany, jako rodzaj zakazanej dewiacji. W trakcie uprawiania seksu Koran musi być zasłonięty, jeśli znajduje się w tym samym pomieszczeniu.


Arabski typ rodziny wielopokoleniowej ze ściśle określoną hierarchią ma swoje plusy. Nikt nie może czuć się porzucony czy samotny. Prawie zawsze można liczyć na pomoc w trudnych sytuacjach. Więzy rodzinne i lojalność są prawdopodobnie dużo większe niż w przypadku modelu "zachodniego". Bez względu na stan majątkowy i pozycję społeczną starsi członkowie rodzin są otaczani opieką i szacunkiem. Szczególnie duże jest przywiązanie synów do matek co obrazuje nawet jeden z hadisów: "Wobec kobiety największe prawa ma jej mąż, wobec mężczyzny największe prawa ma jego matka". W porównaniu z takim modelem rodziny my powinniśmy uważać się wręcz za ludzi samotnych – taka niestety jest cena niezależności. Coś za coś.


W Jemenie jak i innych krajach kultywujących stare zwyczaje praktykowane są tzw. wczesne małżeństwa, będące problem szczególnie z naszego punktu widzenia (i z punktu widzenia dziewczynek, których dotyczą). W tradycji jemeńskiej dzieci stają się samodzielne dużo wcześniej niż w kulturze zachodniej. Niejednokrotnie 10-letnia dziewczynka potrafi zająć się prowadzeniem domu a młody nastolatek (12-14) potrafi pod nieobecność ojca sprawnie go zastępować lub samodzielnie zajmować się rodzinnymi interesami. Dzieci od wczesnych lat pomagają w utrzymywaniu rodziny (a rodziny bywają duże: mąż, do czterech żon i każda ma średnio siedmioro dzieci). M.in. z tego powodu uważa się je za dojrzałe dużo wcześniej niż to ma miejsce u nas. Istnieje wiele stereotypów i przekonań, szczególnie w mniej rozwiniętych i bardziej religijnych rejonach kraju związanych z wczesnym zamążpójściem. Uważa się, że im młodszą dziewczynę weźmie mąż, tym lepiej ją sobie wychowa. Teoretycznie prawo zabrania współżycia z młodą żoną przed jej pierwszą menstruacją, ale nikt tego nie weryfikuje i nie są rzadkością nawet 12-letnie matki. W tradycyjnych rodzinach dziewczęta wydaje się za mąż często w obawie o ew. utratę honoru rodziny, gdyby takowej przed ślubem udało się z kimś romansować lub w jakikolwiek sposób niestosownie zachować – mniejszym ryzykiem jest szybkie zamążpójście. Problem jest tak zakorzeniony w miejscowej kulturze, że podczas próby przesunięcia dolnej granicy wieku przez rząd, na ulice wyszły demonstracje... matek (możliwe, że częściowo inspirowanych przez tradycyjnych duchownych). Protestujące powoływały się na życiorys Mahometa, który poślubił 9-letnią Aiszę. Sprzeciwiali się ustawie, która zakazywać miałaby tego, na co zezwala Allah, która w imię praw i wolności miałaby naruszać prawa szariatu, wręcz uważano to za naruszenie praw kobiet. Oczywiście są też Jemenki opowiadające się za wprowadzeniem podwyższenia minimalnego wieku. Mimo to ogólne przyzwolenie dla dotychczasowych praktyk jest powszechne.


Pozamałżeńskie stosunki seksualne (nawet osób stanu wolnego) są w islamie całkowicie zakazane i choć to trudne do wyobrażenia biorąc pod uwagę ogólną izolację kobiet, ich zamaskowanie itd. to w Jemenie nie są niczym nadzwyczajnym zdrady małżeńskie. Jednak kary za nie przeważnie bywają bardzo dotkliwe, z karą śmierci włącznie (choć Koran nie nakazuje kamienowania za ten występek jak to miewa miejsce wśród najbardziej konserwatywnych społeczności muzułmańskich). A seks przedmałżeński, połączony z zajściem w ciąże może skończyć się nawet więzieniem dla dziewczyny i jej rodziców, odpowiedzialnych za pilnowanie jej honoru. Z tych też powodów medycyna ludowa wymyśliła jak wszędzie na świecie, mniej lub bardziej skuteczne, i przeważnie niebezpieczne środki wywołujące poronienia (rzadziej środki czysto antykoncepcyjne).


Muzułmanie mogą poślubić partnera wywodzącego się z Ludów Księgi, czyli chrześcijanina bądź Żyda pod warunkiem, że dziecko zostanie wychowane w wierze ojca i dodatkowo, pod warunkiem, że ojciec będzie muzułmaninem. Idąc za tą logiką muzułmanka chcąca poślubić np. polskiego katolika powinna namówić go na zmianę wiary, jeśli sama chce żyć w zgodzie z islamem.

Ciekawostki:


W Jemenie żyje ukrytych pod nikabami ponad sto Polek, przeważnie żon byłych jemeńskich studentów naszych uczelni. Ich los nie jest do pozazdroszczenia. Pomijając już różnice kulturowo-religijne, po przyjeździe do kraju męża te z nich, które nie miały szczęścia zamieszkać w jednym z większych miast, trafiały przeważnie do warunków bytowania takich jakie mniej więcej występowały na XIX-wiecznej polskiej wsi. Ale ponieważ natura kobiety jest nieodgadniona, pomimo narzekań jakoś nie chcą masowo opuszczać nowych domów, a te którym ambasada udzieliła pomocy i tak po kilku miesiącach wracały do swoich mężów. Dla Jemeńczyka posiadanie cudzoziemskiej, w tym przypadku polskiej żony jest dużym powodem do dumy w najbliższym otoczeniu. Według miejscowej mentalności uchodzi on za bardzo rezolutnego, ponieważ nie dość, że udało mu się z obcego kraju przywieźć zdobytą wiedzę, to jeszcze wraca z darmową żoną, bo przecież nie płacił rodzinie panny młodej wykupnego - mahr, a jak jeszcze jest ona blondynką to nobilitacja w rodzinnej okolicy gwarantowana.



Ponieważ kobiety muzułmańskie powinny, a czasem nawet muszą ukrywać swoją twarz, w celu zapewnienia im swobody, w niektórych restauracjach są specjalne, odizolowane miejsca dla rodzin, gdzie mogą one (kobiety) bez obaw zdjąć swoje zasłony z twarzy i w spokoju spożyć posiłek. Do tych odseparowanych części mogą uczęszczać rodziny bądź same kobiety. Nie mogą wchodzić tam sami mężczyźni bez kobiet, nawet jeśli są rodziną np. dwaj braci, czy ojciec z synem. Mogą je odwiedzać obcokrajowcy, oczywiście jeśli spełniają te same warunki. Miejsca te, poza usytuowania w oddzielnej, przeważnie dużo przyjemniejszej części lokalu dodatkowo są wyposażone w rozwiązania umożliwiające odseparowanie wszystkich stolików, tak żeby członkowie żadnej grupy gości nie widzieli się nawzajem.


PROBLEMY KRAJU


Al Kaida i ekstremiści


Dzięki swojej wielowiekowej izolacji, braku doświadczeń kolonialnych (poza okolicami Adenu) Jemeńczycy nie mieli poczucia zagrożenia swojej kultury i stylu życia przez wpływy cywilizacji zachodnich. Nie było więc odpowiedniej pożywki dla fundamentalistycznych ekstremistów. Jednak w latach 60-tych i 70-tych XX w. w trakcie wojny domowej oraz kilka lat później wraz z dziesiątkami tysięcy wojsk egipskich z braku kadr sprowadzono wielu egipskich nauczycieli i imamamów do szerzenia edukacji, głównie na wiejskich obszarach. Wojska z czasem wróciły do swojego kraju, jednak część imamów pozostała na stałę w Jemenie. Traf chciał, że w tym samym okresie wyzbywano się z Egiptu radykałów i tym to sposobem islamscy fundamentaliści egipskiej proweniencji, wraz ze swoimi ideami trafili na najbardziej podatny grunt, jakim była zacofana, łatwo ulegająca manipulacjom ludność jemeńskich wsi. Z czasem idee te zaczęto bardziej kojarzyć z działającymi w Arabii Saudyjskiej wahabitami niż z Egipcjanami, tym bardziej, że Saudyjczycy swoje poczynania wspierali gotówką. Dodatkowo rozwój kraju, stopniowy napływ cudzoziemców i różnych nowinek stały się pretekstem dla działalności niebezpiecznych kaznodziejów. Natomiast problemy z komórkami Al Kaidy (w tym przypadku Al Kaida Półwyspu Arabskiego) nasiliły się po jak widać skutecznym ograniczeniu ich działalności w takich krajach jak Afganistan czy Irak. Po wydarzeniach związanych z atakami na WTC i "odkryciu" znaczenia Jemeńczyków w organizacjach terrorystycznych, rząd w Sanie postanowił zwalczać problem w samym zalążku, ponownie sprowadzając kaznodzieii z Egiptu, jednak tym razem o pokojowym nastawieniu do świata. Między innymi dzięki tym działaniom przeciętni Jemeńczycy nie są zbytnio entuzjastycznie nastawieni do tej radykalnej, terrorystycznej organizacji. Szczególnie, że najczęściej to osoby niewinne, postronne stają się ofiarami jej ataków. Jednak sprzyjające, specyficzne warunki (religia, ukształtowanie terenu, zwyczaje), dzięki którym przedstawiciele Al Kaidy mogą stosunkowo pewnie czuć się w tym kraju stworzyły niebezpieczeństwo interwencji zbrojnej obcych wojsk w celu likwidacji obozów szkoleniowych terrorystów. Do czasu wybuchu tzw. "arabskiej wiosny" ingerencja obcych krajów takich jak USA czy Wielka Brytania ograniczała się do wsparcia finansowego udzielanego zwalczającym terroryzm wojskom rządowym (w 2009 r. była to kwota będąca równowartością utrzymania ok. 500 żołnierzy amerykańskich w Iraku), szkoleniach przeprowadzanych przez rezydujących doradców, udostępnieniu informacji wywiadowczych oraz wsparciu w postaci dostaw broni. Dodatkowo już od pewnego czasu amerykańskie samoloty bezzałogowe patrolują trudno dostępne obszary Jemenu, wypatrując obozów Al Kaidy, które następnie niszczą unicestwiając jej członków. Jednak jednostki mundurowe składające się z żołnierzy zachodnich (w szczególności amerykańskich) pomimo znajdującego się tam kontyngentu nie afiszują się zbytnio w Jemenie, co ma bardzo duże znaczenie psychologiczno-symboliczne. Gdyby do takiej sytuacji doszło, istnieje duże prawdopodobieństwo, że znaczna część lokalnej ludności stanęłaby po stronie radykałów. Jemeńczycy w swojej długiej historii mieli bardzo wiele złych doświadczeń z obcą pomocą militarną, która zwykle kończyła się kolejną długą okupacją kraju – a tu dodatkowo chcą jej udzielić niewierni. W takiej sytuacji staje się zrozumiałe stanowisko zarówno przeciętnych obywateli jak i duchownych (ulemów), którzy zapowiedzieli, że w przypadku zbrojnej, "osobistej" interwencji opowiedzą się przeciwko wojskom rządowym i koalicyjnym. Tym bardziej, że religia nakazuje im obowiązek dżihadu w takich sytuacjach, – jako samoobrony islamskich wartości. Jemeńczycy mają już spore doświadczenie w "świętych wojnach", walczyli w Afganistanie z Rosjanami, a także w Iraku i ponownie Afganistanie z siłami koalicyjnymi. Blisko połowa więźniów Guantanamo była jemeńskiego pochodzenia. Co gorsza zwolenników islamskich ekstremistów przybywa. Ich szeregi zasilają już nie tylko młodzi, pozbawieni perspektyw na lepsze życie mieszkańcy Arabii Szczęśliwej, ale także uchodźcy i emigranci z Afryki wschodniej a nawet osobnicy legitymujący się obywatelstwem amerykańskim. Dodatkowo każdy zabity omyłkowo cywil jest wodą na młyn werbowników Al Kaidy.

Władze w Sanie przy wielomilionowym wsparciu USA otwierają wzorem Arabii Saudyjskiej ośrodki reedukacyjne dla schwytanych członków organizacji terrorystycznych. Nie mają to być typowe obozy czy więzienia, ale miejsca gdzie ludzie Ci poznają inne sposoby na życie. Są edukowani przez kontakt ze sztuką, słuchają interpretacji Koranu teologów i uczonych o pokojowym nastawieniu do świata, a często umożliwia się im rozpoczęcie nowego życia poprzez pomoc w znalezieniu pracy, mieszkania etc. Środki te wydają się być skuteczne szczególnie w przypadku ludzi, którzy zostali zmuszeni do wkroczenia na złą drogę przez okoliczności życiowe. Jednak zatwardziali ideowcy pomimo usilnych starań wracają do terroru częstokroć zajmując coraz wyższe stanowiska w hierarchii organizacji ekstremistycznych.

Potencjalnym, długoterminowym skutkiem ubocznym interwencji państw takich jak USA czy Wielka Brytania (choć przy skali problemu wręcz mało istotnym) byłby z pewnością napływ zwyczajów i dóbr cywilizacji zachodniej, który na trwałe zniszczyłyby uroki tego magicznego miejsca (tak jak napływ foliowych reklamówek zapaskudził uliczki średniowiecznych suków).

W każdym razie tak było do wiosny 2011 roku.


Niewolnictwo


Dopiero w 1962 w Jemenie zniesiono formalnie niewolnictwo. Jednak wg miejscowych mediów w biedniejszych rejonach kraju nadal ono funkcjonuje. Miejscowe władze przymykają na ten problem oko, a często nawet go sankcjonują np. potwierdzając sądownie akt kupna bądź sprzedaży. Teoretycznie jest to zakazane, ale jak do tej pory tylko w jednostkowych przypadkach udało się nieszczęśnikom odzyskać wolność na drodze prawnej (i to też bez jasnych gwarancji, że za jakiś czas dawni właściciele nie upomną się o "swoją własność" lub co gorsza np. o dzieci "wyzwoleńców"). Dodatkowo właścicielami niewolników bywają nawet urzędnicy państwowi, choć przeważnie są nimi lokalni przywódcy plemienni, którzy nie respektują odgórnego prawa. Zwalczaniem problemu starają się zajmować jemeńskie organizacje obrony praw człowieka działające na terenie kraju i poza nim i wywierające presję na instytucje rządowe..


Nieletni żołnierze


Jeśli chłopiec jest wystarczająco duży żeby nosić dżambije to jest też na tyle dorosły żeby walczyć za swoje plemię. Ta maksyma sankcjonuje masowy werbunek dzieci do jemeńskich oddziałów plemiennych (rebeliantów). Malcy wcale nie muszą być werbowani na siłę – każdy chłopiec chce jak najszybciej być jak inni mężczyźni w jego plemieniu. Dodatkowo dzieci, jako bardziej podatne na manipulacje i mniej świadome otaczającego je świata wykorzystywane bywają nawet do ataków samobójczych. Zdarza się też, że i w siłach rządowych służą chłopcy poniżej 18-go roku życia, ponieważ nie zawsze weryfikacja ich wieku odbywa się w sposób szczegółowy i wiarygodny. Dzięki takim praktykom w walkach między rebeliantami a zwolennikami rządu ginie rocznie kilkuset "mundurowych" nieletnich.


Miejscowi pariasi


Mimo, że teoretycznie w Jemenie obowiązuje demokracja i równość wobec prawa, to w praktyce nie jest to stosowane do wszystkich grup etniczno-społecznych. Poza marginesem społeczeństwa od wieków stoją domniemani potomkowie etiopskich najeźdźców sprzed kilkuset lat. Nazywani są hadim (l.p.) lub ahdam (l.m.) i traktowani są ja śmieci. Zamieszkują slumsy (nawet jak na jemeńskie standardy) i rzadko kiedy dostają jakąś pracę, a jeśli już to najgorszą i na najgorszych warunkach. Nikt (nawet instytucje państwowe, jeśli jakiś cudem uda im się tam dostać pracę) nie podpisuje z nimi umów. Nie podlegają systemowi emerytalnemu (na starość, jeśli dożyją, zajmują się żebractwem). Są traktowani jak pariasi – upośledzeni społecznie. Jemeńskie przysłowie mówi, „Jeśli twój talerz obliże pies, umyj go, jeśli dotknie go hadim, natychmiast go potłucz". Osoby, które dopuszczają się na ahdam łamania prawa, aktów przemocy a nawet gwałtów (w tym na małoletnich dziewczynkach) są praktycznie bezkarne, a sporadyczne demonstracje protestacyjne (ahdam) są szybko i brutalnie pacyfikowane. Był nawet przypadek, że gdy żołnierze zgwałcili dziewczynkę w Sanie to ona trafiła do więzienia, a sprawcy w żaden sposób nie zostali ukarani. (Z podobnym przypadkiem spotkałem się w doniesieniach dot. Birmy - tylko, że tam dotyczyło to starszej nastolatki). Podobny przypadek opisany jest w książce "Łzy królowej Saby", jednak dotyczy on "zwykłej" jemeńskiej nastolatki zgwałconej przez żołnierzy, następnie uwięzionej i odrzuconej przez rodzinę, dla której ważniejszy był honor rodu niż krzywda dziecka.


Śmieci


Śmieci są praktycznie wszędzie (może z wyjątkiem starówki w Sanie). Najgorzej wygląda sytuacja w małych miasteczkach. Praktycznie mało kto korzysta z mało lub wcale niedostępnych koszy. Podobnie jak w Egipcie, piękne i urokliwe miejsca szpecone są reklamówkami, plastikowymi butelkami etc. Fakt ten może wynikać z tego, że kraj dzięki swojej izolacji do lat 60-tych XX w. funkcjonował praktycznie bez nie biodegradowalnych odpadków – wszystko, co zostało wyrzucone na ulicę szybko uległo rozkładowi (czyli był po prostu bardzo ekologiczny). Teraz niestety przyzwyczajenia zostały (wyrzucanie śmieci gdzie popadnie), ale charakterystyka odpadków się zmieniła. Smutne jest to, że takie piękne krajobrazy i architektura szpecone są przez walające się odpadki. Dziwić też może brak poczucia estetyki Jemeńczyków w tej kwestii – w ogóle się tym nie przejmują.


Jemeńska odmiana demokracji


Demokracja w Jemenie ma specyficzną postać. Co prawda istnieje wiele partii politycznych i odbywają się tajne wybory, które wg międzynarodowych obserwatorów spełniają podstawowe demokratyczne standardy, ale bardzo ciężko przebić się niezależnym ludziom o ciekawych programach, reformatorom, niemającym poparcia plemiennego. Do parlamentu dostają się przeważnie liderzy, szejkowie plemion, na których głosować nakazuje lokalny, plemienny patriotyzm. Skutkuje tym, że parlament nie jest zbiorem wybitnych intelektualnie osobowości, mężów stanu potrafiących i chcących promować dobro ogólnonarodowe, ale odzwierciedlaniem struktury plemiennej kraju. Trochę jak u nas z tym, że w Polsce plamiona zastąpione są partiami politycznymi – zamiast wybitnych jednostek wybieramy "szejków" poszczególnych ugrupowań. Żeby lepiej zrozumieć to rozwiązanie należy uwzględnić fakt, że Jemen w dużej mierze jest bardziej federacją plemion niż państwem w naszym rozumowaniu. Natomiast osoba prezydenta niczym szejk szejków wydaje cieszyć się pewną estymą (przynajmniej oficjalnie), oczywiście poza regionami będącymi w rękach rebeliantów. Ali Abdullah Saleh, rządzi krajem już od roku 1978 (!), skutecznie eliminując rywali i tworząc swoje zaplecze polityczne w oparciu o najbliższych członków własnego rodu i pomimo coraz silniejszej opozycji oraz co pewien czas organizowanych dużych często krwawo tłumionych demonstracji antyprezydenckich zapowiada się, że rządy jego przetrwają do końca kadencji, lecz już nie dożywotnio niczym niegdysiejszy imam, jak tego chciał próbując przeforsować stosowne zmiany w prawie. Pomysł ten spotkał się z wyjątkowo dużym protestem społeczeństwa, które wzorem innych państw arabskich zbuntowało się przeciwko swojemu dyktatorowi. Wg członków korpusu dyplomatycznego, którzy mieli okazję osobiście spotkać prezydenta, jest on osobą o wyjątkowych talentach zjednywania sobie rozmówców. Jest ujmujący w obyciu i nigdy o nikim nie mówi źle. Być może właśnie między innymi ta cecha charakteru w połączeniu z "familijnością" jego zachowań w stosunku do plemion leżała u podstaw jego długoletnich rządów. Sam prezydent w jednym z wywiadów powiedział, że "rządzenie Jemenem jest niczym taniec na głowach węży".

Tak czy inaczej Saleh już nie rządzi krajem, a sytuacja jest nadal bardzo niestabilna.


Sytuacja kobiet


Sytuacja kobiet w Jemenie z naszego punktu widzenia jest wręcz tragiczna – jednak większość konserwatywnego społeczeństwa zdecydowanie przywiązana jest do tradycyjnych rozwiązań. Nawet w innych, bardziej rozwiniętych krajach arabskich, jak wykazały badania przeprowadzone przez Instytut Galloupa, znacząca część kobiet pomimo popierania ogólnych zasad równości płci i wolności słowa, jako wykładnik prawa preferuje szariat, widząc w europejskich zwyczajach zbyt wiele rozwiązłości i swobód związanych z ogólnie pojętą seksualnością. W Jemenie, zgodnie z arabską tradycją, niejednokrotnie kobieta ma decydujące zdanie i rządzi rodziną – ale w domu. Poza nim jest bardzo ograniczona przez prawo szariatu – nie może rozmawiać z obcymi mężczyznami (poza sytuacjami, gdzie jest to nieuniknione – np. w sklepie), nie może siedzieć koło obcego mężczyzny (np. w środkach komunikacji), nie może się głośno zachowywać, śmiać, patrzeć prosto w oczy, nawet używanie perfum może być jej zarzucone, jako wyzywające – właściwie cały czas musi przyjmować postawę bardzo skromnej mniszki. Występują rejony, gdzie kobiety, przez swoją wielowiekową izolację wytworzyły nawet własny "haremowy" dialekt, który pod wpływem mediów i oświaty już powoli zanika. Dodatkowo w Jemenie obowiązuje raczej niespotykany już w naszej kulturze 100% kult dziewictwa. Do tego stopnia, że kobieta niebędąca dziewicą w momencie swojego pierwszego ślubu (muzułmanie obojga płci mogą się rozwodzić i korzystają z tego prawa) może być nawet zabita przez członków własnej rodziny. I gdyby do tego doszło, według zwyczajowego prawa sąd uniewinniłby prawdopodobnie zabójcę – jeśli w ogóle sprawa taka dotarłaby do wiadomości władz. W najlepszym przypadku rodzina zdemoralizowanej panny spotkałaby się z ogólnym brakiem szacunku i ostracyzmem. Jednak przez wieki funkcjonowania islamu wytworzyło się w społeczeństwie wiele zachowań ułatwiających kobietom życie poza domem. Mężczyźni sami starają się dbać o to żeby nie naruszyć zasad nietykalności obcych żon, matek czy też córek. Dokładnie nietykalności, ponieważ nawet dotknięcie ramienia obcej kobiety jest tu zakazane. W kulturze islamskiej muzułmanki są w pewnym sensie chronione – głównie chronione od pokus, także tych, jakie same mogą wywoływać. Noszone przez Jemenki czarne balta i zakrywanie twarzy uważane jest powszechnie za jedne z narzędzi służących do strzeżenia ich godności i uwalniają je od presji związanej z modą, jaką z pewnością odczuwają mieszkanki Zachodu. Są jednak drobne różnice w zależności od konkretnego regionu kraju. Są też miejsca gdzie zdarza się zobaczyć niewiastę za kierownicą samochodu. Kobietami obsadzane bywają także stanowiska rządowe. Jednak na głębokiej prowincji nadal dominuje niewyobrażalny z naszego punktu widzenia starotestamentowy, mojżeszowy patriarchalizm. Władza głowy rodziny jest praktycznie nieograniczona, do tego stopnia, że zdarzają się przypadki, kiedy to ojciec rodziny, często dziadek, potrafił sprzedać (w jemeńskim rozumowaniu "wydać za mąż") własną, nawet kilkuletnią wnuczkę, bez konsultacji z jej ojcem i najczęściej pod jego nieobecność. Takie decyzje wiązały się oczywiście z późniejszymi sprzeciwami i awanturami, ale ostatecznie musiały być uszanowane.

W celu dodatkowej "ochrony" czci kobiety czy też honoru rodziny w islamie powstała instytucja mahram (lub też meharim), czyli osoby pełniącej rolę opiekuna, przyzwoitki. Przeważnie funkcję tą pełni, któryś z męskich członków rodziny. Bez mahram kobieta nie powinna np. podróżować czy też przyjmować obcych gości w domu. Ograniczenie to ma też na celu zminimalizowanie pokus seksualnych na jakie mogłaby narazić siebie lub innych kobieta.

Ponieważ świadomość społeczeństwa, także tego wiejskiego mimo izolacji jednak wzrasta, jak wszędzie na świecie występuje chęć migracji ze wsi do miast, gdzie życie, zwłaszcza kobiet jest o wiele łatwiejsze. W związku z tym prowincjonalni kawalerowie mają coraz częściej kłopoty ze znalezieniem małżonek, czyli w praktyce "maszynek do pracy w polu i gospodarstwie" i "permanentnych rodzicielek". Niektóre plemiona jak np. Szamirowie z gór Makbana rozwiązali problem importem "młodej krwi" wykorzystując do tego celu swoje kombinatorskie zdolności, luki prawne i naiwność mieszkanek krajów zachodnich. Sprowadzali oni, niejednokrotnie kilku, kilkunastoletnie, młode Angielki (swoje córki, wnuczki, siostrzenice) pod pretekstem np. krótkich wakacji, a następnie wydawali je za miejscowych. Przy czym "pan młody" mógł mieć zarówno 12 jak i 65 lat. Nie było to do końca zgodne nawet z oficjalnym prawem jemeńskim, ale całkowicie zgodne z miejscową tradycją. Taki proceder szczegółowo opisała w swojej książce Miriam Ali, której dzieci los tak doświadczył.

Przeciętna, codzienna egzystencja na ulicach Jemenu może wyglądać również nieciekawie, gdy jest się samotną młodą cudzoziemką i do tego ubraną w stylu "zachodnim" czyli nieszanującym lokalnych zwyczajów. Sam jej widok jest dla Jemeńczyków szokiem kulturowo-hormonalnym. Spotkania takie są dla nich tak nietypowymi sytuacjami, że nie wiedzą jak się zachować i w związku z tym czasami dają upust swoim behawioralnym instynktom, są wręcz nieprzewidywalni. Niestety zdarzają się mniej lub bardziej namolne formy molestowania, poczynając od lubieżnych spojrzeń, natarczywego "podrywania", a kończąc nawet na onanizowaniu się i siłowych napaściach. I choć nie należy utożsamiać ich z większością społeczeństwa i przeważnie są one niegroźne to niestety jeśli się przytrafią na długo zapadają w pamięci i psują ogólny obraz tego uroczego kraju i ludzi. Takie zachowania spotkałem także w turystycznych kurortach Egiptu, gdzie przecież widok cudzoziemek jest codziennością. W Jemenie może nawet zdarzyć się np. spoliczkowanie delikwentki przez co bardziej konserwatywnych obywateli jeśli zachowują się lub ubierają niestosownie do obowiązujących zwyczajów. Problemy właściwie znikają, jeśli założy się odpowiednie jemeńskie ubranie (balto i nikab), które wyzywającą cudzoziemkę zamienia w "niewidzialną" muzułmankę. Ale rozwiązanie to niesie z sobą pewne ryzyko – w takim stroju wszyscy będą oczekiwać odpowiednich, zgodnych z szariatem zachowań, i w przypadku naruszenia niektórych zasad mogą być kłopoty.

Wymienione sytuacje są tym bardziej irytujące, jeśli porówna się je z zachowaniem Jemeńczyków (ale także mężczyzn z innych islamskich społeczności Afryki i Zachodniej Azji) w stosunku do "własnych" kobiet i z konsekwencjami, jakie za takie zachowania by ponieśli. Poza zrozumiałą burzą hormonów rozsadzającą ich umysły i nie tylko, na widok już samej odkrytej twarzy, włosów i innych rzeczy dla nas tak naturalnych, przyczyną takich zachowań mogą być też stereotypy i obiegowe opinie, jakie krążą wśród nieobytych ze światem miejscowych, wg których każda biała kobieta jest łatwa, chętna, sprzedajna etc. Kiedyś w Egipcie spotkaliśmy się z prywatną opinią jednego z pracowników dużego 5* hotelu, że "każda Europejka po wypiciu małej ilości alkoholu staje się dziwką" (jako kontrargument usłyszał, że w takim razie każdy Arab to terrorysta – i chyba trochę do niego dotarł błąd, jaki popełnił). Pamiętajmy, że takie niewinne, nic dla nas nieznaczące sytuacje jak otarcie się w tłumie, przytrzymanie za ramię w ramach pomocy przy wsiadaniu czy jakikolwiek, najmniejszy nawet kontakt fizyczny z kobietą dla większości Jemeńczyków to nadal szok i sytuacja wyjątkowa. Z takich samych powodów na wycieczkach w Egipcie czy Tunezji tak chętnie wszyscy np. sprzedawcy chcą sobie robić zdjęcia z naszymi żonami, dziewczynami, córkami... – a przecież to kraje bez porównania dużo bardziej otwarte na świat.

Zgoła odmiennie wygląda sytuacja starych kobiet. Nie są one obowiązane ukrywać twarzy. Mogą głośno się zachowywać. Mogą nawet wchodzić do pomieszczeń gdzie odbywają się męskie spotkania (tzw. "mafradżu").


Toalety


Kolejna nieciekawa rzecz jaką charakteryzuje się Jemen to toalety. W naszym, europejskim stylu bywają rzadkością, spotykaną głównie w hotelach i to przeważnie tych lepszych. Standardem jest mniej lub lepiej wykonany otwór w "podłodze" do wykorzystywania w kucanej pozycji. Lepiej więc poćwiczyć utrzymywanie równowagi przed wyjazdem. Inną niedogodnością jest mała popularność w tym kraju papieru toaletowego, którego występowanie jest wprost proporcjonalne do występowania "naszych" sedesów. A jeśli już uda się go znaleźć w sklepie to zwykle jako chusteczki bądź ręczniki – nigdy nie ma żadnej sugestii na opakowaniu dotyczącej jego właściwego zastosowania. Jemeńczycy standardowo nie używają tego wynalazku, stąd powszechne występowanie kraników przy toaletowych otworach i nieużywanie lewej ręki w kontaktach towarzysko-kulinarnych (ma zastosowanie w sprawach... higieniczno-toaletowych). W sytuacjach wyjątkowych tj., kiedy krajowca przyciśnie potrzeba z dala od jakiejkolwiek toalety, wyszukuje on odpowiedniego kamyka, który wykorzystuje tak jak my papier toaletowy. Ablucje, szczególnie jeśli mają poprzedzać czas modlitwy są precyzyjnie sformułowane w Koranie i dopuszczają wykorzystywanie do tych celów wody, a jeśli jej brak to właśnie drobnych kamyczków lub co w opisywanym przypadku raczej jest niewykonalne – piasku.


Edukacja


Edukacja w Jemenie nie jest obowiązkowa, a wśród kobiet wręcz nadal bywa rzadkością. Skutkiem tego połowa społeczeństwa nadal jest analfabetami, z czego aż 70% kobiet. W 2006 roku liczba umiejących czytać i pisać kobiet powyżej 15. roku życia wynosiła zaledwie 38,6%. Nieliczni szczęśliwcy mogą pochwalić się dyplomem wyższych uczelni, ale za to częstokroć jest to dyplom zagraniczny, przy czym jeszcze nie tak dawno temu spora grupa studentów z tego kraju pobierała nauki w Polsce. Sytuacja stopniowo ulega poprawie, jednak nadal Jemen zajmuje jedno z ostatnich, jeśli nie ostatnie miejsce w dziedzinie powszechności edukacji wśród krajów arabskich.


Dostęp do broni palnej


W październiku 2010 roku wprowadzono po raz pierwszy w historii zakaz posiadania broni palnej i nakaz jej konfiskaty. W kraju gdzie posiadanie i eksponowanie kałasznikowa jest prawie tak powszechne jak u nas palenie papierosów, gdzie jest obok dżambiji jednym z synonimów męskości, wydaje się mało prawdopodobne żeby przepis ten był egzekwowany – szczególnie poza dużymi miastami będącymi już tradycyjnie czymś w rodzaju "uświęconych stref zdemilitaryzowanych".


Woda


Wbrew pozorom Jemen, który posiada głównie tylko okresowe rzeki bywa dosyć często nawiedzany powodziami, szczególnie w rejonach pustynnych. Opady, które w porze deszczowej nawiedzają górskie tereny w błyskawicznym tempie potrafią wypełnić liczne ładi, powodując bardzo gwałtowne zalania, pochłaniające nawet dziesiątki ofiar śmiertelnych – jak to miało np. miejsce w okolicach i samej Hudejdzie w lipcu 2010. Z drugiej strony jest to jeden z pierwszych krajów, który stoi przed realną groźbą utraty wszystkich źródeł i zasobów wody pitnej! Sytuacja jest na tyle poważna, że rozważane są nawet ewakuacje dużych miast takich jak np. Sana, gdzie przewiduje się całkowite wyczerpanie wody już w pierwszym ćwierćwieczu XXI w.!


Publiczna służba zdrowia


Publiczna służba zdrowia tak jakby można się było spodziewać stoi na bardzo niskim poziomie. Co prawda przez ostatnie kilkadziesiąt lat jej poziom bardzo się podniósł, jednak poza największymi miastami nadal jest to poważnym problemem. Dlatego też, będąc turystom Jemenie lepiej nie chorować. Problem polega na braku odpowiedniego zaplecza, a nie na ograniczeniach intelektualnych Jemeńczyków, którzy tam gdzie mają stworzone odpowiednie warunki niejednokrotnie mają opinię wybitnych specjalistów. W Sanie i niektórych większych miastach istnieją płatne szpitale i kliniki oferujące usługi na bardzo wysokim poziomie, jednak często za ceny niebagatelne nawet dla obcokrajowców z Europy Zachodniej.

Na prowincji nadal funkcjonują instytucje szamanów, znachorów ("hadżamów") i egzorcystów. Niekiedy ich wiedza poparta jest doświadczeniem wielu pokoleń i odnosi dobre rezultaty, ale rzadkością nie są śmiertelne skutki ich poczynań. Ciekawostką jest zabieg o podobnym działaniu do naszego stawiania baniek, bądź pijawek. "Hadżama" robi na plecach, karku tylnej części głowy pacjenta malutkie nacięcia. Następnie przystawia do nich wydrążone krowie rogi z małym otworem na końcu, przez który wysysa powietrze tworząc podciśnienie wysysające następnie "chorą" krew.


Kalendarz i zegarek


Turystom przyjeżdżającym z Europy bądź Amerki Jemen może się błendnie wydawać miejscem gdzie jedyną rzeczą, której ludzie mają w nadmiarze jest czas. Jemeńczycy jak chyba wszyscy Arabowie nie należą do ludzi punktualnych choć w swoim mniemaniu starają się za takowych uchodzić. Przyczyna w rozbieżnościach postrzegania czasu może wynikać z różnic kulturowo-religijnych. W świecie zdominowanym przez kulturę "zachodnią" nauczyliśmy się korzystać z dobrze zsynchronizowanych zegarków, natomiast konserwatywna społeczność muzułmańska, szczególnie ta na prowincji zgodnie z zaleceniami Proroka, nadal posługuje się pozycją słońca. I tak dzień zaczyna się od wschodu słońca i od tego momentu zaczynają się liczyć godziny np. pierwsza godzina po wschodzie słońca jest pierwszą godziną (dnia). Ponieważ wschód słońca w różnych miejscach i w różnych dniach zaczyna się o innej porze, a dodatkowo mają na jego postrzeganie wpływ także takie warunki jak ukształtowanie terenu (np. wysoka góra może przysłonić na dłużej słońce), więc rozbieżności muszą być.

Dla przedstawicieli naszego kręgu kulturowego problemem może być nawet miejscowy kalendarz. Muzułmanie nadal posługują się kalendarzem opartym na roku księżycowym, który jest krótszy o ok. 11 dni od naszego, a dodatkowo liczą lata ery nowożytnej nie od daty narodzin Chrystusa, ale od roku 622 n.e. tj. migracji proroka Mahometa z Mekki do Medyny ("hidżra"). Skutkiem tego jest np. występowanie danego miesiąca w różnych porach roku na przestrzeni lat. I według tego kalendarza książka niniejsza powstała w 1433 roku. Na nasze szczęście kalendarz księżycowy używany jest tylko przy wytyczaniu świąt religijnych, a na co dzień stosowany jest kalendarz gregoriański tzn. nasz.


Ograniczona władza rządu


Centralny rząd w Jemenie wspierany przez wojsko i policję stara się ograniczać obowiązujące na prowincji układy plemienne i władzę poszczególnych klanów. W ciągu kilku tysiącleci plemiona wywalczyły sobie sporą autonomię, są częstokroć panami życia i śmierci na swoim terenie i teraz nie chcą dopuścić do odebrania bądź nawet ograniczenia im tych przywilejów. Nawet plemiona oficjalnie popierające władze w Sanie, na swoim terenie starają się rządzić niepodzielnie i raczej niechętnie witają ewentualnych państwowych urzędników. W chwili obecnej największe problemy związane z tym zjawiskiem występują w północno-zachodniej części kraju, w rejonie miasta Sada, tradycyjnym ośrodku zajdyckim, gdzie znajduje się grób pierwszego imama Jemenu i założyciela dynastii al-Hadiego Jahji ibn al-Husejna al-Kasima ibn ar-Rassiego. Ale i w pozostałych częściach Jemenu, poza większymi miastami prawo zwyczajowe, plemienne jest przedkładane nad prawo ustanowione przez władzę centralną. Setki ludzi ginie rocznie w między klanowych zatargach. Rozwiązywanie problemów między wioskowych za pomocą broni maszynowej czy moździerzy nie jest rzadkością. Szacuje się, że nawet 1/4 dzisiejszej populacji dawnego królestwa Saby nie może chodzić do szkoły bądź pracy w obawie o własne życie! Problem powiększa też fakt, że poza stolicą i polami naftowymi oficjalna władza nie cieszy zbyt dużym zaufaniem i szacunkiem (delikatnie mówiąc), i to, że w całym kraju i na wszystkich szczeblach jest ona przesiąknięta korupcją. Dodatkowo wg lokalnego zwyczaju każdy kto zajmuje jakieś mniej lub bardziej istotne stanowisko w administracji państwowej powinien prowadzić własny biznes, często związany z pełnioną funkcją, w przeciwnym razie może być traktowany wręcz jak mało zaradny, życiowy nieudacznik.

W rejonach Jemenu, gdzie władza centralna praktycznie nie dociera winowajca w drobnych sprawach może sam zdecydować czy ma być osądzany wg prawa religijnego, niegdyś państwowego, oficjalnego czy też wg prawa zwyczajowego.


Trzęsienia ziemi


Jemen leży w aktywnej sejsmicznie części świata. Należy więc się liczyć z mało prawdopodobną, ale realną możliwością wystąpienia trzęsienia ziemi. Można w tym kraju spotkać miejsca gdzie istniały wioski, które w całości razem ze swymi mieszkańcami zostały pochłonięte przez ten kataklizm (choć wielkość skutków tych kataklizmów może być tradycyjnie wyolbrzymiana w miejscowych podaniach). Takie miejsca zgodnie z miejscowym zwyczajem traktowane są jak cmentarzyska, gdzie ponowne osiedlenie się byłoby traktowane jako obraza (woli) Allaha.


Uchodźcy


Każdego roku przez Zatokę Adeńską do Jemenu przemycanych są tysiące nielegalnych emigrantów z Afryki. Ich punktem docelowym jest bogata Arabia Saudyjska i inne naftowe emiraty, ale tylko nielicznym udaje się tam dotrzeć. Kilkuset z nich każdego roku spotyka straszny los i zostają przez przemytników wyrzuceni za burtę bądź zmuszeni do opuszczenia statku z dala od lądu. Sytuacje takie są skutkiem obawy przed kontrolami przeprowadzanymi przez jednostki straży przybrzeżnej.



ZNANI JEMEŃCZYCY


Osama bin Laden to uproszczone nazwisko (stosowane głównie w kulturze zachodniej), które w pełnej i poprawnej formie brzmi Usama ibn Muhammad ibn Awad ibn Ladin, co znaczy Usama syn Muhammada syna Awada syna Ladina. Jego zwolennicy nazywając go, często używają określeń takich jak al-Amir, Szeik, Abu Abdallah, Szeik al-Mudżahi itp.


Bin Ladenowie są ściśle związani z saudyjską rodziną królewską. Ich interesy finansowe są reprezentowane przez Saudi Binladin Group, którego dochód szacuje się na ok. 5 mld $ rocznie - jest to jedna z największych firm budowlanych w świecie islamskim. Według niektórych źródeł rodzina bin Laden jest też współwłaścicielem takich koncernów jak Microsoft czy Boeing.


Rodzina bin Laden pochodzi z jemeńskiego Hadramaut (dokładnie z al Rubat w okolicach Tarim a następnie Szafi), skąd patriarcha rodziny Mohammed ibn Awad ibn Laden jako prosty, niewykształcony człowiek wyemigrował przed I wojną światową do saudyjskiego Jeddah gdzie zaczął pracę jako portier. W 1930 roku otworzył własną firmę w branży budowlanej. Swoimi projektami zwrócił uwagę Abdula Aziza ibn Sauda. Otrzymał zlecenia na prace renowacyjne w Mekce, a w 1950 roku na budowę siedziby saudyjskiej rodziny królewskiej. Jego dziesiąta z 22 żon (Syryjka Alia Ghanem) urodziła mu 10 marca 1957 roku syna - Osamę bin Ladena (jednego z jego 54 dzieci). Wkrótce potem Mohammed rozwiódł się z żoną, a ta wyszła ponownie za mąż. W 1974 roku, w wieku 17 lat Osama poślubił swoją pierwszą żonę Najwa Ghanem. Jak do tej pory znane są jego cztery żony, z którymi według różnych źródeł ma 12-26 dzieci. Uważa się, że pierwszy zamach bombowy, w którego organizacji brał udział, miał miejsce w Adenie 29 grudnia 1992 roku. Zginęły w nim dwie postronne osoby (od tamtej pory jest współodpowiedzialny za śmierć tysięcy niewinnych ludzi). W tym czasie Al Kaida uzasadniła zabijanie niewinnych ludzi fatwą wydaną przez Mamdoucha Mahmuda Salima, według której zabicie kogoś znajdującego się w pobliżu wroga jest uzasadnione, ponieważ wszelkie niewinne osoby i tak znajdą swoje nagrodę po śmierci trafiając do raju (jeśli byli dobrymi muzułmanami) lub piekła (jeśli byli złymi lub niewiernymi). Fatwa była jednak wystawiona tylko dla członków Al Kaidy, a nie dla ogółu społeczeństwa. W 1994 roku rząd saudyjski pozbawił Osamę obywatelstwa, a jego rodzina oficjalnie się go wyparła. Nie zrobiła tego jednak przynajmniej część jego synów, którzy czasami współpracowali z nim mniej lub bardziej angażując się w jego działalność terrorystyczną.

Cele do zrealizowania, których dąży Osama bin Laden to:

- religijna wojna przeciwko USA i ich interesom (na podstawie fatwy)

- usunięcie wojsk amerykańskich z Arabii Saudyjskiej i rejonu Zatoki Perskiej

- wyzwolenie Jerozolimy z rąk Żydów

- usunięcie Żydów z Półwyspu Arabskiego

- obalenie nieislamskich rządów w świecie muzułmańskim

- przywrócenie kalifatu.


Od 1998 roku Osama bin Laden był na liście Federalnego Biura Śledczego (FBI), jako najbardziej poszukiwany przestępca. W maju 2011 roku został zlikwidowany w swojej kryjówce na terenie Pakistanu przez amerykańskie jednostki specjalne.


Osama to tylko jeden z wielu setek terrorystów jemeńskiej prowinencji. Innym znanym i poszukiwanym był np. radykalny duchowny muzułmański Anwar al Awlaki, posiadający obywatelstwo amerykańskie i ukrywający się na terenie Jemenu. Początkowo jego likwidacji na terenie Jemenu sprzeciwiał się rząd (Jemenu) uzasadniając to naruszeniem suwerenności, jednocześnie jednak jemeński sąd skazał zaocznie Awlakiego na 10 lat więzienia, a we wrześniu 2011 roku został on wyeliminowany w trakcie ataku amerykańskiego bezzałogowego samolotu.


ZANIKAJĄCE ZWYCZAJE


- W nie tak odległych czasach, nie było rzadkością spotkanie na ulicy ludzi zakutych w kajdany. Według miejscowych zwyczajów każdy, kto posiadał jakąś władzę mógł przyprowadzić na policję osobę, z których poczynań nie był zadowolony. Np. starszy brat lub głowa rodziny mógł przyprowadzić nieposłuszną siostrę lub córkę, pracodawca np. nielojalnego lub leniwego pracownika itd. W zależności od wagi przewinienia była stosowana ilość żelaznych kajdanów i czas ich noszenia. Przy czym decyzję podejmował oskarżający i policja, bez udziału jakichkolwiek sądów, a ukaranym mógł być każdy, bez względu na płeć, stanowisko czy pełnioną funkcję. Dzisiaj nawet jak uda nam się spotkać skazańca, to będzie on już zakuty w dużo lżejsze, "nowocześniejsze" modele kajdan.


- Wg powszechnego niegdyś zwyczaju niektórzy sędziowie urzędują bezpośrednio na ulicach przed fasadami swoich domów. Daje to łatwy dostęp obywatelom do tej namiastki wymiaru sprawiedliwości, a przy okazji skraca procedury.


- Na prowincjonalnych bazarach rzadko sprzedawcami są członkowie plemion. Uważają oni zajmowanie się tą działalnością, jako niegodne ich pozycji. Dlatego też zwykle swoje towary sprzedają hurtownikowi, zwanemu "wakila", który redystrybuuje towar wśród sklepikarzy. Zsada ta już powoli zanika i praktycznie nie jest już stosowana w większych miastach i przez młodsze pokolenia.


- W Jemenie obowiązuje (dziś już w znacznie mniejszym stopniu) prastary plemienny kodeks honorowy, działający na podobnych zasadach jak europejska wendetta. Wg tegoż kodeksu każda przelana krew członka danego plemienia, bądź osób będących pod ochroną tegoż plemienia musi być pomszczona ("sar") lub zadośćuczyniona ("dija"). Istnieje bardzo dużo szczegółowych unormowań związanych ze stosowaniem "sar" i "diji". Np. dużo większa "dija"/ odszkodowanie należy się za osoby będące pod opieką plemienia (np. Żydów, gości), czy za naruszenie statusu azylu – "hidżry" niektórych miast targowych (np. Sany). "Dija" jest przyjmowana zwykle wtedy, gdy do śmierci doszło na skutek przypadku, a nie zabójstwa. W przeciwnym razie egzekwowany jest "sar”, co niejednokrotnie przeciąga konflikt latami pociągając za sobą kolejne i kolejne ofiary. Koran dopuszcza prawo zemsty, odwetu, jednak islam jest teoretycznie temu zwyczajowi, ze względu na formę odpowiedzialności zbiorowej całego plemienia za czyn jednostki. Mimo to prawo islamskie i kodeks plemienny koegzystują ze sobą od wieków.


Przywiązanie do ziemi na terenach plemiennych jest bardzo silne. Właściwie każda rodzinna powinna posiadać jakikolwiek kawałek swojej własnej ziemi, jest to jedna z najważniejszych materialnych wartości, z tego też powodu wyprzedawanie terenów tradycyjnie plemiennych jest niemile widziane przez współziomków i obostrzone stosownymi przepisami prawa zwyczajowego.

Prawo dotyczące własności ziemi plemiennej jest zbliżone do prawa międzynarodowego tzn. ziemia, leżąca na terenie danego plemienia może być sprzedana przedstawicielowi innego (plemienia), który może na niej zamieszkać i ją uprawiać, ale pomimo tego nadal podlega jurysdykcji tego pierwszego i to pierwsze ponosi wszelką odpowiedzialność za ew. wykroczenia, jakie mogą mieć miejsce na tym terenie.


Z przestrzegania kodeksu plemiennego wyłączeni są oczywiście ludzie nienależący do plemion (pomimo, że np. mogą zamieszkiwać na ich terenach). Do takiej grupy należą, a raczej należeli w czasach imamatu np. niegdyś uprzywilejowani Sajjidowie (potomkowie Mahometa), których waśnie międzyplemienne nie dotyczą, a którzy chronieni są zarówno przez plemiona, na terenach, których zamieszkują jak i niegdyś przez imama (czyli administrację państwową). Sajjidowie zgodnie ze zwyczajem nie mogli też służyć w jemeńskiej armii (ale nie było to restrykcyjnie przestrzegane). Obecnie uprzywilejowana pozycja Saijjdów jest tematem wstydliwym, uważanym przez Jemeńczyków jako objaw zacofania.


- Zwyczajowo zajmowanie się bezpośrednim handlem przez ludzi plemion było uważane za zajęcie niegodne, wstydliwe i wręcz haniebne stąd też od wieków panuje zwyczaj pobierania przez szejków od rządu rodzaju jałmużny, dotacji, które następnie dystrybuują oni wśród współplemieńców. I choć oficjalnie Jemen jako republika nie stosuje już takich rozwiązań, to w pewnym stopniu nadal są praktykowane w celu pozyskania przychylności niektórych plemion. Taka sytuacja ma miejsce głównie na północy kraju. Istnieje nawet ministerstwo zajmujące się sprawami plemion, za pośrednictwem którego prezydent Saleh nieoficjalnie wypłacał niewielkie subwencje szejkom z ok. 190 plemion. Na południu, gdzie ludność w znacznej mierze jest tylko dzierżawcami ziemi, szejkowie wręcz przeciwnie, nie rozdają pieniędzy, a je pobierają w gotówce bądź naturze (jak u nas podatki).



INNE PORADY


- Cudzoziemcy, szczególnie mężczyźni niebędący muzułmanami nie powinni w żaden sposób nawiązywać znajomości z miejscowymi kobietami. Nawet drobne, z naszego punktu widzenia całkowicie niewinne i nieistotne zachowania mogą być przez miejscowych odebrane opacznie i skutkować bardzo poważnymi konsekwencjami. Jeśli mężczyzna, obcokrajowiec musimy się zwrócić do jemeńskiej kobiety to najlepiej za pośrednictwem jakiegoś mężczyzny z jej rodziny jeśli oczywiście jest taka możliwość lub innej kobiety (cudzoziemki). Bywają jednak o dziwo, praktykowane (oczywiście nielegalnie, potajemnie i bardo, bardzo rzadko) zwyczaje dorabiania sobie przez miejscowe, nawet zamężne kobiety świadczeniem usługi erotycznych cudzoziemcom. Jednak ma to marginalny charakter i spotyka obcokrajowców przebywających dłuższy czas w Jemenie np. na kontraktach, znających w miarę dobrze lokalne zwyczaje i będących znanymi dla miejscowej ludności. Ale uwaga – samo poruszenie tego tematu w obecności temperamentnych Jemeńczyków może być niebezpieczne.


- Wszędzie gdzie się tylko da należy się targować pamiętając, że dla większości "biały" to "bogata, dojna krowa". Dobrze jest też nauczyć się choćby podstawowych liczb. Najlepiej zweryfikować, jeśli jest taka możliwość cenę w kilku miejscach, ponieważ na widok białego turysty często ceny podawane są "z księżyca", i nawet po utargowaniu ich o 70 procent, nadal będą to kwoty dużo zawyżone. Lepiej jest też kupować rzeczy na wyspecjalizowanych bazarach, gdzie występuję większa konkurencja w danym asortymencie. Tzw. "antykwariaty" nie są absolutnie gwarancją ani jakości, ani pochodzenia produktu. Trzeba też uważać na produkty "made in china", ponieważ nawet dżambije mogą pochodzić z tego kraju. Przy zakupach i targowaniu może być bardzo pomocny przewodnik, jednak i jego lojalność w tej kwestii też należy zweryfikować, ponieważ często mają oni prowizję od sprzedawcy.


- Należy unikać wyjazdu na tereny objęte walkami bądź słynące z występowania Al Kaidy jak np. północno-zachodnia część kraju oraz północne obszary leżące pomiędzy Saną a Marib, ponieważ nawet uzbrojona ochrona nie jest w stanie dać nam 100% gwarancji powrotu w jednym kawałku z wakacji, tym bardziej, że niekoniecznie będzie za nas z pełną determinacją nadstawiać karku – to nie są wyspecjalizowane jednostki komandosów, tylko zwykli uzbrojeni ludzie w mundurach, którzy czasem nawet bardziej od turystów odczuwają strach, głównie ze względu na większą świadomość zagrożenia. Trzeba też pamiętać, że każde "szejkostwo" dysponuje własną armią, której nastawienie do władzy centralnej zmienia się w zależności od okoliczności. Nawet przedstawiciele korpusu dyplomatycznego, którzy w swoich obowiązkach mają zapoznawanie się z sytuacją kraju, w którym są akredytowani nie otrzymują oficjalnych pozwoleń na podróże na tereny objęte walkami. Tak samo lepiej jest unikać rejsów małymi jednostkami po Zatoce Adeńskiej, gdzie można natrafić na somalijskich piratów bądź agresywnych przemytników.

Sytuacja jest bardzo dynamiczna i przed wyjazdem należy upewnić się w miarę możliwości o zasięgu skrajnie niebezpiecznych obszarów. Najlepiej zweryfikować takie wiadomości w kilku miejscach, ponieważ niektóre lokalne agencje z chęci zysku potrafią zataić pewne zagrożenia.


- Jadąc w obszary górskie wskazane jest zabranie czegoś cieplejszego do ubrania (zimą w nocy temperatura może nawet spać w okolice zera stopni). Natomiast rejony nadmorskie i Sokotra słyną z niesamowitych upałów.

Cudzoziemki nie mają obowiązku ubierać się jak Jemenki, ale odkryte ramiona i krótkie spódniczki są niemile widziane – delikatnie mówiąc. Natomiast mężczyźni powinni unikać krótkich spodenek. Nie jest to zabronione, ale dla miejscowych jest śmieszne – kojarzy się z chodzeniem w samych majtkach. Krótkie spodenki dopuszczalne są na Sokotrze, ponieważ tam miejscowi już zdążyli się przyzwyczaić do takiego zachowania obcokrajowców, którym ciężko jest wytrzymać panujące temperatury.

Na plażach publicznych i hotelowych oraz tych poza miastem szczególnie w południowej części kraju np. w rejonie Adenu, dopuszczalne są stroje kąpielowe (byle nie za skromne).


- Ustalając termin wyjazdu należy sprawdzić daty świąt muzułmańskich, które ze względu na różnice w stosowanych kalendarzach są ruchome. W państwach muzułmańskich weekend przypada na czwartek i piątek. Nie są to dni, kiedy wszystko musi być pozamykane, ale występują spore ograniczenia w funkcjonowaniu instytucji i niektórych sklepów. Pora deszczowa przypada od kwietnia do połowy maja i od połowy sierpnia do połowy września. Zwykle pada popołudniu i w nocy przez 1-2 godziny jednak jej przebieg jest różny w różnych rejonach kraju. W okresie tym bywają problemy z przemieszczaniem się ze względu na rozmyte boczne drogi oraz powodzie. Miejscowy szczyt sezonu turystycznego przypada od października do końca kwietnia z kulminacją między 20 grudnia a 5 stycznia.



ADEN (dial. Aden)


Jeden z najstarszych i najbardziej znanych portów Jemenu oraz jeden z najlepszych portów naturalnych na świecie. Był ważnym punktem strategicznym w drodze z Dalekiego Wschodu nad Morze Czerwone i dalej do basenu Morza Śródziemnego. Już w X w. był jednym z największych miast Jemenu będąc stolicą sułtanatu. Jego znaczenie podupadło po odkryciu przez Portugalczyków drogi do Indii. Dopiero po otwarciu Kanału Sueskiego ponownie zyskał na arenie międzynarodowej, jako największy port wolnocłowy na drodze z Azji do Europy zajmując szczególne miejsce w panteonie portów brytyjskich. XIII-wieczny Aden opisał Marco Polo, (kiedy to zamieszkiwało go ok. 80 tys. ludzi) a w 1497 i 1499 przebywał w nim Vasco da Gama. Jest to jedno z nielicznych miast na świecie usytuowanych w kraterze wulkanu (stara część miasta). W tej części miasta życie toczy się do późnych godzin wieczornych, m.in. dlatego, że za dnia jest tu zbyt gorąco żeby swobodnie funkcjonować. W dawnych czasach kaldera wulkanu pełniła funkcję murów obronnych. Stary port był już używany w VII-V w p.n.e. w czasach królestwa Ałsan. Przez setki lat między innymi z tego portu wypływały liczne statki kupieckie transportujące konie do Indii, w których to zwierzęta te ze względu na nieodpowiedni klimat oraz dietę nie mogły się skutecznie rozmnażać - jeśli już urodziły się jakieś źrebaki to były zdeformowane bądź bardzo mizerne. Oczywiście przez port adeński przechodziło także wiele innego towaru, jak kamienie szlachetne, drogocenne kruszce, tkaniny, wonności czy też przyprawy. Najstarszymi, zachowanymi budowlami są wykute w litej skale cysterny Tałila z ok. V w.p.n.e, służące do magazynowania wody w mieście pozbawionym dostępu do rzeki i jakichkolwiek źródeł – mogą pomieścić nawet 90 mln litrów (bardziej powściągliwe źródła podają 45 mln l pojemności). Od połowy XIX w do 1960 r. Aden był częścią Imperium Brytyjskiego. Z tego okresu pochodzą kolonialne budynki w interesujący sposób komponujące się z lokalną, arabską architekturą oraz nieliczne kościoły i kaplice w Jemenie. Po uzyskaniu niepodległości Aden stał się stolicą prokomunistycznego tworu - Demokratycznej Republiki Jemenu. Od czasu zjednoczenia pełni głównie funkcje gospodarcze.

Wokół Adenu znajduje się spora ilość dobrej jakości publicznych i prywatnych plaż. Jest to jedno z bardziej kosmopolitycznych i liberalnych miast Jemenu (oczywiście wg miejscowych realiów). Tu nie należą do rzadkości kobiety z odsłoniętymi twarzami. Mieszkańcy Adenu, jak i innych postkolonialnych miast Jemenu starają się eksponować swoją wyższość jako bardziej nowocześni, światowi nad współobywatelami z bardziej tradycyjnych rejonów górskich. Lubią imponować znajomością języka angielskiego, choćby ograniczała się ona do kilku słów.


AL HAJARAH (dial. al Hadżara)


Położone na zachód od Manacha. Zbudowane z miejscowego kamienia idealnie komponuje się z otoczeniem – znakomity przykład architektury ludowej kraju. Miejscowość składa się m.in. ze zbioru spichlerzy i cystern, które umożliwiały przetrzymanie długich oblężeń. Zdobienia okien na ufortyfikowanych domach mają ponoć odstraszać muchy, wg innych wersji oznaczają pokoje, w których przyszły na świat dzieci, a wg kolejnych są tajemnymi ochronnymi znaki z czasów jeszcze przed islamskich, tyle tylko, że miejscowość pochodzi z XI-XII w. (czyli jakby kilkaset lat po wprowadzeniu islamu na tych terenach).

W czasie okupacji tureckiej miejscowość ta miała duże znaczenie strategiczne, jako jeden z punktów kontrolujących połączenie Sany z zachodnim wybrzeżem.

Al Hadżara znana jest z pięknych kobiet (tylko jak to zweryfikować?)


AL HAYMAH (dial. al Hajma)


Położony w pobliżu Sany słynie z jakości katu.

Na początku XIII w. w położonych na południowym-zachodzie górach Haraz zaczęły szerzyć się mniejszości religijne nieuznające imama. Aby zapobiec rebelii władca wysłał celem interwencji swoje wojska wzmocnione przedstawicielami większości popierających go plemion. Po odniesionym zwycięstwie cześć ziem została ofiarowana żołnierzom, a krainę i jej nowych mieszkańców nazwano "obrońcami wiary", w skrócie Hajma.


AL HOTAIB (dial. al Hotaib)


Położony w pobliżu Manacha. Jedno z centrów odłamu szyickiego ismailitów w Jemenie, zamieszkanego przez społeczność Mukaramów. Mukaramowie przez wieki byli owiani aurą tajemniczości z punktu widzenia swoich zajdyckich sąsiadów, którzy opowiadali o nich niesamowite historie związane z praktykowanymi przez nich zwyczajami. Na znajdujący się tu XVI-wieczny grób kaznodziei Hatima ibn Ibrahima al-Hamdaniego przybywają pielgrzymki aż z Indii, Singapuru czy Madagaskaru.

Przebywający w tej miejscowości muzułmanie ponoć nie żują katu, co w regionie jest ewenementem i wynika z religijnego charakteru miejsca. Niestety z tych samych powodów niemuzułmanie mają też ograniczoną możliwość zwiedzania al Hotaib.


AL HUDAYDAH (dial. al Hudejda)


Stolica prowincji Tihama. Nazywane też "oblubienicą Morza Czerwonego". Jeden z ważniejszych portów Jemenu nad Morzem Czerwonym. Zyskało na znaczeniu w XVII-XIX w., w czasach wzmożonego handlu kawą. W swoim czasie słynął też z eksportu pereł. W latach 60-tych ubiegłego wieku Związek Radziecki za zgodą władz jemeńskich wybudował tu port pełnomorski (początkowo pełniący m.in. funkcję radzieckiej bazy wojskowej, a dzisiaj powstaje tam baza amerykańska). W Hudejdzie znaleźć też można jeden z nielicznych polskich akcentów w Jemenie, wyposażone w polski sprzęt i obsługiwane przez polskich specjalistów stanowisko remontowe dla miejscowej floty, w skład której wchodzą między innymi zakupione w Polsce cztery jednostki wojenne.

Miasto ucierpiało znacznie w trakcie wojen i pożarów, przez co tylko w centrum zachowały się pozostałości starej zabudowy i atmosfery. Reszta jest stosunkowo nowa i powstała przeważnie po zakończeniu wojny domowej w 1994 r. skutkiem czego jest to też jedno z najbardziej "europejskich" miast Jemenu i najmniej ciekawych dla turystów pod względem architektonicznym.

Jak w większości miast portowych znajduje się tutaj targ rybny (jeden z największych nad Morzem Czerwonym), na którym można kupić wszelkie morskie stwory takie jak rekiny, w tym młoty, mieczniki, mątwy, lucjany, kraby, homary, płaszczki, tuńczyka żółto płetwego, mięczaki, krewetki. Ryby są wywożone codziennie w ocynkowanych pojemnikach na kostkach lodu - tak żeby mieszkańcy górskich miast także mogli cieszyć się ich świeżością. Ryby są też wędzone, suszone i mrożone.


AL KHAWKHAH (dial. al Chucha)


Miasto na wybrzeżu Morza Czerwonego znane z występujących tu wzdłuż wybrzeża domków, krytych trzciną – w stylu afrykańskim. Niegdyś jeden z ważniejszych portów eksportujących kawę. Obecnie spokojny, malowniczy kurorcik, idealny na spędzenie miłych chwil relaksu w przerwach między zwiedzaniem upalnych rejonów Tihamy.


AL MAHWIT (dial. al Mahłit)


Największe górskie miasto na północny-zachód od Sany, leżące w jednym z najbardziej urodzajnych regionów w Jemenie. (Jest to też nazwa całego regionu.) Jedno z najpiękniejszych miast w tym kraju pod względem położenia geograficznego (ok. 2100 m n.p.m.) otoczone tarasowymi uprawami. Miasto rozkwitło dzięki uprawom kawy, której walory są cenione przez najwybredniejszych kawoszy całego świata. Między XV a XVIII w. było centrum magazynowania kawy przed jej dalszym transportem do nadmorskich portów. Pełniło też ważne funkcje administracyjne za czasów pierwszej okupacji otomańskiej w XVI-XVII w.


Tarasy powstawały przez wieki, kiedy to ludzie na własnych plecach i z pomocą zwierząt jucznych transportowali z pobliskich ładi ił do ich budowy, który przed osuwaniem się wzmacniali murkami z miejscowych kamieni.


AL MUKHA / Mokka (dial. al Mucha)


Historia miejscowości sięga już czasów przed islamskich. W XVII i XVIII w. jeden z ważniejszych ośrodków eksportu kawy. Od jego nazwy na zachodzie przyjęło się określenie kawy, jako mocha, mocca. Na początku XVII wieku Kompanie Wschodnio Indyjskie (brytyjska i holenderska) otworzyły tu swoje faktorie. Dzięki handlowi, miasto bardzo wzbogaciło się na opłatach celnych. Aktualnie mało atrakcyjna miejscowość oszpecona przez nadmorską elektrownię dominującą nad krajobrazem. Stąd kursują promy do nieodległej Afryki. Stąd też przemycane są towary do pobliskiej, ogarniętej wojny Somalii.


AL RUJUM


Typowy przykład architektury prowincji al Mahłit. Posiada jeden z najpiękniejszych rynków w Jemenie, na którym w poniedziałki odbywa się słynny targ.


AT TAWILAH (dial. al Tałila)


Leży ok. 2400 m.n.p.m. na górze Al-Qarani. Jego historia jest bardzo podobna do historii miasta al Mahłit. Najważniejszym miejscem w mieście jest fort Husn.


BAIT AL FAQUIH (dial. Bejt al Fakih)


Nazwa miejscowości pochodzi od pewnego mędrca, który w dawnych czasach miał tu mieszkać, i którego okoliczna ludność tak często odwiedzała, że w końcu powstała osada. Znajduje się tu jeden z popularniejszych bazarów piątkowych w Jemenie. Powstał w XVIII w. jako centrum handlu kawą, której transporty z górskich plantacji przechodziły tędy do portu al Mucha. Oferuje przybyszom wczucie się w atmosferę starego Jemenu. Słynie z tradycyjnych stroi "maqtab" używanych niegdyś w zachodniej części kraju. Znajduje się tu też stary zamek z czasów tureckich.


W okolicach miasta na terenie Tihamy zamieszkuje pradawny szczep arabski Zaraników, który uważał to miasto za swoją stolicę. Nie był on w stanie długo cieszyć się niezależnością. Niekorzystny klimat, plemiona górskie i w końcu najeźdźcy tureccy bardzo osłabili tą społeczność. Ostatecznie na skutek buntowniczych i anarchistycznych zachowań Zaraników, na początku XX w. wojska imama rozprawiły się z nim krwawo powodując jeszcze większą degradację znaczenia tej ludności. Dzisiaj wymieszany z potomkami afrykańskich niewolników zamieszkuje najbardziej nędzne plecione chatki wzdłuż wybrzeża Morza Czerwonego, dające skromny przedsmak afrykańskich wiosek.


DAR AL HAJJAR (dial. Dar al Hadżar)


Położony w pobliżu Sany, w środku Ładi Zahr. Pierwsza wzmianka o Ładi Zahr pochodzi z VII w p.n.e. i wynika z niej, że teren ten był zamieszkany przez prehistoryczne ludy, które zostawiły po sobie naskalne malowidła. Jest to jedno z najbardziej rozpoznawalnych, najczęściej obfotografowanych miejsc w Jemenie. W aktualnej postaci istnieje od lat 30-tych XX wieku. Był on jedną z rezydencji sławnego imama zajdytów i króla Jemenu z pierwszej połowy XX w. Jahji Muhammada Hamida ud-Dina, którego pełne nazwisko brzmi: Amir al-Mu'minin al-Mutawakkil 'Ala Allah Rab ul-Alamin Imam Jahja ibn al-Mansur Bi'llah Ahmet ud-Din Muhammad Hamid ud-Din. Dzisiaj pałac wzniesiony częściowo z wielkich głazów, pełni funkcję muzeum i tarasu widokowego, a wadi, w którym jest usytuowany słynie także z bogatej fauny i flory.


HABABAH


Położony w pobliżu Thila. W mieście jest dużo domów kiedyś zamieszkałych przez Żydów, którzy żyli tu przez 700 lat. Charakterystyczne są cysterna pośrodku miejscowości otoczona półkoliście przez budynki oraz zdobione, stare bramy, furtki i drzwi. Jest tu też jeden z ładniejszych w regionie meczetów.

Ludność jest bardzo gościnna, szczera i niezdemoralizowana komercją.


HAJJAH (dial.Hadżdża)


Stolica prowincji położona ok. 1200 m.n.p.m., nad którą góruje stara forteca al Qahirah pełniąca z czasem funkcję więzienia z mrocznymi kazamatami. To tutaj byli więzieni i zgładzeni bracia imama Ahmeta ibn Jahji po wykryciu spisku. Tu też znajdowało się więzienie rojalistów w czasie wojny domowej.

Współczesne miasto mało ciekawe, ale z urzekającą i malowniczą okolicą.


IBB (dial. Ibb)


Rejon Ibb słynie z pól tarasowych, gdzie występują najwyższe w Jemenie roczne opady. Dzięki temu zbiory mogą odbywać się do 4 razy w roku, a uprawia się tu głównie sorgo i proso. Ibb to "naszyjnik z pereł na zielonym dywanie".


Miasto Ibb usytuowane jest na górze Dżabal Ba'adan. Powstało prawdopodobnie za czasów królestwa Himjarytów, kiedy było znane pod nazwą Thogha. Pierwszy znany dokument odnoszący się do tego miasta pochodzi z X w. Przez większość swojej historii miasto zapewniało swój byt i rozwój dzięki położeniu na trasie karawan i pielgrzymek.

Na starym mieście domy zbudowane są z bloków kamiennych. Drewniane zdobienia drzwi to efekt pracy rzemieślników żydowskich, którzy mieszkali tu do 1948 r., zanim wyemigrowali do Izraela. Jak w każdym mieście Jemenu jednymi z ważniejszych budynków są meczety. Stary Meczet został wybudowany jeszcze za czasów drugiego kalifa Umara ibn al-Khattaba. Ciekawszy architektonicznie meczet i minaret wybudowany z czerwonej cegły al-Jalaliyya pochodzi z XVIII w. z czasów tureckiej okupacji. Z pobliskiej góry Dżabal Rabi można zobaczyć panoramę miasta i okolicy.


JABAL BURA (dial. Dżabal Bura)


Relikt przeszłości. Jeden z ostatnich śladów dużych podzwrotnikowych lasów na Półwyspie Arabskim. Stoki Dżabal Bura (ok. 2300 m n.p.m.) pokrywają akacje, drzewa mirry i około 30 innych gatunków (w tym drzewo butelkowe). W lesie można spotkać liczne gatunki ptaków, motyle, hieny, żółwie, stada pawianów, a także lamparty i inne zwierzęta w tym kiladziesiąt gatunków endemicznych na poziomie kraju, a 8 występujących tylko w tym miejscu. Jedną z ciekawostek są ptaki warugi (umbretta scopus), które choć niewielkie (do 50 cm) budują w rozwidleniach drzew masywne gniazda z patyków i błota nawet do 1,5 m średnicy i ważące blisko pół tony.

Lasy Bura ze względu na swój unikatowy charakter leżą w zainteresowaniu UNESCO.


JIBLAH (dial. Dżibla)


Dżibla to mała spokojna wioska zdominowana przez nieodległe (8 km) Ibb. Urodzona w XI w. w górach Haraz królowa Arwa ibn Ahmet al-Sulaihi z rodu Sajjidów przeniosła tu swoją stolicę z Sany. Miasteczko było wtedy jeszcze bardzo młode (niewiele starsze od samej królowej), powstało zaledwie 25 lat wcześniej. Królowa Arwa zasłynęła ze swych zdolności dyplomatycznych w kraju zdominowanym przez mężczyzn do tego stopnia, że była nawet nazywana "małą Bilkis" czyli "małą królową Saby". Przyszyniła się bardzo do rozwoju infrastruktury, edukacji i innych istotnych dziedzin życia państwa. Grobowiec jej znajduje się w pobliżu północnej ściany meczetu jej imienia. W miasteczku znajduje się też meczet Szeika Jakuba, który wg miejscowych podań jest najstarszą budowlą, powstałą jeszcze przed przybyciem królowej do Dżibla. Podobnie datowane są kamienne mosty łukowe, które można spotkać w dolnej części miejscowości. W miejscowości jest kilkadziesiąt meczetów z czego mniej więcej połowa przeznaczona jest dla mężczyzn, a połowa dla kobiet.

Na początku XXI w. w szpitalu w Dżibla miał miejsce krwawy zamach terrorystyczny wymierzony w zagranicznych lekarzy.


KUHLAN


Położone na wysokości ok. 2500 m n.p.m. Jedna z najatrakcyjniejszych i najlepiej ufortyfikowanych twierdz w starożytnym Jemenie, szczególnie w rejonie Hadżdża. W tych okolicach ukrywał się po detronizacji ostatni imam Jemenu Sejf al-Islam al-Badr wspierany zbrojnie i finansowo przez Arabię Saudyjską.


MANAKHAH (dial. Manacha)


Położone na zachód od Sany, w samym sercu masywu górskiego Haraz, na wysokości ok. 2200 m n.p.m. Miasto wybudowane na szczycie góry znane ze swojego stylu architektonicznego, otaczających je upraw tarasowych i wspaniałych panoram. W rejonie tym dominuje odłam islamski izmaelitów, nieuznający autorytetu imama, jednak uznający go, jako króla. Lud zamieszkujący okolice Manacha nazywa się Bani Matar i miejscowość ta była jego "stolicą". W pierwszej połowie XX w. rejon ten słynął z porwań, nielicznych zresztą, cudzoziemców.


MARIB


Położony na wschód od stolicy, praktycznie już na terenach pustynnych uchodzi za kolebkę tutejszej cywilizacji i jest utożsamiany ze stolicą pradawnego królestwa Sabejczyków. Jest to jedno z najstarszych, stale zamieszkanych miast na świecie. W Marib i jego okolicach znajdują się pozostałości przedislamskich świątyń np. słońca i księżyca Awnm (z pięcioma 15-metrowymi kammiennymi słupami często spotykanymi na zdjęciach z tego rejonu), świątynia Bilkis (legendarnej królowej Saby), Bar'an, a także ruiny wielkiej tamy oraz dawnych fortyfikacji. To właśnie ten fragment dzisiejszego Jemenu Rzymianie i Grecy nazywali Arabią Szczęśliwą, a Arabowie "dżanna", czyli rajskimi ogrodami. Do tego miejsca odnoszą się też cytaty z Biblii i Koranu.

Miasto wyrosło dzięki podatkom nakładanym na przejeżdżające tędy karawany. W czasach swojej świetności było niesamowicie bogate. Jednak od czasu przerwania tamy w 570 r.n.e., stopniowo przestawało istnieć, aż do momentu odkrycia w pobliżu złóż ropy naftowej, dzięki którym ponownie, choć w nieporównywalnie mniejszej skali odżyło.

Teren ten bywa często niedostępny dla obcokrajowców ze względu na walki i nieprzychylnie nastawioną do obcych ludność miejscową. Jego penetracja jest pragnieniem wielu poważnych archeologów, jednak pomimo wydawanych przez rząd pozwoleń, archeolodzy niejednokrotnie narażali i narażają życie prowadząc tu poszukiwania. Miejscowe plemiona przeważnie wyrażają zgodę tylko na badanie tego, co wystaje z ziemi a raczej piasków pustyni. Wszelkie próby kopania, odkopywania są podejrzliwie i wrogo traktowane przez plemiona będące właścicielami tych ziem. Utożsamiają oni archeologów z poszukiwaczami złota i ropy oraz rabusiami, sami jednak potajemnie częstokroć niszczą zabytki a to pozyskując z nich budulec, a to sprzedając narodowe skarby za pobliską saudyjską granicę.


SA'DAH (dial. Sada)


Stolica prowincji w regionie obecnie niedostępnym i objętym walkami, leżąca na dawnym szlaku handlowym do Damaszku. Miasto uchodzi za jedno z najbardziej konserwatywnych i tradycyjnych w Jemenie. Niejednokrotnie pojawiało się na kartach historii. Główną atrakcją i świętością jest wielki meczet z grobowcem pierwszego jemeńskiego imama al-Hadiego Jahji ibn al-Husejna al-Kasima ibn ar-Rassiego. Architektura miasta jest surowa jak jej mieszkańcy. Podstawowym budulcem jest słoma i ziemia, z których nakładanej warstwowo mieszanki powstały kilkupiętrowe domy. Elewacje są mniej zdobione niż w Sanie gipsowymi dodatkami, natomiast powszechne są detale drewniane. Na miejscowym suku, w czasach, kiedy można było obcokrajowcom dotrzeć w te rejony powszechnie oferowane były wszelkie rodzaje broni, od kałasznikowów, poprzez granaty na ręcznych wyrzutniach rakiet kończąc.

Rejon Sada to kraina surowa zamieszkała przez ludność budzącą respekt nawet wśród pozostałych Jemeńczyków. Tutaj nawet ewentualnym turystkom, którym jakimś cudem uda się bezpiecznie dotrzeć bardzo zalecane jest zasłanianie twarzy.


SANA'A / Sana


Stolica Jemenu i jedno z najstarszych, stale zamieszkanych miast na świecie – żywy, funkcjonujący w 100% skansen. Jest to też jedna z najwyżej położonych stolic – ok. 2300 m.n.p.m., czyli dużo wyżej niż ma nasz Kasprowy Wierch. Leży w kotlinie otoczonej górami Nukum, Atan i Al Nahdaj. Stare miasto wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Niektóre budynki mają nawet 1400 lat. Medyna (stare miasto) to ponad 100 meczetów (niektóre źródła podają ok. 50), ponad 10 łaźni tureckich, zajazdy/magazyny (samsarah) i ok. 6500 domów (inne źródła podają liczbę 14000, ale to mało prawdopodobne) pochodzących jeszcze z średniowiecza – szczególnie ich dolne kondygnacje. Całe stare miasto otoczone jest murem z niegdyś sześcioma bramami, z których główną i nadal istniejącą jest Bab al-Yemen (Drzwi Jemenu). Sercem miasta i jednym z popularniejszych miejsc jest wielki tematyczny bazar, – Suq Al Milh (Solny Rynek) – pochodzi on z czasów przed islamskich. Suk tradycyjnie podzielony jest na 40 rzemiosł i zawodów. Jest to dobre miejsce na zakup pamiątek będących autentycznymi wytworami miejscowych rzemieślników. W centralnej części rynku znajdują się pozostałości po ludności żydowskiej, w postaci niskich (maksymalnie dwukondygnacyjnych) budynków – Żydzi mieli zakaz budowania wyższych budowli.

Dla amatorów złota dobrym miejscem będzie Gołd Suq czyli Bab Al-Sabah. Sprzedawane złoto jest najczęściej 18 lub 22 karatowe. Ozdoby miejscowe, podobnie jak w przypadku srebrnych są przeważnie masywniejsze i cięższe. Lżejsze i subtelniejsze pochodzą z Indii.

Przez ponad 1500 lat izolowana. Jest to klejnot architektury średniowiecznej w krajach arabskich. Historia miasta sięga 6 w.p.n.e., natomiast najstarsza pisemna informacja pochodzi z ok. 1 w.n.e.. Już w połowie pierwszego tysiąclecia n.e. Sana była stolicą królestwa Himjarytów i słynęła w świecie arabskim z piękności swoich pałaców z legendarnym zamkiem Ghumdan na czele, który rzekomo miał mieć aż 20 pięter zwieńczonych półprzezroczystą, alabastrową taflą zamiast dachu (tarasu). Po burzliwych stuleciach, od 1918 roku Sana ponownie uzyskała status stolicy, najpierw Jemenu Północnego, a następnie po krótkiej detronizacji na rzecz Ta'izz, od 1962 stolicą Jemeńskiej Republiki Arabskiej i od 1990 roku zjednoczonego Jemenu.

Legenda głosi, że Sana została założona przez Sema, syna Noego, protoplastę Semitów, Arabów i Żydów wkrótce po skończeniu się potopu i nosiła nazwę Sem następnie Azal od imienia jego kolejnego potomka. Inna teoria głosi, że nazwa pochodzi od południowo-arabskiego słowa „dobrze ufortyfikowany". Jeszcze inna wersja podaje, że założycielem miasta był sabeński król Sha'r Awtar, a miasto początkowo znane było pod nazwą Azal, którą to nazwę jemeńscy historycy utożsamiają z Uzala, czyli imieniem szóstego syna Joktana (arab. Qahtan), pra, pra wnuka biblijnego Sema wymienionego w Księdze Rodzaju.


Kiedyś, gdy całe miasto mieściło się w obrębach murów medyny (czyli jeszcze ok. 50 lat temu) do miasta można było się dostać tylko przez jedną z bram w warownym murze, które zawsze zamykane były o zmroku (kto się spóźnił spał przed bramą). Główną z nich była i jest Bab al Jemen. Na murach tej właśnie bramy wystawiano na widok publiczny ścięte głowy rojalistów z czasów wojny domowej tak jak wcześniej głowy kryminalistów i kończyny zawodowych złodziei. Tylko tą bramą cudzoziemcy mogli wchodzić do miasta. Wg podań, zanim brama została zmodernizowana na wzór turecki, posiadała nadprzyrodzone właściwości, które powodowały śmierć złych ludzi pod nią przechodzących.

W swojej historii Sana, położona strategicznie na skrzyżowaniu szlaków handlowych odgrywała zawsze kluczową rolę, a często nawet pełniła funkcję stolicy. Jej historia, to historia królestw sabeńskich, Himjarytów, Abisyńczyków, Persów, Zajidów i Turków.


Typowe, wielokondygnacyjne domy w starej Sanie są zwykle zamieszkiwane przez rodziny wielopokoleniowe. Zwyczajowo na parterze znajdują się sklepiki, warsztaty, studnia oraz latryny. Na pierwszym piętrze część gastronomiczna, czyli kuchnie i spiżarnie. Drugie piętro przeznaczone jest dla ewentualnych gości. Natomiast wyżej mieszkają członkowie rodziny. Na dachu znajduje się mafradż – miejsce wypoczynku z tarasem ("manzar"). Bywa, że przeznaczenie poszczególnych kondygnacji jest inne w zależności od ich ilości, wielkości i statusu rodziny oraz działalności gospodarczej, jaką prowadzą (jeśli prowadzą).


Ciekawostką jest rozwój demograficzny miasta. Jeszcze w połowie XX w. miasto liczyło ok. 80 tys. mieszkańców, w tym 10 tys. Żydów, obecnie zaś ma blisko 2 mln. mieszkańców w tym tylko 70 Żydów żyjących pod stałą rządową ochroną. Przy czym Żydzi w Sanie pochodzą przeważnie spoza niej z północno-zachodnich rejonów kraju, stąd może wynikać taka zmiana nastawienia Sanajczyków do tej mniejszości. Aktualnie w całym Jemenie mieszka tylko ok. 400 Żydów, którzy według Amnesty International są nagminnie szykanowani, i których życie jest w stałym niebezpieczeństwie. Tak znaczny spadek populacji żydowskiej spowodowany był głównie emigracją do oferującego lepsze warunki życia, nowo powstałego państwa Izrael. W latach 1948-51 w ramach akcji pod kryptonimem "Latający dywan" przewieziono drogą lotniczą do Izraela 48 tys. z 60 tys. Żydów mieszkających od pokoleń w Jemenie. Poza noszonymi pejsami fizionomicznie jemeńscy Żydzi nie różnią się niczym od jemeńskich muzułmanów. W dawnych latach zajmowali się głównie rzemiosłem i odgrywali ważną rolę w lokalnej społeczności, o czym świadczą wszechobecne w ornamentyce po dziś dzień gwiazdy Dawida. Dzisiaj trudnią się produkcją dżambiji oraz wyrobów ze srebra i złota.


W Sanie znajduje się jeden z najważniejszych meczetów całego świata islamskiego – Wielki Meczet (Jami al Kabir). Powstał jeszcze za życia Mahometa w 630 r.n.e., czyli w roku zdobycia Mekki przez muzułmanów jako trzeci po Qa'ba i Meczecie Proroka w Medynie. Niektóre źródła podają co prawda jerozolimski meczet Kopuła na Skale jako najstarszą muzułmańską budowlę, która przetrwała do naszych czasów, ale został on ukończony w 691 roku, czyli jakby nie patrzeć kilka lat później od jemeńskiego. Meczet słynie z drewnianych stropów, które reprezentują trzy style: Umajjadów, Abbasydów i styl z XII w. Meczet posiada 12 bram i ma otwarty dziedziniec otoczony portykami. Z czasem dobudowano do meczetu biblioteki i dormitoria. Podobno został zbudowany na fundamentach kościoła chrześcijańskiego.


W 2008 roku został otwarty jeden z największych i najbardziej spektakularnych – meczet Al Saleh – meczet prezydenta. Posiada 6 minaretów sięgających nawet 100 m i 5 dużych kopuł. Największe pomieszczenie może pomieścić 44000 ludzi jednocześnie i ma oddzielną sekcję dla kobiet. Całość, obejmująca także centrum studiów islamskich zajmuje ok. 27000 m2. Przy jego budowie wykorzystano najnowsze międzynarodowe standardy jak i tysiącletnie dziedzictwo miejscowych budowniczych, a koszt całkowity realizacji inwestycji wyniósł ok. 60 mln. dolarów, co spotkało się z dużą krytyką wśród społeczeństwa jednego z najbiedniejszych krajów arabskich. Budowla ta dodatkowo nie cieszy się zbyt dużym uznaniem wśród wiernych gdyż znaczna część wyznawców uważa ją za "haram" tj. zakazaną, niedozwoloną, nieczystą. Powodem jest domniemane pochodzenie funduszy, które pokryły koszty budowy. Na apel prezydenta najbogatsi obywatele wpłacili bardzo wysokie, dobrowolne datki. Jednak w Jemenie często fortuny najbogatszych pochodzą z przestępczych działalności takich jak przemyt alkoholu czy też ludzi.


Poza medyną, starym miastem Sanaa to miasto, które rozwija się w błyskawicznym tempie. Spotkać tam można kolorowe neony, ludzi z telefonami komórkowymi, supermarkety etc. jednak wszystko to pozbawione jest już uroku, zaśmiecone i raczej nieatrakcyjne.


Przez Sanę przepływa z północy na południe sezonowa "rzeka" Sajla. Jest to wyschnięte koryto, które czasem tylko na kilka godzin w dniach pory deszczowej wypełnia się wodą i gliną odcinając dwie części miasta. Przez większą część roku służy ona jako dodatkowa arteria miasta ponieważ jej dno jest częściowo pokryte utwardzoną nawierzchnią. Ta blisko 2-milionowa metropolia zasilana jest cały rok przez leżące ok. 30 m pod ziemią wody gruntowe, które poją ją już tysiące lat non stop.


W Sanie, szczególnie w starej części znajduje się znaczna ilość ogrodów. Nie pełnią one funkcji estetycznych lecz praktyczne – my nazwalibyśmy je ogródkami działkowymi.


SHAHARAH (dial. Szahara)


Nigdy niezdobyta w czasach "przed lotniczych", bardzo trudno dostępna nawet w czasach pokoju, leżąca ok. 2600 m n.p.m., historyczna twierdza w północno-zachodniej części Jemenu, znana w świecie arabskim także ze swych edukacyjnych tradycji sięgających IX w. Jako tradycyjna ostoja władzy imamów była poważnym problemem dla wszystkich najeźdźców i okupantów. Najbardziej charakterystycznym i rozpoznawalnym jej elementem jest majstersztyk architektoniczny – XVII wieczny, kamienny most łączący dwie części miejscowości, leżące na szczytach dwóch gór Dżabal al-Amir i Dżabal Feesh. Architektura jest tu skrajnie surowa i ze względu na ukształtowanie terenu bardziej spełniająca funkcje fortyfikacji niż mieszkalne. Domy wybudowane z ledwo ociosanych głazów, bez zdobień z małymi bielonymi oknami przypominającymi bardziej obronne wykusze. Jakby bojowa wersja kamienic z Sany. Ze względu na brak innych źródeł wody miasto jest zaopatrywane w nią wyłącznie dzięki systemowi ponad 20 cystern zbierających deszczówkę. Wg informacji zebranych przez Claudie Fyein cysterny te otynkowane są specjalną, wodoodporną, szczelną zaprawą składającą się z gipsu, ziemi i popiołu połączonych białkami jaj lub mózgami zwierząt. Głównymi budynkami miasta są oczywiście meczet i grobowiec imama Al-Mansura al-Kuasima ibn Muhammada. który wsławił się w działaniach przeciwko tureckiemu okupantowi.

Most w Szaharze obok pałacu Dar al Hadżar oraz Szibam jest najbardziej rozpowszechnionym wizerunkiem Jemenu. Ze względu na trudną i czasochłonną dostępność planując odwiedzenie tego miejsca trzeba uwzględnić nocleg, w przeciwnym razie nie będzie możliwości zobaczenia mostu w spokoju i w najefektowniejszym oświetleniu.


SHIBAM - KAWKABAN (dial. Szibam - Kaukaban)


Szibam (ok. 2300 m.n.p.m.) na kartach historii znany był także, jako Szibam Akujan, a II-III w n.e. nazywany był Sama'l Triad. Obecna forma miasta pochodzi z IX-XI w.n.e. W IX w n.e. był siedzibą dynastii Jafuridów. Najważniejszą budowlą jest Wielki Meczet z IX w. w pobliżu, którego znajduje się stary rynek centralny podzielony na mniejsze branżowe targowiska. Niedaleko rynku znajduje się stary karawanseraj. Szibam jest naturalną fortecą otoczoną przez góry z trzech stron. W dawnych czasach mury miejskie posiadały 4 bramy i cylindryczne wieże strzelnicze dla łuczników.


Kaukaban to miasto ze starożytną cytadelą leżące ok. 2800 m n.p.m. na górze o tej samej nazwie. Miasto otoczone jest murem od północy, a z pozostałych stron ma ochronę naturalną. W XV w. było stolicą Bani Szaraf ai-Din (inne źródła podają wiek IX - może chodzi o kalendarz muzułmański). Kiedyś pełniło funkcję obronnej twierdzy dla mieszkańców pobliskiego Szibam, wyposażonej w silosy zbożowe i cysterny. Przy wejściu do miasta stoją koszary z 1895 r. (Al Kisla) tworząc razem z bramą Bab al-Hadid ("żelazną bramą") jeden kompleks. Kaukaban bywa też nazywany "dwie gwiazdy". Różne są wersje pochodzenia tego określenia, wg mnie najbardziej prawdopodobna to ta, że w czasach świetności znajdowały się tu dwa pałace zdobione szlachetnymi kamieniami, nazwane w miejscowym języku właśnie gwiazdami (bądź planetami). Inna też w miarę wiarygodna wersja głosi, że w nocy światła cytadeli widzianej z daleka na tle nieba przypominały właśnie gwiazdy.

W dawnych czasach miejscowość słynęła ze swojej szkoły muzycznej.

Kaukaban bardzo ucierpiał w trakcie ataków lotniczych w jednej z ostatnich wojen domowych – wcześniej, przed erą lotnictwa był twierdzą nie do zdobycia. Pomimo tego w środku miasta znajduje się kilka wyjątkowych budynków z piaskowca w kolorze miodu jak np. stary meczet z pięknym basenem do ablucji, które przetrwały oblężenia Ajjubidów, Rasulidów i Turków. Bardzo interesujące są też krajobrazy rozpościerające się z masywu, na którym jest usytuowany.


TA'IZZ (dial. Taizz)


Kiedyś stolica kraju. Dziś najludniejsze miasto Jemenu i jeden z głównych ośrodków gospodarczych leżący u stup góry Sabir (ponad. 3000 m.n.p.m.), na którą można wjechać drogą (podobno ufundowaną przez jednego z książąt). Wg starych, miejscowych podań, w dawnych czasach na jej szczycie rosły wszystkie kwiaty świata. Taizz swój rozwój rozpoczął ok. XII w. w czasach panowania Ajjubidów. Główne atrakcje: stare miasto, suk rozciągający się za bramą al-Bab al-Kabir (jedną z dwóch, które dotrwały do naszych czasów) specjalizujący się m.in. w serach, suszonych rybach i biżuterii srebrnej (produkty o najlepszej renomie w Jemenie), muzeum imama Ahmeta, zamek Kair, jeden z niewielu dostępnych (nie zawsze) dla niewiernych, biało kremowy meczet al-Aszrafijja z XVI w. z położonymi opodal grobowcami swoich fundatorów Aszrafa I i II, oraz meczety Abd al-Hadi (z 1618 roku), al-Mu'tabiyya i najstarszy w mieście Modhafer (al-Mudhaffar). Niewierzący bywają także wpuszczani do meczetu Kubbat Bajt az Zum. Jedną z ciekawostek jest (raczej niespotykane w innych rejonach Jemenu) prowadzenie handlu przez kobiety i do tego z odsłoniętymi twarzami. Stare budynki niestety popadają w ruinę lub bywają często nieudolnie rekonstruowane.


Ok. 20 km od Taizz w kierunku Dżibla znajduje się też meczet al-Janad, pierwszy jaki został wybudowany w Jemenie w roku 627 n.e. (niektóre źródła podają rok 630 n.e.) przez wysłannika Mahometa Moad'a ibn Jabal'a. Jest to jedno z najważniejszych miejsc w Jemenie dla wyznawców Allaha.


THILA/Thula


Niegdyś ważny ośrodek teologiczny, położony w pobliżu Sany, u podnóża 200-metrowej góry, słynie ze swoich dekorowanych, okien i labiryntów kamiennych uliczek, stwarzającyh niesamowity nastrój. Miasto nie ucierpiało w trakcie wojen, więc do dziś można tam poczuć atmosferę średniowiecza - uchodzi za jedną z lepiej zachowanych górskich osad. Domy zbudowane są z dużych ociosanych bloków skalnych. Pełno łaźni "hammanów" i ponad 20 meczetów. Na szczycie góry ponad miasteczkiem można zobaczyć zamek obronny.

Do naszych czasów ostała się jedna z sześciu okazałych, starych bram.


ZABID


Jedno z najstarszych miast Jemenu (kiedyś występujące pod nazwą Al Haseeb), którego stolicą było od XIII do XV wieku. W tym też okresie pełniło funkcję centrum świata muzułmańskiego i arabskiego, głównie dzięki działalności uniwersytetu. Tu w IX w. narodziły się podstawy arabskiej algebry i współczesnej matematyki. Wg badań archeologicznych w przeszłości było większe niż obecnie. Leży na dawnym szlaku handlowym łączącym Morza Czerwonego z Indiami, Chinami i wschodnią Afryką.

Zabid został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, jednak ze względu na brak odpowiednich poczynań i niszczejące zabytki może on stracić ten wyróżniający status. Brak tutaj też wyraźnej, zwartej zabudowy historycznej – koncentracji w jednym miejscu. Jednak pomimo tych trudności w miasteczku daje się poczuć prawdziwie dawną atmosferę.

Główne atrakcje (poza samym układem miasta) to; cytadela z XVII w. o tureckiej architekturze wybudowana przez Al Nassir'a (wykorzystywana później, jako rezydencja Imama) oraz wiele meczetów, często niejemeńskiego pochodzenia architektonicznego. W czasach świetności ich liczba sięgała ponad 230 (niektóre źródła podają nawet liczbę 280), z których do dnia dzisiejszego pozostało ok. 90 (lub ok. 30 wg innych źródeł) w tym kilka wyłącznie dla kobiet. Do nielicznych wybranych bywają wpuszczani niewierni turyści, ale nie w dniach modlitwy czyli np. nie w piątki. Wyróżniające się z tej ogromnej liczby to m.in. meczet Iskandar z ok. 1530 roku, nawiązujący architektonicznie do Egiptu i Turcji oraz meczet Ash'ir (Ala'ishar lub Wielki Meczet) będący duchowym centrum miasta, który został zbudowany przez Mohammeda ibn Zijad'a, uznawanego za założyciela Zabidu w IX w. na miejscu wcześniejszej tego typu budowli z 630 r.

Zabid jest też ponoć jednym z najgorętszych miast świata, a z pewnością "biegunem gorąca Jemenu".



AL HAJARAYN (dial. al Hadżarajn)


Uchodzi za najstarszą miejscowość w Hadramaut oraz jedna z najpiękniejszych miejscowości Jemenu. Znajdują się tu ruiny starej fortyfikacji Karna Maja strzegącej niegdyś karawanowych szlaków. Dobry punkt na zakup słynnego miodu.


AL MUKALLA (dial. al Mukalla)


Miasto portowe na południe od Ładi Hadramaut i aktualna stolica prowincji. Do niedawna znane było, jako Khaisa lub Bandar Yakoub. Od wielu wieków miało wielkie znaczenie w handlu z Indiami i Azją południowo-wschodnią. Według miejscowych miasto zostało założone w 1625 roku przez sułtana Jafala Ahmeta ibn Madjama al-Kasadiego i jako posiadające lepsze ukształtowanie wybrzeża przejęło funkcje i znaczenie, położonego bardziej na zachód bogatego niegdyś portu Asz Szihr. W architekturze miasta widać silne wpływy indyjskie np. misternie rzeźbione drzwi i okna. Podróżnik Jorgen Bisch w swojej książce "Behind the Veil of Arabia" napisał, że drzwi dla miejscowych są tak ważne, że najpierw je stawiają, a dopiero do nich dobudowują resztę domu.

Na skraju plaży znajduje się wybudowany w 1920 roku pałac sułtana.

Obecnie jest to jedno z nowocześniejszych miast kraju, z eleganckimi promenadami usytuowanymi wzdłóż niedawno wybudowanych kanałów portowych. Miasto to pełni także funkcję nowoczesnego gazoportu, w którym swój bieg kończy rurociąg dostarczający ten surowiec z bardzo bogatych pokładów z okolic Marib. Inwestycja ta jest jedną z ważniejszych w Jemenie - tylko sami Francuzi, Japończycy i Koreańczycy (południowi) zainwestowali w ten biznes ok. 5 mld. $ co świadczy o jego skali.


AYNAT


Piękna XVI -wieczna wieś położona ok. 8 km na wschód od Tarim. Charakterystyczne kopuły religijnych grobowców (7). Niestety nie muzułmanie nie mają wstępu do środka.



SAYWUN (dial. Sajun)


Od XV w. było stolicą Hadramaut, wchodzącego w skład Sułtanatu Khatrides. Aktualnie jest to największe miasto Ładi Hadramaut posiadające lotnisko. Główną atrakcją miasta jest olśniewająco-biały pałac sułtański obecnie przekształcony w muzeum-archeologii. Jest to jeden z największych budynków wykonanych z cegły mułowej w Ładi Hadramaut. Wybudowany w 1873 r. (i przebudowywany do 1935 roku) jako siedziba sułtana al Husajna ibn Alego. Seiyun słynie także ze wspaniałych gajów palmowych, które go otaczają oraz starego rynku, od którego tysiące lat temu prawdopodobnie wzięło swój początek.


SHIBAM (Hadramawt) (dial. Szibam - Hadramaut)


Miasto leżące na południowym skraju pustyni al-Rub al-Chali

na terenie Ładi Hadramaut. Nazwę zawdzięcza swojemu królowi Szibam ibn Haris ibn Sabie. Pierwsza znana pisemna wzmianka o tej miejscowości pochodzi z 3 w n.e. Jednak jego początki mogą sięgać nawet V-IV w p.n.e. W dawnych czasach była to stolica królestwa Hadramaut. Tędy przechodził w starożytności szlak karawan wiozących drogocenne kadzidła, mirrę oraz towary z Dalekiego Wschodu. Jest arcydziełem architektonicznym wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Przez jednych z pierwszych białych podróżników został nazwany "Manhattanem pustyni" bądź "najstarszym na świecie miastem drapaczy chmur”, ponieważ jego charakterystyczną cechą są wysokie (nawet do 30 m), ciasno pobudowane "wieżowce" wykonane z bardzo odpornej na tutejsze warunki pogodowe, cegły mułowej w kształcie zbliżonej do naszych płyt chodnikowych. Bogatsi mieszkańcy dodatkowo zdobią je wapnem, które także chroni elewacje przed termitami i warunkami pogodowymi. Są to jedne z najstarszych i najlepszych przykłady pionowych, urbanistycznych konstrukcji. Domy-wieże są tak ciasno pobudowane, że z daleka sprawiają wrażenie jakby były jedną budowlą - fortyfikacją. Taki sposób budowy miał m.in. spełniać funkcje obronne przed okolicznymi, często wrogo nastawionymi plemionami beduińskimi. Aktualnie na powierzchni ok. 0,5 km kw. znajduje się ich około 500 z czego znaczna część pochodzi z XVI w. i są to najwyższe budynki na świecie wykonane z takiego budulca. Przeważnie dolne kondygnacje budynków są przeznaczone na magazynowanie ziarna i/lub trzymanie żywego inwentarza, ew. na jakieś niewielkie rodzinne "biznesy". Wyżej znajdują się pomieszczenia niezbędne do funkcjonowania domu – jak kuchnia itp. Główny pokój na drugim piętrze jest używany przez mężczyzn do spotkań towarzyskich. Jeszcze wyżej znajduje się "terytorium kobiet". Najwyższe pokoje są do wspólnego użytku całej rodziny. A jeszcze wyżej bywają mosty i drzwi łączące poszczególne domostwa kiedyś pełniące bardziej obronne funkcje a dzisiaj bardziej praktyczne, szczególnie dla osób starszych, którym ciężko pokonywać liczne schody. Monumentalne budowle mają zdobione detale w postaci framug, futryn i charakterystycznych, często drewnianych zamków. Stare domy zwyczajowo posiadają podwójne wejścia – osobne drzwi dla mężczyzn osobne dla kobiet. Miasto jest ciągle zamieszkane przez ok. 7000 osób – nie jest skansenem. Znajdują się tu szkoły, sklepy, budynki administracyjne i oczywiście meczety, z których najstarszy (Raszid czasem nazywany Masdżid al-Dżuma) pochodzi z X w. Dzisiaj można tu spotkać ciągle funkcjonujące manufaktury cegieł mułowych. Ludność, szczególnie mężczyźni w wolnych chwilach przesiadują przed domami popijając miejscową herbatę, gawędząc i grając domino lub tryktraka, grę planszową równie starą jak sam Jemen. Niektórzy, siedząc w kucki obwiązują swoje kolana i plecy szarfami, dzięki czemu bez wysiłku mogą utrzymywać wyprostowaną postawę. Dzisiejszy Szibam stoi wybudowany na wzniesieniu/kopcu, które wg archeologów jest pozostałością dużo starszej prastarej osady.

Spacer specyficznymi wąskim uliczkami zatopionymi w cieniu wysokich domów to oryginalne, doświadczenie, wręcz duchowe i mistyczne – to podroż w czasie.

Do roku 1940 był ekonomiczną stolicą regionu, jednak po wybudowaniu lotniska w Sajun jego znaczenie podupadło.

Miasto bywało niszczone przez powodzie. Ostatie duże zniszczenia miały miejsce w XVI w.


TARIM (dial. Tarim)


Miasto leżące w Ładi Hadramaut. Nazwę swą zawdzięcza panującemu tu niegdyś królowi Tarim ibn Hadramout ibn al-Assgar Saba. Charakteryzuje się niespotykaną w regionie architekturą, inspirowaną przez dawnych kupców odwiedzających kraje Azji południowo-wschodniej. Liczne minarety są często w stylu indonezyjskim. Jeden z nich (al-Muhdhar) ma ok. 50 m wysokości i jest jednym z najwyższych w Arabii południowej. Przy czym ogólna ich liczba to ponad 200 (kiedyś podobno było ich 365 – jeden na każdy dzień roku – tylko, dlaczego wg kalendarza gregoriańskiego?). Mnogość tych religijnych budowli wynika stąd, że są one wotami dziękczynnymi ufundowanymi przez kupców szczęśliwie powracających z dalekich podróży. W mieście jest wiele pałaców zbudowanych na przełomie XIX I XX w przez bogate (kupieckie) rodziny, z najbardziej znanym rodem Al Qaf, który drobił się fortuny w Singapurze. Pałace są zbudowane, jako kopie stylów architektonicznych, z jakimi mieli styczność jemeńscy kupcy w trakcie swoich podróży. Spotkamy tu takie style jak: brytyjsko-kolonialny, mogolski, art nouveau, deco, rokoko, neoklasycystyczny czy modernistyczny. Najciekawsze jest to, że wszystkie te budowle zostały wykonane technikami, jakie od tysiącleci były stosowane w Hadramaut, – czyli z cegły mułowej i wapna. Jednym z ciekawszych jest kompleks budowli rodu Al Qaf - Qasr al-Ishshah. Składa się on z pojedynczych budynków, które powstawały na przestrzeni około 40 lat (pierwszy znany, jako Dar Dawil powstał w roku 1890). Kompleks cechują wspaniałe przykłady gipsowych dekoracji. Za czasów komunistycznej władzy potomkowie kupców zostali wywłaszczeni, a całość podzielono na mieszkania wielorodzinne. Aktualnie budowla, wróciła w ręce spadkobierców, od których jej część została wynajęta przez Towarzystwo Historyczne Ochrony Tarim z przeznaczeniem na dom-muzeum.

Miasto jest ważnym ośrodkiem edukacji religijnej a także prawnej. Jest to bardzo ważny ośrodek kształcenia w duch islamskim. Szacuje się, że skupia największą ilość potomków proroka Mahometa (Sajjidów) na świecie. Tarim posiada także dużą bibliotekę zintegrowaną z meczetem al-Dżami, zawierającą ponad 5000 manuskryptów arabskich z takich dziedzin jak religia, prawodawstwo, sufizm, medycyna, astronomia, rolnictwo, biografie, historia, matematyka, filozofia czy logika. Od 300 do 400 z nich jest uważane za unikatowe w świecie islamu. Cechą charakterystyczną zbiorów jest fakt, że znacząca większość wyszła spod ręki mieszkańców Ładi Hadramaut (ale są i autorzy z Maroka oraz innych regionów muzułmańskich).

Niektóre źródła podają to miasto jako najstarsze w Ładi Hadramaut.



HADRAMAWT, Hadhramaut, Hadhramout, Hadramut (dial. Hadarmaut)


Rejon kraju uważany za najbardziej religijną część Jemenu. W języku arabskim nazwę można przetłumaczyć, jako "niosący śmierć" lub "nadeszła śmierć". Według niektórych historyków nawiązywać ma do przydomka jaki nosił Amar ibn Qahtan, którego uczestnictwo w walce zawsze wiązało się ze śmiercią wielu ludzi. Inna teoria odnosi się do Starego Testamentu gdzie występuje Hazarmaveth ("sąd śmierci" według niektórych tłumaczeń) syn Joktana, będący jednym z synów Sema, założyciela pobliskiego królestwa Saby. Jeszcze inna wersja nawiązuje do grackiego "hydreumata", znaczącego tyle, co zamknięty lub wzbogacony (wodami ładi).

Region jest zróżnicowany etnicznie. We wschodniej i północnej części występuje nomadyzm natomiast najliczniejsi mieszkańcy tej położonej w południowo-wschodniej części Jemenu krainy nazywani są Hadramitami (Hadrami). Żyją przeważnie w gęsto zaludnionych miastach /osadach skoncentrowanych wzdłuż terenów nawadnianych okresowo przez ładi. Utrzymują się głównie z uprawy pszenicy, prosa, palm daktylowych, kawy oraz z hodowli owiec, kóz i pszczół. W społeczeństwie kultywowane są wciąż wartości plemienne, a znaczna jego część należy do arystokratycznej (w sensie duchowo-intelektualnym) grupy Sajjidów - potomków proroka Mahometa. W tej części kraju nie jest popularne żucie katu, a mężczyźni nie noszą dżambiji.

Od początku XIX w. Hadramici rozpoczęli masową migrację m.in. do Azji Południowej, Azji Południowo-Wschodniej i Afryki Wschodniej, gdzie niejednokrotnie osiągali znaczące sukcesy. Jednym z mniej chlubnych potomków imigrantów jest Osama bin Laden.

Na terenie Hadramaut znajduje się wiele, tylko częściowo zbadanych zabytków archeologicznych. Prawdopodobnie znaczna ich większość czeka nadal ukryta pod piaskami pustyni na swoich odkrywców.


Pustynie Jemenu al-Rub al-Chali - Pusty Kwartał (jedna z największych piaszczystych pustyń świata) i Ramlat as Sabatajn są bardzo zróżnicowane. To miejsca ponure i romantyczne, pokryte żwirem, wyschniętym mułem, piaskiem i wydmami. Często poprzecinane są urwiskami otaczającymi koryta wyschniętych, sezonowych rzek – ładi (wadi). Najbardziej spektakularne i piękne są piaszczyste wydmy sięgające nawet kilkuset metrów wysokości. Piasek bywa tak delikatny i miałki, że po uderzeniu go np. ręką potrafią rozchodzić się promieniście kręgi – prawie takie same jak po wrzuceniu kamyka do wody. Na takich wydmach można spróbować jazdy na nartach bądź desce, co może być interesującym i niecodziennym przeżyciem, niestety odpowiedni sprzęt trzeba przywieźć samemu, ponieważ na miejscu jest niedostępny, a na domiar złego obszary te ze względów bezpieczeństwa bywają często zamknięte dla turystów.

Pustynie te są tak surowe i niegościnne, że nawet Beduini zamieszkują tylko ich obrzeża.

Mimo, że pozornie obszary pustynne zdają się nie posiadać żadnych prywatnych właścicieli, to każde drzewo, źródełko czy jakiekolwiek inne dobro do kogoś należą (nie mam na myśli państwa jako właściciela). Cała ziemia jest rozparcelowana pomiędzy plemiona i klany. Większość podróżnych może bez problemów korzystać z ogólnie dostępnych dóbr takich jak np. drzewo na opał czy woda ze studni bądź oaz, ale tylko na własny użytek. Jeżeli ktoś wpadłby na pomysł czerpania zysków np. z udostępniania wodopoju to popadłby w konflikt z miejscowym plemieniem.


Jedna z wielu dolin Hadramaut. Część ludności zajmuje się pszczelarstwem. W Ładi Daw'an praktycznie każdy dom posiadał swój ul. Pochodzący stąd miód uchodzi za najlepszy na świecie, ponieważ pochodzi z nieskażonych terenów i dziko rosnących kwiatów. Z pewnością jest bardzo ekologiczny. Wielu pszczelarzy jest nomadami, wędrującymi za kwitnącymi kwiatami.


W Ładi Daw'an znajduje się wiele malowniczych miejscowości m.in. al-Maszhad z XV wiecznym grobowcem Hasana ibn Hasana, będącym celem lokalnych pielgrzymek, czy też al-Khurajaba słynące z kolorowego pałacu ufundowanego przez saudyjskiego biznesmena. Natomiast miejscowość Sif słynie także z kolorowych domów i dobrej jakości miodu.


TIHAMA (dial. Tihama)


Upalna połać Jemenu, rozciągający się między górami a Morzem Czerwonym. Słynie z niezdrowego, malarycznego klimatu. Jest to jeden z pierwszych w miarę dokładnie spenetrowanych przez Europejczyków obszarów tego kraju już w połowie XVIII w. dzięki duńskiej ekspedycji naukowej. Najsłynniejsze miasta to al Hudejda, al Chucha, al Mucha, Bejt al Fakih, Zabid. Ludność wizualnie bardzo różni się od pozostałych Jemeńczyków, ponieważ przez wieki uległa mocnym wpływom genetycznym pobliskiej Afryki. Także architektura w niektórych wioskach i miasteczkach bardzo nawiązuje do swoich afrykańskich korzeni. Do rzadkości nie należą okrągłe chaty kryte liśćmi palmowymi niczym z rycin starych diariuszy podróżniczych.

Dzięki wpływom afrykańskim kobiety w Tihamie częściej odsłaniają twarz, a nawet są skłonne do rozmowy z obcymi.

Mieszkańcy Tihamy utrzymują się głównie z rybołówstwa, uprawy palm daktylowych i pozyskiwania tradycyjnymi metodami (przez odparowywanie) soli z wód Morza Czerwonego, które jest najbardziej słonym morzem świata.

Ludność trudniąca się rybołówstwem często prowadzi także na własne potrzeby rodzinne stocznie, w których buduje drewniane łodzie zwane "sunbuk" (większe) i "hajbar" (mniejsze). Przy produkcji, trwającej nawet kilka miesięcy bierze udział cała rodzina.



"Galapagos Półwyspu Arabskiego. Galapagos Oceanu Indyjskiego. Jedno z najbardziej obco wyglądających miejsc na Ziemi." Takich określeń tego sanktuarium przyrodniczo-kulturowego, wpisanego na listę światowego dziedzictwa przyrodniczego UNESCO używają szczęśliwcy, którym było dane odwiedzić Sokotrę,wyspę należącą do archipelagu o tej samej nazwie, w którego skład wchodzą jeszcze malutkie wysepki Dersi, Farna, Sambuja i Semha. Wyspa ma ok. 100 km długości i ok. 30 km. szerokości. Administracyjnie należy do Jemenu, a geograficznie do Afryki będąc jakby przedłużeniem przylądka Ras Asir. Zamieszkuje ją ok. 50 tys. ludzi.


Jest kilka teorii na pochodzenie nazwy. Pierwsza to pochodzenie od arabskich słów "suq" i "qatri", co w wolnym tłumaczeniu znaczy "targ smoczej krwi". Jest to jasne nawiązanie do drogocennej żywicy, w której eksporcie specjalizowała się wyspa. Inna teoria nawiązuje do sanskrytu i można ją tłumaczyć, jako "mieszkanie z błogosławionymi”, co ze względu na rajski charakter wyspy nie jest bezpodstawne.


Wyspa została zasiedlona około X w. p.n.e. przez plemiona z południowej Arabii. W I w. n.e. wspomina o niej grecki żeglarz. Osiedlała się tam także ludność pochodzenia indyjskiego i greckiego. Mimo, że archipelag opisał już w swojej relacji Marco Polo w XIII wieku to Sokotrę dla współczesnej Europy odkrył w trakcie swojej podróży Vasco da Gama, następnie w 1507 roku została ona podbita przez Portugalczyka Affonso de Albuquerquego. Głównym powodem podboju była chęć opanowania szlaków morskich dotąd będących we władaniu kupców arabskich a ściślej muzułmańskich. Portugalczycy okupowali wyspę do 1557 roku. Pamiątką tamtych czasów są resztki ruin portugalskiego fortu w miasteczku Suk, na wschodnim krańcu wyspy. W XVI w. przeszła pod kontrolę sułtanów Mahra. A w XIX w. stała się ważnym strategicznie punktem protektoratu brytyjskiego. Od 1967 roku jest częścią Jemenu.


Mieszkańcy wyspy/archipelagu mieli wczesne kontakty z chrześcijaństwem nestoriańskim. Według tradycji religia ta dotarła na wyspę dzięki św. Tomaszowi (52 r.n.e.), którego statek rozbił się w IV wieku u jej wybrzeży. Marco Polo oraz pisarze arabscy informowali o istniejącym tam nawet biskupstwie. Jednak już w połowie XVI w. odnotowano znaczący zanik tej religii - wierni nie posiadali swojego kapłana, nie znali chrztu mimo, że znali znak krzyża i kilka razy dziennie odbywały się publiczne nabożeństwa. Jednak przez cały okres chrześcijaństwo na wyspie miało specyficzną formę zawierając w sobie niektóre zapożyczenia z islamu oraz wcześniejszych starożytnych religii. Dzisiaj wszyscy mieszkańcy są muzułmanami.


Wyspiarze zajmujący rejony nadbrzeżne to potomkowie kontynentalnych kolonistów z XII-XV w. Zwykle są dwujęzyczni (arabski i sokotri) ale kobiety i dzieci oraz mieszkańcy obszarów wiejskich posługują się prawie wyłącznie lokalnym językiem. Zepchnęli oni rdzenną ludność na tereny górskie, gdzie zamieszkuje ona do dzisiaj, utrzymując prymitywny tryb życia, często żyjąc w jaskiniach (w sezonie monsunowym) i posługując się własnym językiem – sokotri (odmiana starożytnego dialektu Mahri). Obszary przybrzeżne zamieszkuje także ludność często pochodzenia afrykańskiego niejednokrotnie mieszkając w domach krytych liśćmi palmowymi. Głównym źródłem ich dochodów jest od setek a może nawet tysięcy lat sprzedaż suszonego i solonego mięsa tuńczyków, rekinów, i ich płetw, które sprzedają na kontynent skąd trafiają do krajów wschodniej Azji. Rybołówstwo przybrzeżne ogranicza się przeważnie do zaspokajania potrzeb lokalnej społeczności, dzięki czemu pobliskie wody mogą poszczycić się bogatym ekosystemem. Ponadto obowiązują miesięczne "regeneracyjne" przerwy w połowach na wszystkich łowiskach. Jednak ta sytuacja może niebawem się zmienić, ponieważ ryby rafowe i homary to potencjalnie kolejne źródło dochodów.

Doliny wyspy zamieszkiwane są głównie przez koczowników pochodzenia arabskiego. Żyją oni w małych kamiennych domach utrzymując się z upraw palm daktylowych i hodowli kóz, owiec, bydła (tzw. "krowy chrześcijańskie" przywiezione przez Portugalczyków) oraz wielbłądów. Ludność jest świadoma zagrożeń ekologicznych, choć z pewnością tak tego nie nazywa i poprzez swoje działania stara się dbać o ekosystem. Działania te polegają m.in. na ograniczeniu wypasu wielbłądów na niektórych obszarach. Nie można także bez pozwolenia lokalnych władz pozyskiwać "żywego" drewna.

Handel na wyspie jest działalnością drugorzędną. Długa izolacja wytworzyła w mieszkańcach samowystarczalność. Nieliczne sklepy znajdują się tylko w "największych" miastach.

Energia elektryczna jest tu rzadkością. Większość mieszkańców wykorzystuje prymitywne metody pozyskiwania energii poczynając od krzesania kamieni.

Poza skromnym ogrodnictwem rolnictwo jest nieznane.


Szacuje się, że z ok. 900 znanych gatunków roślin występujących na archipelagu 30% to gatunki endemiczne.


Zanim w 1999 roku wybudowano tu lotnisko, Sokotra dzięki niebezpiecznym prądom morskim była bardzo trudno dostępna. Dzięki temu zachowały się tu liczne endemiczne gatunki fauny i flory. Znakiem rozpoznawczym wyspy jest m.in. "drzewo smoczej krwi" (Dracaena cinnabari), które nazwę swą zawdzięcza kolorowi swojej żywicy, będącej niegdyś bardzo kosztownym i pożądanym składnikiem barwników. Drzewo to dorasta nawet do ok. 9 m. wysokości. Wiąże się z nim wiele legend. Jedna z nich mówi, że drzewo wyrosło z krwi, która została przelana w trakcie pierwszego morderstwa, odnosząc się do biblijnych Kaina i Abla. Inne charakterystyczne rośliny to "drzewo butelkowe" – "adenium" czy "drzewo ogórkowe" -– "dendrosicyos socotrana". Na wyspie występuje także największe na świecie zróżnicowanie odmian roślin kadzidłowych (7 gatunków).


Przed pojawieniem się na Sokotrze ludzi, jedynymi ssakami były nietoperze. Innych ssaków poza hodowlanymi praktycznie na tutaj nie ma. Zwierzęta hodowlane są pilnowane przez mieszkańców żeby do minimum ograniczyć wpływ na naturalne środowisko. Jedynie zdziczałe koty (większe od domowych) bezkarnie zaaklimatyzowały się niczym psy dingo w Australii. Natomiast psów wogóle nie ma. Wyspa ma też największą różnorodność ptactwa, jaka występuje na Bliskim Wschodzie.


W okresie monsunu od maja do września występują bardzo silne wiatry osiągające nawet moc huraganów. Monsuny pełnią też funkcję sanitarną, oczyszczając wyspę z śmieci, gdyż ekologiczna świadomość lokalnej ludności nie obejmuje tej kwestii.


Największym zagrożeniem dla archipelagu są zakusy koncernów i pomniejszych firm, nierozważna i masowa turystyka, nieprawne działania obcych flot (rybackich) oraz polityka związana z utylizacją odpadów. Dodatkowo w najbliższych latach Rosja planuje tu wybudować swoją bazę morską, która ma czuwać nad bezpieczeństwem statków na Morzu Arabskim i w Zatoce Adeńskiej. Nie będzie to pierwszy kontakt wyspiarzy z Rosjanami. Pod koniec XX w. Związek Radziecki przy okazji tzw. pomocy gospodarczej dla ówczesnego (prokomunistycznego) Południowego Jemenu zainstalował na wyspie baterie złożoną z czołgów, które obok pokolonialnych dział, z braku innego zastosowania po dzień dzisiejszy rdzewieją wzdłuż wybrzeża.


Więc pamiętajmy – nie polecajmy tego miejsca nieodpowiedzialnym, rozkapryszonym i hałaśliwym turystom – tych zapraszamy na "clubingowe" wyspy Tajlandii czy Hiszpanii.


Przez kilka miesięcy Sokotra była wykorzystywana przez somalijskich piratów jako baza paliwowa dla jednostek operujących i porwanych na tych niebezpiecznych wodach.


UWAGA! Jak w każdej religii także w islamie wiernych cechuje różny stopień zaangażowania. Niektóre z podanych tutaj zwyczajów są praktykowane tylko przez najbardziej "ortodoksyjnych" wyznawców bądź na prowincjach.

Podana charakterystyka religii i zwyczajów jej wyznawców ma tylko charakter orientacyjny i wyrywkowy, mający na celu przybliżenie tej kultury i wydobycia tzw. ciekawostek (z naszego punktu widzenia).


TROCHĘ POZNAĆ – DUŻO ŁATWIEJ ZROZUMIEĆ


Będąc cudzoziemcem i do tego niemuzułmaninem w Jemenie trzeba zawsze pamiętać, że w kraju tym obowiązuje prawo, które powstało na bazie szariatu, objawione przez Boga i obejmujące wszystkie dziedziny życia, bez podziału na część świecką i duchową. Nie jest ono aż tak rygorystyczne jak w Afganistanie za czasów talibów, jednak dla nieobeznanych z islamem może to stwarzać spore problemy w zrozumieniu miejscowej kultury i zwyczajów, a co za tym idzie w odpowiednim, nieurażającym miejscowych zachowywaniu się. Tym bardziej jest to istotne gdyż dotyczy sfery religijnej w kraju pod tym względem niebędącym liderem tolerancyjnych rozwiązań.

Jadąc do kraju muzułmańskiego z założeniem, że nie będziemy spędzać czasu tylko w enklawie hotelowej dobrze by było poznać, chociaż podstawy dotyczące miejscowej religii, która ma znacznie większy wpływ na życie ludności niż chrześcijaństwo u nas. Wynika to głównie z faktu, że jemeńscy muzułmanie są zdecydowanie bardziej praktykującymi wyznawcami swojej wiary od nas. Oczywiście jak wszędzie na świecie teoria teorią a życie życiem. I mimo często szczytnych i szlachetnych założeń islamu, zachowanie wiernych jest bardzo od nich odmienne. Co skutkuje między innymi krążącymi w naszej kulturze stereotypami. Pomimo tego warto zapoznać się choćby pobieżnie z podstawami tej wiary, co pozwoli nam lepiej poznać i zrozumieć miejscowych szczególnie, że nasza wiedza na ten temat przeważnie jest wypaczona przez selektywne doniesienia medialne będące często jedynymi źródłami informacji (a media przecież żyją z sensacji, a nie z informacji o monotonnej codzienności).


Twórcą islamu był urodzony w 570 bądź 571 r.n.e. jako pogrobowiec, czyli po śmierci ojca Mahomet (Muhammad ibn abd Allah ibn al-Muttalib) uznawany przez muzułmanów za proroka. Pochodził on z plemienia Kurajszytów (po arabsku kurajsz oznacza małego rekina), z rodu Haszymitów zajmującego się handlem karawanowym m.in. z Syrią i Jemenem oraz opieką nad sanktuarium pogańskim, jakim już od II w.n.e wg Ptolemeusza była al-Kaba (dla przypomnienia aktualnie najświętsze miejsce dla muzułmanów). Także dziadek i ojciec przyszłego Proroka zajmowali się bezpośrednio opieką nad tym miejscem kultu, którego najwyższe bóstwo także nosiło imię Allah, co po arabsku znaczy bóg. Al-Kaba nie wyróżniała się żadną finezją architektoniczną, była bardzo prostą budowlą, której ściany były pokryte wiersze oraz malowidła, o zróżnicowanej tematyce, m.in. znajdowały się tam wizerunki Abrahama, Jezusa i Matki Boskiej. Gdy Mahomet przejął władzę w Mekce kazał usunąć i zamalować wszelkie oznaki starych kultów, ale pozostawił wizerunki te nawiązujące do chrześcijaństwa i judaizmu, symbolicznie akceptując je jako korzenie islamu.

Dzięki majątkowi żony Chadidży bint Khuwailid Mahomet zyskał wysoką pozycję społeczną. Dysponował też dużą ilością wolnego czasu, co pozwalało mu na długie medytacje na górze Hira - cały miesiąc każdego roku. W 610 r. n.e. został on we śnie nawiedzony przez archanioła Gabriela. Sytuacja ta powtarzała się wielokrotnie. W trakcie tych nawiedzeń Mahometowi była przekazywana treść Koranu. Pierwszymi, których nakłonił do swojej nowej wiary byli członkowie rodziny. Z czasem zaczął głosić nową religię publicznie, co wzbudziło sprzeciw politeistycznych mieszkańców Mekki i zmusiło Mahometa wraz z najbliższymi do migracji do miasta Jasirb, które było dużo bardziej tolerancyjne dla monoteistycznych religii, ponieważ od lat mieszkali w nim Żydzi, a także nieliczni chrześcijanie. Pretekstem do wyboru kierunku migracji było zaproszenie Mahometa w roli arbitra przez skłócone jasirbskie plemiona arabskie i żydowskie. Migracja ta miała miejsce w 622 r.n.e (odkąd liczona jest era muzułmańska), a miasto Jasirb z czasem zostało przemianowane na Medyne co znaczy po arabsku "miasto proroka" - Madinat an-Nabi. W Medynie Mahomet założył pierwszą wspólnotę początkowo składającą się z muzułmanów, arabów różnych starych wyznań, a także miejscowych chrześcijan i Żydów. Wspólnota szybko się rozwijała, z czasem przekształcając się w gminę muzułmańską, w której priorytetem stała się zwierzchność muzułmańskiego Allaha. Środki na swoją działalność początkowo zdobywała grabiąc karawany i oazy żydowskie, a z czasem podbijając kolejne ziemie. W pierwszej fazie swojej działalności Mahomet aspirował do roli proroka Żydów, jednak ci w większości przypadków nie chcieli go uznać. Z czasem zaczęło to owocować coraz większymi antagonizmami pomiędzy nowo powstałą a starą religią. Konflikt pogłębiał się tym bardziej, że Żydzi nie chcieli przejść na islam. Skutkiem tych pierwszych starć były m.in. zmiana głównego ośrodka wiary muzułmanów z Jerozolimy na Mekkę, a co za tym idzie także kierunku codziennych modłów, oraz ich ilości z trzech do pięciu dziennie. Mahomet zmarł u szczytu kariery religijno-politycznej w roku 632 n.e. nie pozostawiając wyraźnych wytycznych odnośnie wyboru swojego następcy. Jego losy szczegółowo opisane są w Hadisach, które z biegiem lat stały się jednymi z ważniejszych wytycznych islamskiego prawa. Po śmierci proroka część wiernych wybrała na przywódcę pierwszego kalifa Abu Bakra, jedynego z pierwszych kalifów tzw. sprawiedliwych, który zmarł śmiercią naturalną. Dla niektórych wiernych śmierć Mahometa oznaczała koniec islamu, jednak zwolennicy tej teorii byli skutecznie zwalczani przez kalifa. W roku 656 kolejnym, czwartym i ostatnim z tzw. kalifów sprawiedliwych zostaje Ali ibn Talib, brat stryjeczny i zięć Mahometa, mąż jedynej córki Proroka Fatimy. Po jego śmierci następuje rozłam. Szyici popierają gałąź wywodzącą się od Alego (zwolennicy sukcesji opartej na więzach krwi - rodzaj "dynastii"), natomiast sunnici od Abu (zwolennicy sukcejsii opartej na wyborach większości członków gminy muzułmańskiej - rodzaj "demokratycznych wyborów").


Ciekwaostka

Praktycznie brak jest w pełni wiarygodnych historycznych źródeł dotyczących życia Mahometa, scczególnie jego przed islamskich losów. Wszelkie informacje są autorstwa wierzących muzułmanów, przez co należy zakładać ich stronniczość, brak obiektywnego krytycyzmu i świadome pomijanie niektórych faktów. Z tych też powodów w materiałach źródłowych pojawiają się czasami mniej lub bardziej sensacyjne informacje takie jak choćby wczesne kontakty z wiarą chrześcijańską oraz jej wpływ na Proroka. Ale i tak są to bardziej wiarygodne informacje od tych jakie krążyły w świecie chrześcijańskim o Mahomecie w pierwszych stuleciach istnienia islamu. Głoszono np., że Mahomet był byłym biskupem chrześcijańskim, który nie mogąc zostać papieżem założył własną sektę. Wróćmy jednak do bardziej wiarygodnych źródeł.

Według niektórych z nich Mahomet na długo zanim poczuł powołanie miał kontakty z chrześcijanami proweniencji asyryjskiej. Poznawał nauki tej religii, przeważnie jednak w wypaczonej, apokryficznej odmianie. Już w dzieciństwie w trakcie swoich karawanowych podróży miał sposobność spotkania m.in. asyryjskiego mnicha Sergiusza Bahira z Busry (utożsamianego ze św. Sergiuszem), który według podań żyjącego na przełomie VIII i IX w. historyka Zibna Hiszama przepowiedział jego proroczą misję. Później miał sposobność wysłuchania kazań biskupa Qajs ibn Saida jak też poznać poglądy Waraka ibn Naufala, kuzyna swej żony, będącego tłumaczem Ewangelii z syryjskiego na arabski. Z tych właśnie źródeł prawdopodobnie zaczerpnął on wiedzę o Starym i Nowym Testamencie. Po swoich pierwszych objawieniach Mahomet początkowo był wystraszony i zaniepokojony. Obawiał się wręcz, że jest opętany. Pierwszą powierniczką jego mistycznych doznań została żona, która zaprowadziła swego męża na teologiczne konsultacje do swojego bratanka Waraka. Ten zauważył analogie między nawiedzeniami Mahometa a objawieniami jakie miał Mojżesz, ale jednocześnie przepowiedział prześladowania przyszłego Proroka przez rodzimych Mekkańczyków. Spostrzeżenie to miało przyczynić się do przekonania Mahometa, że prawdopodobnie jest on kolejnym prorokiem i tak to zaczęła się jego misja.

Mimo, że Chadidża była o 15 lat starsza od Mahometa, to małżeństwo ich uchodziło za udane i wręcz przykładne. Niektóre, niezbyt wiarygodne źródła sugerują, że stan taki był skutkiem chrześcijańskiego wyznania żony i dokonanego w tejże wierze obrządku ślubnego (oczywiście wg zasad i reguł obowiązujących w asyryjskiej jego formie, które w znacznym stopniu odbiegały od znanych nam dzisiaj). Teoretycznie tłumaczyć to może fakt, że dopiero po jej śmierci prorok zainteresował się poligamią. Na tyle skutecznie, że miał w sumie około 13 żon w ostatnich kilkunastu latach swojego życia (pierwszą Saudah bint Zamę, byłą żonę muzułmanina, który w Abisynii przeszedł na chrześcijaństwo poślubił już kilka dni po śmierci Chadidży szukając opieki dla swoich córek) w tym dwie Żydówki. Małżeństwa te miały także, a może przede wszystkim wyższe cele niż spełnianie osobistych potrzeb Proroka – łączyły zwaśnione plemiona i różne klasy społeczne. Poza żonami Prorok posiadał także konkubiny, w tym chrześcijankę Marię Koptyjkę. Mahomet nie doczekał się męskiego potomka, jednak adoptował dwóch chłopców, w tym swojego wyzwoleńca Zajda, pochodzącego ze schrystianizowanego plemienia Kalb. Jego jedynym dzieckiem, które dożyło pełnoletności była córka z pierwszą żoną, Fatima.

Nie ulega jednak wątpliwości, że Mahomet brał udział w dyspucie religijnej z przybyłą specjalnie w tym celu z jemeńskiego Nadżranu delegacją z biskupem na czele. Jednak ostatecznie na sam islam i zawartość Koranu zdecydowanie większy wpływ miał judaizm niż wiara chrześcijańska.

Ciekawostka

Według muzułmańskiej tradycji część tekstu Koranu została podstępnie przekazana Mahometowi przez szatana, który usiłował odwieść go od jedno bóstwa. Prorok zorientowawszy się o ich pochodzeniu, szybko je usunął. Usunięte fragmenty Koranu noszą miano "szatańskich wersetów". Inne źródła podają, że wersety te zostały dodane do Koranu już po śmierci Mahometa. Jak do tej pory nie udało się tego z całą pewnością ani potwierdzić ani zaprzeczyć. Kontrowersyjne fragmenty stały się częściową inspiracją do powstałej pod koniec lat 80-tych XX w. książki "Szatańskie wersety" Salmana Rushdiego. Książka ta rozsierdziła na tyle bardzo fundamentalistów islamskich, że w 1989 roku zgodnie z orzeczeniem fatwy wydanej przez przywódcę religijnego Iranu Ajatollaha Ruhollah'a Chomeiniego na wszystkich związanych z publikacją tego obrazoburczego utworu został wydany wyrok śmierci. Skutkiem tego wyroku tłumacz japońskiego wydania został zamordowany, włoski wydawca raniony nożem, w siedzibach kilku wydawnictw podłożono bomby, a polskie wydanie ukazało się bez informacji dot. wydawcy i tłumacza.

Islam wywodzi się z tych samych korzeni, co judaizm i chrześcijaństwo. Opiera się poza Koranem i hadisami (mniej więcej odpowiednik naszych ewangelii Nowego Testamentu, bądź przekazów "tradycji" - wszystkie hadisy tworzą tzw. sunnę) na tych samych Księgach, tj. Torze, Starym Testamencie i Ewangeliach, z tą różnicą, że niektóre informacje w nich zawarte według muzułmańskich teologów zostały zniekształcone i wypaczone. Według Koranu te zniekształcenia i wypaczenia bożych słów, są dziełem chrześcijan i Żydów i świadczą o zerwaniu przez nich przymierza z Bogiem. Islam (co znaczy po arabsku "poddanie się Bogu") jest religią głoszącą całkowite i bezdyskusyjne posłuszeństwo Bogu, którego sługą jest człowiek. Stąd tak duże przywiązanie do dosłownego interpretowania słów Koranu, jako skończonej, dogmatycznej Księgi, będącej przekazem słów Boga. Koran można interpretować ale zawarte w nim treści są niepodważalne. Pomimo, że Koran funkcjonował tylko w przekazach ustnych do czasu, kiedy został spisany wiele lat po śmierci Mahometa (644-650 r. n.e.), muzułmanie wierzą, że zawiera on bardzo dokładny przekaz objawiony przez Boga prorokowi. Zaznaczyć jednak należy, że jego ostateczna, najbardziej rozpowszechniona forma, treść i objętość nie od razu dla wszystkich "skrybów" i stronnictw muzułmańskich była oczywista. Natomiast sam fakt spisania ustnych przekazów wynikał między innymi z chęci podniesienia prestiżu nowej religii, jako kolejnej posiadającej swoją własną świętą Księgę, podobnie jak judaizm i chrześcijaństwo. W świecie islamskim tylko Koran spisany w tzw. klasycznym języku arabskim jest wiarygodny i prawdziwy, ponieważ w takim został objawiony. Dopuszczalne są przekłady na inne języki, ale tylko, jako materiał pomocniczy i nie mają żadnej wartości teologicznej. Z biegiem lat język Koranu przekształcił się w literacki-arabski, który w świecie arabskim pełni rolę języka oficjalnego. Wbrew potocznym opiniom różni się on tak znacznie od lokalnych dialektów, że nawet rodowici Arabowie muszą się go uczyć jak my języka obcego. Wśród muzułmanów osoby, które znają na pamięć cały tekst cieszą się bardzo dużym szacunkiem i noszą tytuł hafiz.


Podobnie jak w chrześcijaństwie, także i w islamie obowiązują podstawy oparte na dogmatach i filarach wiary. Podstawowe dogmaty, w które musi wierzyć każdy muzułmanin to:

- wiara w jednego Boga.

Bezwzględne i bezdyskusyjne wykonywanie jego rozkazów. Bóg jest istotą wyższą nieposiadającą żadnych określonych cech fizycznych. Muzułmanie używają 99 imion na jego nazwanie i podkreślenie jego cech, nie licząc samego słowa Bóg (Allah). Według interpretacji części muzułmańskich uczonych-teologów, chrześcijanie są politeistami, ponieważ wierzą w Trójcę Świętą, a nie jednego Boga.

- wiara w istnienie aniołów.

Aniołowie to bezcielesne istoty stworzone przez Boga ze światła. Są jednymi z trzech form istot rozumnych obok ludzi i dżinów. Aniołowie pełnią różne funkcje zarówno w niebie jak i na ziemi, poczynając od strzeżenia wejścia do nieba, a na strzeżeniu porządku na ziemi kończąc. Istnieją też upadłe anioły, które w jakiś sposób sprzeciwiły się woli Boga. Są to odpowiedniki naszego szatana. Szatany zamieszkują miejsca uznawane przez islam za nieczyste takie jak śmietniki, cmentarze czy łaźnie. Przed ich działaniem chronić ma kogut.

Po dziś dzień Jemeńczycy wierzą w istnienie złych i dobrych dżinów (duchów, demonów), które mogą ingerować we wszystkie sfery życia. Wierzenia te pochodzą jeszcze z czasów przed islamskich. Dżiny są rozumne i niewidzialne, ale mogą przyjmować dowolną postać (człowieka, zwierzęcia, przedmiotu...). Zostały stworzone z ognia bez dymu. Wiara w dżiny była wśród Arabów tak silna, że zostały one również zaadoptowane do islamu. Bywa, że do grona złych dżinów zaliczany jest szatan.

- wiara w słowa świętych ksiąg - Tory, Ewangelii i oczywiście Koranu.

- wiara w boskich wysłanników i proroków poczynając od Adama a na Mahomecie kończąc.

Dla przypomnienia chrześcijański Jezus (po arabsku Isa) jest uznawany przez muzułmanów, jako prorok, ale nie jako Syn Boży.

- wiara w nadejście Sądu Ostatecznego oraz raj i piekło.

Poza wymienionymi dogmatami islam narzuca swoim wyznawcom pewne obowiązki zwane filarami wiary. Należą do nich:

- Szahada tj. wyznawanie wiary w jednego Boga

Jest to formuła "Nie ma innego bóstwa prócz Boga, a Mahomet jest Jego prorokiem/wysłannikiem", którą wypowiada się chcąc zostać muzułmaninem, oraz przy wielu innych okazjach np. w trakcie codziennych modłów czy jako pierwsze słowa szeptane do ucha nowo narodzonemu dziecku czy też jako ostatnie zmarłemu. Szahada w formie napisu jest też oficjalnym symbolem islamu, choć w praktyce w świadomości społecznej rolę tę pełni gwiazda nad leżącym półksiężycem, będąca niegdyś znakiem kalifatu, a wywodząca się prawdopodobnie z przed islamskich wierzeń w bóstwa Księżyca, Słońca i Wenus. Szahadą jest też napis na opaskach muzułmańskich bojowników niestety także i terrorystów, których możemy zobaczyć czasami w przekazach medialnych.

- Salat, czyli modlitwa

Mimo, że Koran nakazuje 3 modlitwy dziennie, muzułmanie przeważnie odmawiają ich 5. Według podań różnica ta wynikła z chęci jeszcze większego odróżnienia się w tej kwestii od Żydów, z którymi od samego początku muzułmanie mieli pewne problemy (nie wszystkie plemiona żydowskie chciały przejść na nową wiarę i uznać Proroka spoza Narodu Wybranego). Modlitwy odmawia się o określonych porach, które są zmienne, w czystym miejscu, bez obuwia i z twarzą zwróconą w kierunku Mekki (w początkach islamu modlono się w kierunku Jerozolimy). Oczywiście obowiązują też ścisłe zasady dotyczące ich formułowania. Modlitwa powinna być poprzedzona ablucją, jeśli wcześniej się spało, dotknęło osoby odmiennej płci niebędącej małżonkiem, załatwiało potrzeby fizjologiczne, dotykało intymnych części ciała bądź utraciło przytomność. W meczetach są specjalnie do tego celu przystosowane zbiorniki abblucyjne bądź łazienki. Rytualne obmycie musi odbyć się w ściśle określony sposób, a w przypadku braku dostępu do wody można zastąpić ją piaskiem bądź drobnymi kamykami.

- Saum, czyli post

Muzułmanie mają jeden długi post tzw. ramadan. Jest on symbolem oczyszczenia religijnego.

Ramadan może być problemem dla niemuzułmanów odwiedzających ten kraj w trakcie tego miesięcznego postu, ustanowionego, jako pamiątka dziewiątego miesiąca według kalendarza muzułmańskiego, w którym to Mahomet miał otrzymać pierwsze objawienia Koranu (Archanioł Gabriel ukazał się Mahometowi). W tym czasie wierni od świtu do zmierzchu muszą unikać "mfirat" czyli nie mogą m.in. przyjmować żadnych pokarmów, płynów, palić tytoniu, dodatkowo nie mogą uprawiać seksu. Z przestrzegania postu zwolnione są osoby w trakcie podróży, dzieci, osoby starsze, kobiety ciężarne, karmiące i w trakcie okresu oraz chorzy. Jednak osoby te powinny "odrobić" zaległy post w innym terminie, przy czym osoby starsze i dzieci zwolnione są z tego obowiązku. W trakcie ramadanu muzułmanie spożywają zwykle dwa posiłki "suhur" przed świtem i "iftar" po zachodzie słońca. Niejednokrotnie posiłki te przekształcają się w długie biesiadowanie w trakcie, którego z nawiązką nadrabiają kilkunastogodzinną wstrzemięźliwość. W niektórych krajach muzułmańskich konsumpcja w tym miesiącu wzrasta nawet o połowę, ludność masowo przybiera na wadze, a cukiernicy odnotowują największe obroty. W bardziej konserwatywnych miastach jest to właściwie jedyny czas, kiedy występuje tzw. życie nocne.

Turyści nie są obowiązani do przestrzegania zasad ramadanu, jednak niedyskretne jedzenie, picie czy palenie w miejscach publicznych jest bardzo źle widziane, a w rejonach bardzo konserwatywnych nawet dużo bardziej niż niewskazane, choć niezabronione oficjalnie. Załatwienie czegokolwiek i przemieszczanie się jest bardzo utrudnione. Wiele państwowych instytucji oraz prywatnych przedsiębiorstw ma skrócony czas pracy, a obsługa w hotelach i restauracjach często jest ślamazarna i gburowata (szczególnie, gdy są to palacze).

Natomiast dla muzułmanów nieprzestrzeganie zasad ramadanu może skończyć się nawet publiczną chłostą, która według założeń ma być karą symboliczną, mającą tylko przypomnieć grzesznikowi o jego powinnościach i nie powinna zostawiać trwałych śladów na ciele ani powodować zbyt dużego bólu (ale to tylko teoria).


Bezpośrednio po ramadanie muzułmanie świętują Id al-Fitr, czyli Święto Przerwania Postu (odpowiednik święta dziękczynienia), w gronie rodzinnym. Jest to czas radości, prezentów i rodzinnych spotkań – mniej więcej jak u nas Boże Narodzenie. Świętowanie to może przeciągnąć się nawet do kilku dni. W okresie tym mogą być spore trudności ze znalezieniem miejsca w hotelu, ponieważ muzułmanie odwiedzają się wtedy całymi, bardzo licznymi rodzinami.


- Zakat, czyli jałmużna

Według islamu ludzie biedni mają prawo do części majątku ludzi zamożnych. Zamożni natomiast muszą dzielić się nadmiarem posiadanych dóbr. Istnieje nawet specjalny podatek wynoszący 2,5% i naliczany od kwoty przekraczającej określony próg zamożności. Pieniądze lub towary uzyskane w ten sposób przekazywane są biedocie i potrzebującym.


- Hadżdż czyli pielgrzymka do Mekki

Pielgrzymkę do Mekki każdy muzułmanin powinien odbyć przynajmniej raz w życiu. Odbywa się ona w określonym czasie i wymagane jest spełnienie wielu ściśle określonych warunków dotyczących zarówno przygotowań do niej, samego jej przebiegu jak i oczywiście dokonania odpowiednich rytuałów już na miejscu w Mekkce. Na pielgrzymkę można wysłać kogoś w zastępstwie, jeśli samemu nie jest się w stanie jej odbyć. Osoba, która ją odbyła cieszy się w swoim otoczeniu poważaniem i otrzymuje tytuł hadżdżi. Z pielgrzymką związane jest też najważniejsze „Wielkie Święto" – "Święto Ofiar” al-Id al-Kabir (Id al-Adha) ustanowione dla upamiętnienia ofiary złożonej przez Abrahama. Spożywa się wtedy specjalnie na tą okazję tuczonego barana, którego zabija się w sposób rytualny (czasem może być to np. wielbłąd bądź krowa), obdarowuje się prezentami i wznosi modły. Święto to trwa kilka dni, w czasie, których mogą występować problemy w zwiedzaniu kraju i załatwieniu niektórych rzeczy. Na pielgrzymkę można też udać się w innym terminie, wtedy nazywa się ona mniejszą pielgrzymką - umrą, a osoba, która ją odbyła nosi tytuł mutamira.


Z islamem bardzo często kojarzone jest popularne ostatnimi czasy słowo dżihad, jako synonim "świętej wojny". Jest to nie do końca prawdą. W najczęściej rozpowszechnianym przez media znaczeniu, czyli jako bezwzględna walka wszystkich muzułmanów, będąca wręcz szóstym filarem islamu dżihad jest interpretowany przez szkołę charydżycką (o niewielkim zasięgu). Zdecydowanie bardziej popularne w świecie islamu są interpretacje dużo łagodniejsze. Dżihad po arabsku oznacza "dokonywanie starań, podejmowanie wysiłku" i określa w islamie wszelkie działania mające na celu zbliżenie do Boga i wykorzenienie zła. A ponieważ całe życie muzułmanów jest podległe woli Boga, więc coś w rodzaju "świętej" wojny nie ma prawa bytu, gdyż każde, nawet najprostsze czynności mają służyć Bogu. Nie ma więc potrzeby wyodrębniania np. samej wojny, jako bardziej "świętej". Są dwa rodzaje dżihadu: dżihad większy i dżihad mniejszy. Większy, a zarazem ważniejszy i trudniejszy w realizacji polega na zwalczaniu swoich własnych, wewnętrznych słabości i dążenie do życia w zgodzie z prawami islamu w swoim najbliższym otoczeniu. Dżihad mniejszy oznacza fizyczną, zbrojną obronę samego siebie jak i muzułmańskiego stylu życia. Jednak zawsze musi być to walka w samoobronie. Reguły prowadzenia tej walki zostały już ściśle określone we wczesnych latach islamu i były chyba bardziej szlachetne niż aktualna Konwencja Genewska, co w swoim czasie było niespotykane w skali światowej. Jednak na ile były one wprowadzane w życie to już inna sprawa. Fakty są wszakże takie, że w średniowieczu kraje islamskie (a dokładniej arabskie) wykazywały się stosunkowo dużo większą jak na owe czasy, tolerancją religijną dla Ludów Księgi ("Ahl al-Kitab") niż kraje Europy Zachodniej dla niechrześcijan. Niestety z biegiem lat sytuacja się odwróciła. Teraz muzułmanie domagają się budowy meczetów we wszystkich europejskich państwach, podczas gdy np. w Arabii Saudyjskiej już noszenie krzyżyka na szyi może wiązać się z poważnymi konsekwencjami, a co dopiero myśl o wybudowaniu kościoła. Są oczywiście państwa muzułmańskie, w których arabscy chrześcijanie i Żydzi koegzystują z wyznawcami islamu i mają swoje świątynie. Jednak obiekty te pochodzą przeważnie z dawnych czasów, a pozwolenia na budowy następnych są bardzo niechętnie udzielane.

Ciekawostka

Wbrew temu co by się nam mogło wydawać, według międzynarodowych organizacji takich jak np. Open Doors najbardziej i najokrutniej prześladowaną grupą wyznaniową na świecie są obecnie chrześcijanie – i to w aż 75 krajach świata! Są dyskryminowani przez władze i społeczności lokalne. Bywają wtrącani do więzień i mordowani. Ostatnimi czasy zdarzają się zamachy bombowe (Egipt) czy wręcz rzezie w świątyniach (Irak). Problem oczywiście nie dotyczy tylko krajów muzułmańskich. Niestety Jemen pomimo, że można w nim znaleźć kaplice katolickie i był niedawno odnowiony kościół (w Adenie) także jest zaliczany do tego niechlubnego z naszego punktu widzenia grona. Sytuacja naświetlona przez Open Doors jest trochę niejasna, jeśli weźmie się pod uwagę, że w Jemenie praktycznie nie występują jemeńscy chrześcijanie. Kościoły, który istnieją służyły niegdyś cudzoziemcom, podobnie jak funkcjonujące dzisiaj kaplice (np. liczba parafian w Adenie to ok. 30 osób). Oczywiście nie ma mowy o swobodnym, a nawet pozornym nawracaniu miejscowych na chrześcijaństwo. Takie zachowania zwykle kończą się brutalną rekcją ekstremistów. Natomiast chrześcijańscy turyści nie muszą się obawiać jakichś nadzwyczajnych problemów, poza zakazem wstępu do niektórych świętych dla muzułmanów miejsc, byleby zbytnio nie afiszowali swojej odmienności religijnej. Jemeńczycy wykazują jednak pewną tolerancję dla przyjezdnych w tych kwestiach. Poza tym wiedza przeciętnego Jemeńczyka na temat jakichkolwiek obcych religii jest przeważnie znikoma i opiera się raczej na stereotypach.

Ogólnie jednak sprawa jest o tyle irytująca, że muzułmanie (nie koniecznie jemeńscy) w krajach zachodnich domagają się i korzystają z przywilejów jakie przysługują mniejszościom narodowym i wyznaniowym podczas gdy w swoich ojczyznach aktualnie wykazują bardzo małą tolerancję, a często wręcz daleko posuniętą dyskryminację.

W islamie, jak każdej religii obowiązują pewne tabu - czynności niedozwolone. Muzułmanie nie mogą pić alkoholu ani używać odurzających środków, ponieważ mogłoby to czynić ich bardziej podatnymi na zgrzeszenie.

Mahomet zabronił picia alkoholu (podobnie jak korzystania z innych odurzających używek). I co z tego? U nas zabroniona jest marihuana. I tu i tu to, co zakazane zawsze bardziej pociąga. Jak ktoś bardzo chce to znajdzie i w Jemenie jakąś lokalną melinkę, gdzie sprzedawany jest alkohol i często inne używki. Oficjalnie można kupić alkohol tylko w najdroższych hotelach i to po bardzo wygórowanych cenach (nawet jak na nasze realia).

Nie mogą jeść wieprzowiny w żadnej postaci. Zakaz ten podobnie jak w judaizmie wywodzi swoje korzenie z troski o zdrowie – ponieważ w gorącym klimacie ponoć mięso tych zwierząt szybciej ulega rozkładowi i łatwiej przenikają z niego pasożyty, co zwiększało prawdopodobieństwo zatrucia. Inne zwierzęta, aby mogły być spożywane muszą być zabite w sposób rytualny. Tu jednak wyjątkiem są sytuacje ratujące życie. Zabroniony jest też hazard i lichwa, jako metody powiększania majątku bez nakładu pracy i kosztem innych. Nawet banki w krajach muzułmańskich nie udzielają kredytów na procent – robią to w bardziej zawoalowany sposób. Ich funkcjonowanie opiera się na partnerstwie w danych inwestycjach, w których partycypują zarówno w stratach jak i zyskach. Na mocy fatwy w arabskim świecie bankowości teoretycznie nie istnieją karty kredytowe, choć dopuszczalne i używane są karty niearabskich banków. Oczywiście wyznawcy Allaha nie mogą oddawać czci (boskiej) jakimkolwiek innym bóstwom, ludziom i przedmiotom. Homoseksualizm jest traktowany jak niegdyś u nas, jako czyn sprzeczny naturze i wynikający z wpływów nieodpowiedniego środowiska oraz wychowania. Jednak według Claudie Fayein, etnologa, etnografa (a może etnlożki i etnografki - teraz chyba bardziej poprawne są takie odmiany), lekarki i pisarki (także współtwórczyni Muzeum Narodowego w Sanie), jest wręcz przeciwnie i dodatkowo zahacza to jeszcze o pedofilię. Młodzi kilkunastoletni chłopcy bywają powszechnie mniej lub bardziej molestowani przez starszych mężczyzn. W późniejszym wieku skłonności te mogą wynikać ze wzajemnego zrozumienia, jakim mogą wykazać się mężczyźni, podczas gdy ich kontakt z kobietami często ogranicza się do nocnych wizyt (szczególnie dotyczy to zamożniejszych, tradycyjnych rodzin). Trochę to przypomina sytuację, jaka panowała w starożytnej Grecji z tą różnicą, że udowodniony homoseksualizm w czystej postaci w Jemenie jest surowo zabroniony i bywa karany śmiercią! Natomiast według Rafała Gan Gancewicza, polskiego doradcy wojskowego i najemnika, który spędził w tym kraju ponad dwa lata, skłonności do delikatnych homoseksualnych zachowań Beduinów wynikają z wielowiekowej tradycji i stylu życia, kiedy to mężczyźni niejednokrotnie brali udział w wielomiesięcznych, a czasem i wieloletnich podróżach karawanowych, z dala od swoich kobiet, w trakcie, których mogli sobie nawzajem świadczyć pewne usługi zaspokajające elementarne potrzeby (m.in. seksualne). Spostrzeżenia te mogą być jednak błędne i mylące, ze względu na drobne różnice w definiowaniu zachowań homoseksualnych w zachodniej i arabskiej kulturze. Okazywanie sobie uczuć, nawet z całowaniem w usta, siadaniem sobie na kolanach przez osoby tej samej płci (w tym przypadku mężczyzn) w kręgu arabskim nie jest niczym nadzwyczajnym tak jak u nas pocałunek powitalny np. z ciocią, natomiast przez przyjezdnych Europejczyków może być nadinterpretowany.

W przypadku kobiet podobne skłonności zaspokajają one w zaciszach swoich haremów i łaźni, a przyłapane na tym przez mężów bywają tylko symbolicznie karane.


Wyznawcy islamu mają całkowity zakaz posiadania jakichkolwiek wizerunków "istot posiadających duszę”, czyli zwierząt i ludzi umieszczonych szczególnie w kontekście religijnym. Co bardziej ortodoksyjni interpretatorzy Koranu uważają nawet, że dotyczy to wszelkich przedstawień kojarzących się z istotami, bez względu na sytuację i w związku z tym muzułmanie nie mogą wieszać obrazów z takimi wizerunkami, trzymać zdjęć pamiątkowych w albumach czy nawet nosić ubrań z np. logiem w kształcie krokodyla. W kupowanych czasopismach powinni jak najszybciej zamazywać głowy i twarze, a na np. ubrankach dziecięcych, które często ozdabiane są różnymi postaciami powinni pozasłaniać je odpowiednimi łatkami (lub odpruć). Jedyne dopuszczalne wyjątki to zdjęcia/obrazy wykonane z konieczności, czyli np. w dokumentach tożsamości czy na listach gończych. Tak głoszą obowiązujące fatwy. Rzeczywistość jest jednak taka, że muzułmanie zwykle bez żadnych oporów, czasem nawet na własną prośbę pozują do zdjęć (nie dotyczy to kobiet), a w arabskich mediach prezentowane są fotografie oraz filmy z ludźmi jak i ze zwierzętami. Tak więc fatwy fatwami a życie życiem. Jednak w krajach gdzie obowiązuje prawo szariatu zrobienie kobiecie zdjęcia, pomijając już nawet zakazy dotyczące wizerunków, jest traktowane, jako naruszenie jej prywatności i może skutkować bardzo nieprzyjemną awanturą. Ten rygorystyczny zakaz dotyczący wizerunków był ściśle przestrzegany w ostatnich dziesięcioleciach chyba wyłącznie w Afganistanie za panowania Talibów, ale już nie przez nich samych. Jednak w dawniejszych wiekach to właśnie dzięki temu zakazowi rozwinęła się tak podziwiana dzisiaj arabska ornamentyka.


HIGIENA W ISLAMIE


Islam obejmuje wszystkie dziedziny życia i określa ściśle wskazówki, których należy przestrzegać nawet w najdrobniejszych sprawach. Religia ta całkiem spory nacisk kładzie na higienę, co mogłoby wydawać się dziwne, patrząc na umorusane dzieciaki czy też muzułmańskich chłopów. Jednak religijny muzułmanin, przestrzegający "koranowo-hadisowych" zasad higieny powinien być znacznie czystszy od przeciętnego Europejczyka (co do początków XX w. było bezspornym faktem). Religia nakazuje im myć zęby, płukać usta, płukać nozdrza, myć dłonie, przycinać wąsy tak żeby nie nachodziły na usta, nosić brodę (no to akurat z higieną ma niewiele wspólnego), obcinać paznokcie, podmywać się po załatwieniu naturalnej potrzeby fizjologicznej (a nie tak jak u nas "rozmazywać" papierem), usuwać owłosienie łonowe i pod pachami. Usuwanie włosów pod pachami i w okolicach intymnych zalecane jest ze względów higienicznych, pomagających uniknąć wielu chorób tak łatwo rozprzestrzeniających się w gorącym klimacie, (jako pozbycie się potencjalnych miejsc gromadzących wydzieliny/nieczystości). Islam zaleca wykonywanie tych zabiegów nie rzadziej, niż co 40 dni. Natomiast usuwanie włosów z pozostałych części ciała służy tylko podkreśleniu urody, oczywiście przeważnie kobiet. U muzułmanek jedyne pożądane owłosienie to bujne, długie włosy na głowie i brwi, których nie wolno depilować, skubać itd. Przez wieki muzułmanki wykształciły różne metody depilacji zanim świat Zachodu też dostrzegł w tym zalety. Obowiązuje też tradycja, że muzułmańska panna młoda musi usunąć przed ślubem calutkie owłosienie poza głową i brwiami. Najczęściej stosowanym sposobem jest usuwanie zbędnych włosków za pomocą tzw. pasty cukrowej (halawy) , którą przyrządza się ze skarmelizowanego cukru (bądź miodu) i soku z cytryny odpowiednio zagęszczonych i podgrzewanych. Metoda ta od kilku lat zyskuje popularność także w polskich salonach piękności. Innym sposobem spotykanym częściej w salonach fryzjerskich jest usuwanie pojedynczych włosków za pomocą cienkiej nici. Sztuka ta wymaga dużej wprawy, gdyż ręce fryzjera muszą działać jak szybki depilator wyrywający pojedyncze włoski "złapane" pomiędzy dwie nitki.

W krajach arabskich bardzo dużą popularnością cieszą się łaźnie, które odwiedzają zarówno mężczyźni jak i kobiety – oczywiście osobno, w różnych godzinach bądź różnych dniach. Łaźnie oferują poza kąpielami i wysoką temperaturą różne inne zabiegi higieniczne w tym masaże. W łaźniach arabskich, w przeciwieństwie do europejskich bardzo rzadko występuje 100% nagość, a jeśli już to zwykle jest to w wykonaniu kogoś niezorientowanego, przyjezdnego.

Ciekawostka

W islamie wbrew pozorom nie występują świątynie w naszym rozumieniu tego słowa. Meczety, nie są miejscem przebywania Boga, są domami modlitwy, które na co dzień służą często świeckim celom takim jak spotkania czy nauka, a także dyskusje niekoniecznie o tematyce religijnej. Obowiązuje w nich rytualna czystość, co mają umożliwić odpowiednie baseny bądź studnie ablucyjne. Ich wygląd początkowo był bardzo skromny, dopiero podboje oraz dziedzictwo Jemenu nadały im bardziej wyrafinowany charakter, podobnie jak całej sztuce islamu. W czasach panowania kalifów Umajjadzkich pojawiły się charakterystyczne minarety. Zwyczaj nawoływania wiernych do modlitwy przez muezinów, został wprowadzony we wczesnych latach islamu o czym wspominają hadisy, i wynika z chęci wyróżnienia wyznawców Proroka spośród innych Ludów Księgi - chrześcijanie nawoływali się koładkami, a Żydzi używali do tego celu trąb. Początkowo z braku minaretów wzywano z dachów np. w Medynie z sąsiadującego z meczetem Proroka budynku, a w Mekkce z dachu al-Kaby.

Jedną z poważnych wad islamu, szczególnie jego obecnie najbardziej rozpowszechnionej odmiany czyli sunnizmu, i źródłem problemów wydaje się być fakt, że religia ta nie posiada jednej, zwierzchniej instancji, która nadrzędnie interpretowałaby określone przepisy, czyny czy sytuacje. Daje to szerokie pole do nadużyć i nadinterpretacji. Wystarczy, że odpowiednio nastawiona, nieobiektywna osoba, o uznanej wiedzy teologicznej wystawi w danej sprawie fatwę (rodzaj opinii prawnej) i już można w ten sposób uzyskać wytłumaczenie bądź poparcie w spornych kwestiach. Zdarza się niejednokrotnie, że teologowie mają różne zdania w tej samej sprawie i wybór interpretacji zależy wtedy od lokalnych preferencji. Trochę inaczej sprawa wygląda wśród szyitów, gdzie funkcję odpowiadającą nadrzędnemu duchownemu pełnią imamowie, jak to miało miejsce np. w Jemenie czy Iranie.

Ciekawostka

FATWA

Ponieważ w świecie muzułmańskim nie ma instytucji, która pełniłaby funkcję nadrzędną tak jak np. papież w katolicyzmie, w kwestiach budzących kontrowersje zarówno teologiczne jak i prawne wykorzystywana jest fatwa, będąca pisemną interpretacją konkretnych zdarzeń wystawioną przez wysokiego uczonego-teologa muzułmańskiego (w sunnizmie jest to mufti, a szyizmie mudżtahid). Fatwa w sunnizmie ma moc zalecenia natomiast w szyizmie ma moc prawną do czasu śmierci osoby, która ją sformułowała. Fatwa może dotyczyć wszystkich aspektów życia.


Moda muzułmańska, jak każda dziedzina życia wyznawców Allaha jest w dużej mierze oparta na wytycznych zawartych w Koranie i innych wczesno islamskich pismach. Jednak zarówno ich interpretacja ale także lokalne warunki klimatyczne, przyrodnicze i tym podobne wytworzyły przez setki lat odmienne w detalach style. Klasyką gatunku są oczywiście ubrania noszone w Arabii oraz Afryce północnej. Ciekawostką może być fakt, że często pod tradycyjnym, wręcz ortodoksyjnym strojem bądź w zaciszu, bezpiecznych ścian domów noszone niejednokrotnie bywają nawet bardzo kuse i seksowne kreacje, szczególnie przez płeć piękną. Zaś muzułmańscy mężczyźni jeśli ich na to stać, powszechnie łamią zakaz noszenia jedwabiu. No cóż, wszystkie nacje lubią wygodę i są choć trochę próżne. I tak jak wszędzie niektóre rzeczy wzbudzają pożądanie, zachwyt bądź zazdrość jednych, a odmienne uczucia u drugich. Dotyczy to między innymi ubrań i ozdób. Skupmy się jednak na tym co bardziej tradycyjne i widoczne dla oczu ogółu.

Hidżab (w Jemenie "hidzab"), często błędnie kojarzony wyłącznie z częścią ubioru zakrywającego w charakterystyczny sposób tylko włosy bądź twarz muzułmańskiej kobiety jest w rzeczywistości określeniem różnych części odzieży wyznawców Allaha występujących w różnych regionach świata. Odnosi się ogólnie do muzułmańskiego ubioru, który powinien być skromny i zasłaniać konkretne części ciała mogące wywoływać emocje u płci przeciwnej "awrah/aurah" (m.in. ramiona, nogi, włosy, obszar od pępka do kolan), a szczegóły garderoby wynikają z takich czynników jak klimat, tradycja, religijność, dostępność materiałów. Natomiast zasłanianie, izolacja tylko dotycząca kobiet, lecz nie tylko za pomocą odpowiedniej odzieży, ale także przez np. mury haremu nazywa się "purdah". W kilku krajach na świecie (w tym np. we Francji) noszenie hidżabu, jako nakrycia głowy jest zabronione, jako jawne, publiczne eksponowanie symboli religijnych. Przyczyną takiej sytuacji jest kojarzenie tradycyjnych strojów muzułmańskich (szczególnie kobiecych) z fundamentalistami islamskimi będącymi często synonimem terrorystów oraz obawa przed zbyt intensywną ekspansją kultury muzułmańskiej na terenach świeckiej bądź prochrześcijańskiej Europy. Nawet niektóre kraje muzułmańskie (np. Turcja i Tunezja) wprowadziły duże ograniczenia w publicznym stosowaniu bardziej ortodoksyjnych form tej części damskiej garderoby.

Podobnie jak w każdej kulturze, także w islamie istnieją dziesiątki rodzajów i nazw poszczególnych części garderoby, na których wymienienie i opis należałoby poświęcić osobną publikację. Poniżej podaję tylko niektóre, z częściej spotykanych lub bardziej spektakularnych.

ABAJA (rys.8) - rodzaj wierzchniego, długiego płaszcza / sukni, noszony zarówno przez kobiety jak i przez mężczyzn. Bywa luźna i lekko opinająca sylwetkę, bogato zdobiona haftami jak i skromna. W swojej ofercie abaje mają nawet międzynarodowi kreatorzy mody działający na rynkach Zatoki Perskiej.


AL AMIRA (rys.14) - damskie nakrycie głowy składające się z dwóch elementów: chusty oraz szalu-rękawa - może być wykonana z różnych materiałów i w różnym stopniu zdobiona.


BISZT - tradycyjna długa, luźna szata z długimi rękawami noszona przez mężczyzn (ale bywa też stosowana przez kobiety np. w Palestynie). Jest jakby połączeniem peleryny i płaszcza. W męskiej wersji noszony zwykle razem z saubem. Biszt jest przeważnie używany przy specjalnych okazjach i najczęściej występuje w odcieniach brązów, szarości i beży.


BALTO - czarny wierzchni rodzaj płaszcza noszony przez kobiety np. w Jemenie, stosowany w połączeniu z nakryciem głowy i twarzy.


BURKA AFGAŃSKA/PAKISTAŃSKA (rys.7) - szata skrywająca całą kobiecą postać. Na głowie znajduje się przeważnie rodzaj czapki zintegrowany z resztą szaty opadającej w dół ciała. Do kontaktu z otoczeniem służy mała krateczka wyszywana na wysokości oczu ew. dwa otwory. W przypadku gdy wyszywane elementy tworzą misterne wzory ubiór ten nazywa się czadri. Najczęściej spotykane są kolory czarne i błękitne. Pochodzenie tego typu burki jest prawdopodobnie tureckie i odnosi się do zabronionej w Turcji od lat 20-tych ubiegłego stulecia, podobnej szaty o nazwie "ruband"


BURKA Z REJONU ZATOKI PERSKIEJ I PÓŁWYSPU ARABSKIEGO (rys.10, 11) - jest to rodzaj masek o różnym stopniu zakrywania twarzy, od odsłaniających jedynie oczy po bardziej kojarzące się z maskami zapaśników amerykańskiego wrestlingu czy nawet kagańcami. Tak jak różne są ich kroje tak samo różne są materiały i formy ich zdobienia. Ta część garderoby, szczególnie o prostych krojach jest już rzadko spotykana, i zwykle u starszych kobiet. Ale bywają bardzo kokieteryjne, bogato zdobione nawet metalami i kamieniami szlachetnymi modele noszone przez bogate arabskie elegantki.


BUSZIJA, GATŁA - rodzaj welonu opadającego z górnej części czoła i zakrywającego całą twarz. Nie posiada żadnych otworów, natomiast jest wykonana z rzadkotkanego materiału, dlatego kobieta go nosząca widzi wszystko, co dzieje się na zewnątrz sama pozostając prawie nierozpoznawalną.


CZADOR (rys.6) - tradycyjny, czarny strój wierzchni irańskich muzułmanek. Jest to kawałek materiału w kształcie połówki koła, sięgający od czubka głowy przeważnie aż do kostek (sama twarz pozostaje odsłonięta), nieposiadający otworów na ręce ani zapięć. Przytrzymywany jest rękoma.


DUPATTA - duża kolorowa tkanina wykonana z lekkiego materiału, okrywająca głowę i ramiona noszona przez muzułmanki na terenie Indii, Pakistanu i Pendżabu (bywa używana przez hindusów).


DŻALLABIJJA, GALABIJA (rys.5) - długa męska szata, przypominająca koszulę nocną. Spotykana powszechnie w Egipcie oraz innych krajach basenu Morza Czerwonego. Z wyglądu bardzo podobna do abaji i saubu, od którego różni się tym, że jest luźniejsza i nie posiada kołnierzyka. Może występować w różnych kolorach i grubościach tkaniny w zależności od pory roku.


DŻILBAB - luźny damski płaszcz podobny do abaji noszony razem z nakryciem głowy kimar i nikabem.


FUTA - chusta/pas szerokości około metra i długości około kilku, którą okrywają się w pasie mężczyźni w Jemenie. Zastępuje spodnie i podtrzymywana jest szerokim, ozdobnym pasem, za który zatknięta jest dżambija.


HAIK (rys.4) - wykonany z białej bawełny rodzaj czadoru, także przytrzymywany jedynie rękoma. Dodatkowo zasłania twarz, tak, że jest widoczne tylko jedno oko lub stosowany jest w połączeniu z zasłoną twarzy typu nikab.


HIDŻAB (rys.13) - poza wcześniej wymienionym ogólnym znaczeniem jest to zwyczajowe określenie prostego nakrycia kobiecej głowy, noszonego w formie chusty odsłaniającej tylko twarz. Najczęściej spotykany styl wśród muzułmanek w krajach europejskich i USA.


IGAL, IQALl (rys.1) - rodzaj paska/obręczy utrzymującej na głowie kuffijje - często spotykany w rejonie Zatoki Perskiej. W zależności od zamożności właściciela może być wykonany z misternie uplecionego sznura bądź z kawałka starej dętki.


IHRAM (rys.3) - rodzaj odzieży używanej w trakcie pielgrzymek hadżdż lub umra. Z noszeniem tej odzieży związane są ściśle określone rytuały religijne. W skrócie ma ona m.in. za zadanie odpowiednio "oczyścić pielgrzyma" przed przybyciem do świętego miejsca. Zwykle szaty pielgrzymów są koloru białego, choć kobiece mogą mieć inne kolory. W męskiej wersji składa się on z dwóch kawałków materiału założonych w sposób przypominający nieco rzymską togę.


KIMAR lub KARSAFF, SZARSZAF (rys.2) - damskie nakrycie głowy z otworem na twarz. Rodzaj chusty o różnej długości, zwykle sięgającej poniżej pasa.


KUFFIJJA, GHUTRA, MASHADAH itd. (rys.1) - chusta, przeważnie w kratkę, owinięta wokół głowy (mężczyzny) w formie zbliżonej do turbanu lub tylko na nią narzucona - u nas popularnie zwana "arafatką".


MUKTAB - odmiana futy wykonana z grubszego materiału i posiadająca frędzle.


NIKAB (rys.9) - zasłona obejmująca całą głowę kobiety, ale ze szczeliną na oczy. Czasami składa się z kilku warstw materiału o różnej przezroczystości. W innej wersji jest to welon zasłaniający twarz od połowy nosa w dół.


PARANDŻI - ciężki strój obejmujący głowę i ciało, wykonany z końskiego włosia i noszony przez muzułmanki na terenach Uzbekistanu i Tadżykistanu.


SAUB (rys.1) - tradycyjna długa, luźna szata z długimi rękawami i kołnierzykiem często w formie stójki, noszona przez mężczyzn. Występuje przeważnie w białym kolorze i jest jakby bardziej elegancką odmianą galabiji. Saub w zależności od kraju i regionu bywa nazywany m.in.: taub, dżubba, diszdaszah, kandurah.


TAKUIJA, KUFI (rys.12) - rodzaj czapeczki "myckopodobnej" często szydełkowanej lub szytej z bawełny i wzorzystej noszonej przez mężczyzn. Bywa używana jako "baza" dla turbanu.


TUDUNG - chusty noszone przez muzułmanki w Malezji i Indonezji.


TURBAN, IMAMAH (rys.5) - długa tkanina dochodząca nawet do 4 m owijana, zwykle misternie wokół głowy mężczyzny. Turbany noszone są też przez nowoczesne Turczynki.


Zasłanianie twarzy nie jest wynalazkiem muzułmanów. Prawdopodobnie wprowadzili je chrześcijanie z Bizancjum (choć niektóre źródła doszukują się początków już w starożytnej Persji, a inne do kultury Arabów z czasów przedislamskich), gdzie ukrywanie twarzy w miejscach publicznych przez wysoko urodzone damy było w dobrym tonie. Podobnie stało się i w świecie muzułmańskim. Tu też skrywanie twarzy było symbolem statusu oznaczającego kobietę, która nie musi utrzymywać się z pracy poza domem (dlatego wieśniaczki znacznie rzadziej stosowały zasłony, jako niepraktyczne). Choć żony Mahometa także zakrywały swoje twarze w miejscach publicznych, to Koran nie narzuca tego, jako obowiązek dotyczący wszystkich kobiet. Jednak np. w bardziej tradycyjnych rejonach Jemenu kobiety nawet w swoim, damskim towarzystwie nigdy nie zdejmują welonu zasłaniającego im usta, uznając wręcz ich widok za wulgarny.

Obecne jemeńskie nastolatki, szczególnie w większych miastach przywdziewają zasłony przeważnie pod społeczną presją, z czasem tak się do nich przyzwyczajając, że pozbawione tej formy ochrony w miejscach publicznych (np. zagranicą) początkowo czują się niezręcznie i nieswojo. Zwolennicy stosowania "purdah" podkreślają, że dzięki niemu mogą się one czuć bardziej "wole", ponieważ nie są uzależnione od ocen swojego wyglądu zewnętrznego.


Muzułmanie jemeńscy, oczywiście głównie mężczyźni, nie odczuwają większej presji związanej z wyborem swojego sposobu ubierania się. Ta sama osoba może używać stroju tradycyjnego, jak i występować w jeansach i t-shircie, może też łączyć oba style w zależności od okazji. Bardzo popularne jest łączenie europejskiej proweniencji marynarki bądź żakietu z arabską galabiją / saubem. Zgodnie z wolą Mahometa, mężczyźni muzułmańscy nie powinni nosić odzienia wykonanego z jedwabiu, jednak to zalecenie jest tak samo przestrzegane jak np. wśród chrześcijan starotestamentowy zakaz noszenie ubrań z mieszanych tkanin.


Najbardziej charakterystyczną cechą stroju Jemenczyka jest z pewnością dżambija czyli tradycyjny sztylet arabski z krótkim, zakrzywionym ostrzem, który noszony jest za pasem. Aktualnie najczęściej spotykany jest w Jemenie, gdzie jest nieodzowną częścią męskiej garderoby. Mężczyźni zaczynają go nosić po 14-tym roku życia (choć oczywiście bywają modnisie posiadający i eksponujący ten emblemat dojrzałości już w dużo wcześniejszym wieku).

W nie tak odległych czasach dżambija była wizytówką jej właściciela na podstawie, której można było określić jego przynależność plemienną i status. Np. członkowie plemion nosili dżambije prawoskrętne, a sajjidowie sztylety dłuższe, mniej wygięte nie będące już właściwie dżambijami. Ludzie spoza plemion nosili dżambije lewoskrętne. Na Sokotrze i w rejonie Hadramaut sztylety te są mało popularne. W dzisiejszych czasach nie jest już właściwie wykorzystywana jako broń, lecz jako obiekt o bardzo wysokiej wartości symbolicznej, jako znak wyróżniający właściciela, a także modny dodatek. Dżambija wykorzystywana jest też, jako niezbędny rekwizyt przy jemeńskich tańcach i tradycyjnych uroczystościach. Może ona służyć, jako podarunek będący gwarancją honorowego dotrzymania złożonej obietnicy. Natomiast wyjęcie dżambiji w gniewie, niekoniecznie związane z jej użyciem, jest traktowane, jako duża zniewaga i bywa zwyczajowo karany dużymi grzywnami.

Cena dżambiji bywa bardzo zróżnicowana - w zależności od wykorzystanych materiałów i zdolności rzemieślnika. Tradycyjne rękojeści są wykonane z rogów i kości zwierząt, nawet z rogów nosorożca i z kości słoniowej. Jednak ze względu na częstość występowania "podróbek" bezpieczniej jest kupić dżambiję z drewnianą, bądź bursztynową rękojeścią. Najprostsze, używane można kupić za ok. 500 riali, a najbardziej wyszukane mogą osiągnąć cenę nawet 200 mln. riali.

W niektórych rejonach kraju, Żydom nie wolno nosić dżambiji - jest to rodzaj paradoksu, ponieważ na przestrzeni wieków byli oni niejednokrotnie najlepszymi producentami tych sztyletów. Zarządzenie to sięga czasów wczesno islamskich, kiedy to w VII w.n.e. zostały ustalone zasady koegzystencji ludów Księgi (Starego Testamentu) Żydów, chrześcijan i muzułmanów na terenach zajętych przez wyznawców proroka. Zasady te określały prawa, obowiązki i ograniczenia dotyczące życia codziennego jak i sposobu kultywowania swoich religii przez niemuzułmańskich spadkobierców Abrahama zamieszkujących kraje islamskie i przetrwały aż do XIX w. Nie było w nich mowy o równości tych trzech monoteistycznych religii, jednak w swoich czasach były bardzo liberalne i tolerancyjne w porównaniu do tego, co działo się w chrześcijańskiej części świata.


Jeszcze kilkadziesiąt lat temu powszechne było malowanie przez Jemeńczyków konturów oczu/powiek na ciemnoniebiesko, czasami dodatkowo błękitny makijaż sięgał aż po policzek. Poza względami związanymi z lokalną modą, miało to podobno także właściwości profilaktyczne. Według podań substancje zawarte w kosmetyku zapobiegały zapaleniu oczu. Dzisiaj z rzadka na prowincji można już spotkać tylko skromniejszą wersję, ograniczoną do samej "konturówki". W miejsce tego zanikającego makijażu wkraczają dziś okulary przciwsłoneczne.


Wbrew często spotykanym opiniom kobiety jemeńskie nie tatuują się, ani rąk, ani twarzy, ani innych części ciała. Zabrania im tego islam. Natomiast powszechny był niegdyś i nadal nie należy do rzadkości w bardziej tradycyjnych rodzinach, zwyczaj ozdabiania ciała rysunkami składającymi się z drobnych punkcików, które niejednokrotnie ułożone bywają we wzory przypominające ażurowe, misterne koronki. Makijaż ten najczęściej zdobi dłonie – to takie jemeńskie "body painting".

środa, 27 czerwca 2012

Witam
   Mam nadzieję, że zawarte tu informacje pomogły w poznaniu Jemenu, jego historii, kultury i mieszkańców - tak "na sucho". Niestety jak wspomniałem, pomimo szczerych chęci i odpowiedniego przygotowania nie było mi dane osobiście zweryfikować w/w z rzeczywistością. Będę wdzięczny za komentarze, w szczególności takie, które pomogą jeszcze bardziej zgłębić temat.